Drużynę siatkarzy warszawskiej Politechniki zbudował w tym sezonie młody trener Krzysztof Kowalczyk, który potrafił bez wydawania ogromnych kwot znaleźć młodych, bardzo zdolnych zawodników. Przed sezonem nikt prócz niego i prezes Jolanty Doleckiej nie wierzył, że stołeczna drużyna może poważnie namieszać w rywalizacji z zespołami dysponującymi trzykrotnie większymi budżetami. A jednak to waśnie "Inżynierowie" stali się czarnym koniem rozgrywek. W ostatnim spotkaniu, po doskonałej grze, Politechnika pokonała Jastrzębski Węgiel, a trener Kowalczyk był bardzo zadowolony z postawy swoich graczy. Mówił wtedy, że pojedynek z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle będzie trudny, ale wierzył, że jego zawodnicy znowu sprawią niespodziankę i zdobędą kolejne punkty.
Niestety, pierwszy trener warszawskiego zespołu nie poprowadzi swoich zawodników w tym bardzo ważnym spotkaniu. - Krzysztof Kowalczyk jest poważnie chory, przebywa w szpitalu i na razie żadnych innych informacji nie mogę udzielić - powiedziała nam Jolanta Dolecka. Szkoleniowiec Politechniki już w połowie ubiegłego tygodnia przebywał w szpitalu gdzie wykonano szereg badań, ale ich wyniki nie są jeszcze znane. Od poniedziałku Krzysztof Kowalczyk znów znalazł się w szpitalu i prawdopodobnie czeka go długa kuracja.
Kto w tej trudnej sytuacji przejmie zespół? - Na razie treningi prowadzi jego asystent Robert Strzałkowski. On też pokieruje drużyną w najbliższym spotkaniu z kędzierzyńską ZAKSĄ - powiedziała przejęta całą sprawą prezes Politechniki. Zarząd klubu rozważa także możliwość zaangażowania nowego szkoleniowca. - Właśnie zastanawiamy się jak to wszystko rozwiązać i w najbliższych dniach podejmiemy odpowiednie kroki - tłumaczyła Jolanta Dolecka. - Jesteśmy też w stałym kontakcie z trenerem i konsultujemy z nim wszystkie decyzje. Być może to właśnie on wskaże szkoleniowca, który go zastąpi - dodał rzecznik prasowy stołecznego klubu Adrian Komorowski. - Więcej informacji o stanie zdrowie trenera i ewentualnych zmianach przekażemy w już niedługo - poinformował Komorowski.
Na razie nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć Krzysztofowi Kowalczykowi szybkiego powrotu do zdrowia, a później powrotu na ławkę trenerską. Dzisiejsza Politechnika to przecież jego "dziecko".