Premierowa odsłona meczu o brąz przebiegała pod dyktando graczy z Trójmiasta, którzy byli bardzo dobrze dysponowani w polu serwisowym. Kędzierzynianie mieli spore problemy z dokładnym przyjęciem, dlatego skuteczność w ataku była na zatrważająco niskim poziomie. Skończyli tylko 4 z 18 piłek! Siatkarze Lotos Trefl Gdańsk popisywali się udanymi zagraniami na siatce. Prym wiedli w tym zwłaszcza Mateusz Linda czy Szymon Jakubiszak. Nic więc dziwnego, że set zakończył się wynikiem 25:14.
Druga odsłona miała identyczny przebieg, z tą różnicą, że to ZAKSA Kędzierzyn-Koźle bardzo szybko wypracowała sobie kilkupunktową przewagę. Gdańszczanie nie mogli znaleźć recepty na sforsowanie bloku rywali, a najskuteczniej zamiary rozgrywającego odczytywali Konrad Borowski i Karol Butryn (po 3 punktowe bloki).
Trzecia partia była zdecydowanie najbardziej wyrównana, toczyła się walka punkt za punkt. Po stronie ZAKSY ciężar gry na swoje barki starał się wziąć Kamil Semeniuk, z kolei ekipa z Pomorza często wykorzystywała środek. Kibice byli świadkami widowiskowych akcji, żadna z drużyn nie wstrzymywała ręki. W końcówce w ataku szalał Karol Butryn (18:17), a w bardzo ważnym momencie zafunkcjonował blok (23:20). Po tym, jak zablokowany został Adrian Wieleba, podopiecznych Rolanda Dembończyka od brązowego medalu dzielił tylko set.
Wydawało się, że kolejna część meczu również będzie zacięta, ale po pierwszej przerwie technicznej w polu serwisowym serią trudnych zagrywek popisał się Bartosz Pietruczuk (12:9, 15:9) i gdańszczanie byli coraz bliżsi do doprowadzenia do tie-breaka. Choć ich przewaga nie podlegała dyskusji, to po asie serwisowym Kamila Semeniuka zapobiegawczo o przerwę poprosił Edward Pawlun (22:16). Jego podopieczni utrzymali koncentrację do końca, co oznaczało, że będzie piąty set.
Mocne otwarcie Lotosu (4:0) właściwie przesądziło o wyniku, gracze z Kędzierzyna-Koźla nie mogli poradzić sobie w ataku. Kompletnie nie istnieli Korneliusz Banach i Kamil Butryn. A zawodnicy z Trójmiasta grali swoją siatkówkę, praktycznie każde zagranie im wychodziło i to oni mogli się cieszyć ze zdobycia brązowego medalu.
Lotos Trefl Gdańsk - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (25:14, 14:25, 20:25, 25:17, 15:10)
Lotos: Tomczak, Pietruczuk, Behrendt, Linda, Jakubiszak, Lewandowski, Majcherski (libero) oraz Dębski, Sobczak, Małecki, Ptaszyński
ZAKSA: Walawender, Semeniuk, Borowski, Butryn, Jastrowicz, Miksa, Banach (libero) oraz Fortuna, Kożuch, Maczan
MVP: Szymon Jakubiszak
Choć finałowe spotkanie lepiej rozpoczęli radomianie, to Jastrzębski Węgiel stopniowo odrabiał straty. Z pięciopunktowej przewagi nic nie zostało i o wyniku premierowej odsłony musiała zadecydować zacięta końcówka. Dobre akcje w wykonaniu Jakuba Zwiecha i Bartłomieja Bołądzia spowodowały, że Cerrad Czarni objęli prowadzenie.
Po zmianie stron uaktywnił się Artur Szalpuk, na dodatek Łukasz Zugaj podejmował ryzyko i starał się zaskoczyć rywali atakiem z drugiej piłki. Nieskończone ataki spowodowały, że znowu zrobiło się nerwowo (z 16:12 na 21:19). W ekipie ze Śląska dobrze radził sobie Piotr Trzeciak i to on próbował dać sygnał do walki dla swojego zespołu. W końcówce podopieczni Andrzeja Sitkowskiego ponownie zachowali więcej zimnej krwi.
Dobre zagrywki Pawła Żalińskiego pozwoliły Jastrzębskiemu Węglu na wyjście na sześciopunktowe prowadzenie (12:6). Po stronie RCS-u zagrywka zupełnie nie funkcjonowała, kolejne serwisy lądowały albo w siatce, albo na aucie. Na dodatek ich rywale poprawili swoje statystyki w bloku, bo radomianie kompletnie nie mogli się przebić przez ręce.
Radomianie mieli spore problemy z przyjęciem zagrywki, wiele piłek dotykało sufitu. Jednym z egzekutorów był Marcin Ernastowicz. Kiepskie dogranie wpłynęło na słabszą dyspozycję na siatce Czarnych, z kolei po stronie jastrzębian dobrze radził sobie Konrad Formela. W decydującym momencie Bartłomiej Bołądź popisał się asem serwisowym (23:20) i o czas poprosił szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla. Marcin Ernastowicz, wykorzystując kontrę, doprowadził do tie-breaka.
Ekipa ze Śląska utrzymywała wysoką dyspozycję, a gracze RCS-u nie mogli znaleźć swojego rytmu gry. Popełniali błędy czy to w zagrywce, czy w ataku. W decydującym momencie zaczęli nie wytrzymywać ciśnienia i również mylili się w ataku. Po asowej zagrywce Łukasza Zugaja o czas poprosił trener jastrzębian (10:9). Końcówka, podobnie jak rok temu, była bardzo zacięta. Dzięki dwóm skutecznym blokom Jastrzębski Węgiel rozstrzygnął rywalizację na swoją korzyść.
RCS Cerrad Czarni Radom - Jastrzębski Węgiel 2:3 (26:24, 25:22, 15:25, 21:25, 14:16)
RCS: Zugaj, Zwiech, Grzechnik, Bołądź, Szalpuk, Pluta, Filipowicz (libero) oraz Kowalski (libero), Wasilewski, Moniak
Jastrzębski Węgiel: Zaliński, Gil, Formela, Śliż, Trzeciak, Szewczyk, Popiwczak (libero) oraz Bereza, Ernastowicz, Kukulski
MVP: Konrad Formela
Zobacz wideo: Za kulisami Pucharu Davisa. Jak działa Hawk-Eye?
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.