Karol Kłos: Nie powinniśmy zwalać winy na brak siły

PGE Skra Bełchatów po nerwowym spotkaniu pokonała Effector Kielce i ostatecznie dopisała dwa punkty do swojego konta. - Niepotrzebnie w ogóle doprowadziliśmy do takiej sytuacji - przyznał Karol Kłos.

PGE Skra Bełchatów, pomimo problemów zdrowotnych, do meczu przystąpiła w najsilniejszym składzie. Effector Kielce nie odpuszczał i do ostatnich chwil walczył o pozostanie w meczu. Ta sztuka podopiecznym Dariusza Daszkiewicza się udała i ostatecznie doprowadzili do tie breaka.

- W trzecim secie zabrakło bardzo niewiele do zwycięstwa. Niepotrzebnie w ogóle doprowadziliśmy do takiej sytuacji, bo prowadziliśmy dosyć wysoko. Z nas chyba trochę zeszło powietrze i rywale poczuli, że są w stanie z nami walczyć. Niestety, dwa sety padły ich łupem, ale na tie break wyszliśmy już bardzo zmobilizowani. Dobrze, że wygraliśmy, bo mogłoby się to skomplikować jeszcze bardziej - przyznał po meczu Karol Kłos.

Środkowy oraz Mariusz Wlazły z powodu zatrucia nie polecieli na mecz Ligi Mistrzów, pozostali zawodnicy czuli się nieco lepiej, ale do pełni sił brakowało bardzo dużo.  - Brakuje mam po prostu trochę treningów. Ja wróciłem po chorobie, ale wytrzymałem cały mecz, więc nie powinniśmy zwalać winy na brak siły. Trzeba już zapomnieć o tej chorobie, o tym, że taka sytuacja się przytrafiła i skupić się na kolejnych spotkaniach. Musimy po prostu wygrywać, nieważne czy 3:2, 3:1 czy 3:0 - podkreślił Kłos.

We wtorek PGE Skra rozegra ostatnie spotkanie fazy grupowej Ligi Mistrzów z Duklą Liberec. - Mam nadzieję, że to będzie spotkanie, które da nam awans. Na to się nastawiamy. Chcemy pokazać dobrą siatkówkę, na pewno lepszą niż w meczu przeciwko Effectorowi. W każdym kolejnym meczu chcemy grać dużo lepiej i oby nam się to udało. Wierzę, że zdobędziemy ten awans i będziemy dalej walczyć w Lidze Mistrzów - zakończył środkowy.

Komentarze (0)