Pojedynek czarnych koni - przed meczem J.W Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawska - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Gospodarze mają najmniejszy budżet w lidze i powinni raczej myśleć jak tu nie spaść, goście są trochę bogatsi, ale i tak nikt nie typował ich do pierwszej czwórki PlusLigi. Po 13 kolejkach rozgrywek okazuje się, ze talent poparty ogromna pracą i charyzma oraz umiejętności młodych polskich trenerów mogą przynieść fantastyczne rezultaty. Warszawska Politechnika i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle stoczą w sobotę "pojedynek czarnych koni". Gospodarze mówią: - Wygramy dla trenera, a goście odpowiadają: - Wygramy bo chcemy zachować drugie miejsce przed play off.

W najbliższą sobotę w warszawskiej hali Arena, spotkają się dwie drużyny, na które przed sezonem nie stawiali nawet najtężsi fachowcy. Zespół warszawskiej Politechniki, dysponujący najmniejszym budżetem w lidze, skazywany był na walkę o utrzymanie, a kędzierzyńskiej ZAKSY, mimo, że sponsorów Mia hojniejszych, żaden z faworytów nie traktował poważnie. Teraz jednak nikt już nie lekceważy obu ekip, a liga dzięki ich spektakularnym zwycięstwo stała się jeszcze bardziej atrakcyjna.

Sobotni mecz zapowiada się więc wyjątkowo interesująco. To będzie pojedynek czarnych koni PlusLigi. Który z nich mocniej kopie? Który w sobotnie popołudnie pierwszy dobiegnie do mety? Dwa, może trzy kilometry od ursynowskiej hali mieści się Tor Wyścigów Konnych "Służewiec" ale… konia z rzędem temu, kto przewidzi wynik tej siatkarskiej gonitwy o punkty.

Gdyby sugerować się jedynie na tabelą, to podopieczni Krzysztofa Stelmacha powinni wygrać zdecydowanie. - I z takim nastawieniem jedziemy do Warszawy - twierdzi prezes ZAKSY, Kazimierz Pietrzyk. - Gdzie mielibyśmy zdobywać punkty? Warszawska potyczka nie będzie łatwa, ale kolejni rywale są jeszcze trudniejsi, więc nie wyobrażam sobie teraz następnej wpadki. Prezes ma na myśli poprzedni ligowy mecz z bydgoską Delectą, który kędzierzynianie przegrali 2:3.

- Skoro Delekta potrafiła ich pokonać to nas też na to stać - uważa kapitan gospodarzy, Radosław Rybak. W jego zespole więcej ostatnio mówi się jednak o chorobie trenera Krzysztofa Kowalczyka niż o meczu. -Mieliśmy jakieś sygnały od trenera, ale nikt nie przypuszczał, że tak szybko znajdzie się w szpitalu. To był szok i naprawdę bardzo trudno będzie się nam teraz pozbierać - dodaje najbardziej doświadczony zawodnik Politechniki. Jakby jednej choroby było mało, on także wylądował w łóżku.

Grypa szaleje i nie oszczędza nikogo. W Kędzierzynie, kurował się w ostatnich dniach libero, Marcin Mierzejewski, który jednak pojawił się na ostatnim treningu przed wyjazdem do Warszawy. -Powinien zagrać - z nadzieją informuje Kazimierz Pietrzyk.

To ważna wiadomość. Może się bowiem okazać, że kluczem do zwycięstwa w meczu z Politechniką będzie przyjęcie piekielnie mocnej zagrywki gospodarzy. - Oni naprawdę ogromnie ryzykują i trzeba być zawsze skoncentrowanym - mówił kilka dni temu Terence Martin. Przyjmującemu ZAKSY, warszawska hala będzie przypominać odstani "Mecz Gwiazd" i nagrodę dla najlepszego gracza tego, wyjątkowego spotkania, jaką mu tam przyznano. - Fajna hala, ale teraz już nie będzie żadnych żartów. Przyjedziemy, by wygrać i wiemy jak to zrobić - twierdzi Kanadyjczyk.

Warszawiacy, też chcą zdobyć punkty, bo obiecali to swojemu, przebywającemu w szpitalu, trenerowi. Dużo będzie zależało od formy jedynego warszawskiego uczestnika "Meczu Gwiazd", środkowego Jurija Gładyra. To właśnie on poprowadził stołeczny zespół, do ostatniego zwycięstw z Jastrzębskim Węglem. Kiedy przed sezonem, trener Kowalczyk mówił, że Ukrainiec będzie gwiazdą ligi, nikt nie brał tego poważnie.

Teraz młodego środkowego Politechniki boją się wszyscy. Jest najlepszym blokującym PlusLigi, zdobył najwięcej punków ze wszystkich graczy środka i z liczbą 21 asów serwisowych zajmuje drugie miejsce wśród ligowych mistrzów zagrywki. Gdyby nie był Ukraińcem, to już byśmy się koło niego kręcili - żartuje prezes ZAKSY. Nie, żeby miał coś do naszych wschodnich sąsiadów, ale w lidze obowiązują limity obcokrajowców, a w Kędzierzynie postawiono na Kanadyjczyków, Czecha i Słowaka.

W sobotnim meczu, atomowy serwis Gładyra odbierać będą jednak Polacy. Michał Ruciak z Marcinem Mierzejewskim znajdują się na samym szczycie ligowego rankingu przyjmujących. To samo dotyczy rozgrywającego Michała Masnego oraz Jakuba Nowotnego w ataku.

Dwaj ostatni spotkali się z Gładyrem na "Meczu Gwiazd”. - Ale wyniku nie ustalaliśmy - żartował Novotny, który, tak jak pozostali zawodnicy z Kędzierzyna, jest przekonany, że wygra jego drużyna. - Chcielibyśmy utrzymać drugie miejsce, do końca rundy zasadniczej, bo to daje lepszą pozycję startową przed play off - uważa Kazimierz Pietrzyk, który też wybiera się do Warszawy.

Nie tylko on będzie dopingował zespół z Opolszczyzny. Kibice ZAKSY zamówili na spotkanie 150 biletów i wynika z tego, że atmosfera w Arenie będzie bardzo gorąca. - Dostawiliśmy dodatkowe trybuny, a nasi zawodnicy grają najlepiej, gdy słyszą doping z każdej strony hali. Pokazali to rozbijając nie tak dawno akademików z Częstochowy. Teraz też dadzą z siebie wszystko - mówią gospodarze sobotniego meczu. Kto jednak usiądzie na ławce trenerskiej po stronie Politechniki? - W tym meczu na pewno będzie to, drugi trener i fizjoterapeuta, Robert Strzałkowski. Co będzie później? Zobaczymy, na razie ważny jest pojedynek z ZAKSĄ – powiedział Adrian Komorowski, rzecznik prasowy akademików.

On też wierzy, że we własnej hali gospodarze zagrają dla swojego przebywającego w szpitalu trenera i przyniosą mu w prezencie zwycięstwo. No, w najgorszym wypadku jeden punkt, tak jak to zrobili w Kędzierzynie.

Komentarze (0)