Jakub Bednaruk cieszy się z nowego zawodnika. "W Warszawie grał swoją najlepszą siatkówkę w życiu"

AZS Politechnika Warszawska podpisała kontrakt z nowym zawodnikiem. Przyjmujący Krzysztof Wierzbowski będzie grał w stołecznej drużynie do końca sezonu.

Krzysztof Wierzbowski był przez dwa sezony zawodnikiem Lotosu Trefl Gdańsk, a z początkiem tego sezonu PlusLigi przeniósł się do Effectora Kielce. Jednak w grudniu rozwiązał kontrakt z kieleckim klubem, a miesiąc później podpisał nowy, z AZS Politechniką Warszawską.

- Po rozwiązaniu kontraktu w Kielcach Krzysiek zadzwonił z pytaniem, czy może z nami potrenować. Nam brakuje czwartego przyjmującego z powodu kontuzji Pawła Halaby, więc się zgodziłem. Ostatnio dostaliśmy opinię od lekarzy, że Paweł może nie wrócić jeszcze przez dwa miesiące, więc zdecydowaliśmy się podpisać kontrakt z Krzyśkiem do końca sezonu - wytłumaczył trener stołecznej ekipy, Jakub Bednaruk.

Wierzbowski jest wychowankiem warszawskiego Metra i grał już wcześniej w barwach drużyny stołecznej, w latach 2010-13. - To jest zawodnik z Warszawy, nawet z Ursynowa, a dla nas jest ważne, żeby w Politechnice grali wychowankowie warszawskich klubów młodzieżowych. Kiedy był w naszym zespole kilka lat temu, to grał swoją najlepszą siatkówkę kiedykolwiek i mamy nadzieję, że wróci do tego poziomu - powiedział szkoleniowiec.

Przyjmujący po odejściu z Warszawy miał nieudany sportowo okres. Najpierw doznał kontuzji, która zabrała mu prawie cały sezon, a w następnym prawie nie wychodził z kwadratu dla rezerwowych. Dopiero w Kielcach zaczął grać regularnie. - Znamy przeszłość Krzyśka i dlatego przyglądałem mu się uważnie na treningach w grudniu. Po kontuzji nie ma śladu, a poziom, który zaprezentował, jest zupełnie wystarczający. Dodatkowo uważam, że każde zwiększenie rywalizacji wewnątrz drużyny będzie z korzyścią dla moich przyjmujących - postawił jasno sprawę Bednaruk. - Krzysiek jest już oficjalnie naszym zawodnikiem, został wpisany do składu i może wystąpić w meczu ligowym. Czy zagra już w Częstochowie, to zobaczymy.

Komentarze (0)