Cuprum - MKS: Pięciosetowa wojna nerwów szczęśliwa dla Miedziowych

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Emocjonujące pięć setów mogli oglądać kibice w Lubinie. Spotkanie Cuprum z ostatnim w tabeli Plusligi, MKS-em Będzin zakończyło się szczęśliwie dla gospodarzy. Do zwycięstwa swoją drużynę poprowadził Grzegorz Łomacz, wybrany MVP meczu.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszy set rozpoczął się od wyrównanej walki po obydwu stronach siatki. Jednak lubinianie częściej gubili się, zwłaszcza w obronie co poskutkowało dwupunktowym prowadzeniem gości. Po nieudanym ataku Mateusza Malinowskiego o czas poprosił zdenerwowany trener Cretu. Przerwa rozproszyła będzinian, ale bardzo szybko powrócili oni na właściwe tory. Kilka kolejnych nieuważnych zagrań sprawiło, że rozpędzony MKS Będzin cieszył się z końcowego zwycięstwa mimo, że Marcin Możdżonek robił co mógł na środku siatki gospodarzy.

Miedziowi od początku drugiej partii grali bardziej zmotywowani. Systematycznie powiększali swoje prowadzenie, a duży udział w tym mieli Wojciech Włodarczyk i Mateusz Malinowski, którzy punktowali praktycznie z każdej piłki. Dobra dyspozycja Paweł Rusek w przyjęciu zdecydowanie pomogła lubinianom, którzy bez problemu punktowali przyjezdnych. Trener Stelio DeRocco próbował rotować składem, jednak na niewiele się to zdało - jego zespół został zdeklasowany i przegrał tego seta do 14.

Wynik następnej części meczu od pierwszych minut oscylował wokół remisu. Błędy popełniali zawodnicy zarówno z jednej, jak i z drugiej strony siatki. Na dwa punkty gospodarze odskoczyli przed pierwszą przerwą techniczną. Pomimo chwilowego zagubienia w grze, lubinianie potrafili powiększać swoją przewagę, także dzięki spokojowi rozegrania Grzegorza Łomacza , który posyłał dokładne piłki do swoich zawodników. Sześć oczek przewagi na drugiej przerwie technicznej dało komfort gry podopiecznym Gheorghe Cretu, którzy do końcowego gwizdka pilnowali wyniku i spokojnie zwyciężyli 25:20, po efektownym ataku ze środka Marcusa Bohme.

Czwarta partia była bardzo emocjonująca. Falowaniem i spadaniem można określić to co działo się na boisku. Plejada błędów Cuprum i MKS-u przeplatała się z potężnymi zagrywkami Boehme ze skuteczną grą Michała Kamińskiego, który stanowił najmocniejszy punkt będzinian. Napięta atmosfera po stronie gospodarzy zaowocowała przerwą na żądanie Gianniego Cretu, która pomogła jego drużynie w pozbieraniu się i doprowadzeniu do remisu. Końcówka seta to wojna nerwów, w której więcej spokoju zachowali goście wygrywając 25:23.

Tie-break zapowiadał się równie ciekawie jak poprzedni set. Michał Kamiński nadal prezentował wysoki poziom ataku, a i jego koledzy popisali się kilkoma dobrymi zagraniami. Jednak dłużni nie pozostawali Włodarczyk z Szymonem Romaciem, który dał zmianę Malinowskiemu. Pomyłki MKS-u i efektywność Marcusa Bohme na środku i zagrywce pozwoliły lubinianom na prowadzenie 10:6. Czas nie pomógł podopiecznym Stelio DeRocco, którzy mylili się w każdym elemencie gry. Koniec meczu należał do Włodarczyka i Możdżonka, którzy postawili kropki na i swoimi efektownymi atakami, punktując bezlitośnie będzinian.   Cuprum Lubin - MKS Będzin 3:2 (23:25, 25:14, 25:20, 23:25, 15:7) Cuprum: Malinowski, Pupart, Bohme, Włodarczyk, Możdżonek, Łomacz, Rusek (libero) - Kaczmarek, Romać, Gorzkiewicz, Taht MKS:

Laane, Baczkała, Gaca, Oczko, Piotrowski, Peszko, Kaczmarek (libero), Stysiał (libero) - Schamlewski, Warda, Żuk, Kamiński MVP:

Grzegorz Łomacz (Cuprum)

Źródło artykułu: