Belgia jest współgospodarzem europejskiego czempionatu dwa lata po tym, jak drużyna prowadzona przez Gerta Vande Broeka wywalczyła w nim brązowe medale. Od tego momentu belgijska siatkówka zrobiła duży krok w przód. W styczniu ubiegłego roku kosztem reprezentacji Polski zakwalifikowała się do mistrzostw świata we Włoszech, na których zajęła 11. miejsce, a kilka miesięcy później awansowała do I dywizji World Grand Prix.
W tym sezonie reprezentacyjnym do kadry Belgii powołana została pochodząca z Radomia 20-letnia Kaja Grobelna, która zazwyczaj występuje na pozycji atakującej. Razem z nią w składzie Belgijki znalazły się w najlepszej ósemce Igrzysk Europejskich w Baku. Były też dziesiąte w tegorocznym World Grand Prix.
WP SportoweFakty: Czy wynik sprzed dwóch lat i to wszystko, co się w tym czasie wydarzyło, zwiększa presję lub oczekiwania wobec reprezentacji Belgii?
Kaja Grobelna: Myślę, że to rzeczywiście może zwiększać oczekiwania kibiców. Dwa lata temu nikt się nie spodziewał, że Belgia zdobędzie brązowy medal. Od tej pory nasza drużyna zrobiła kolejne postępy, ale zdajemy sobie sprawę, że inne drużyny też nie próżnowały. To będzie nowy turniej, gdzie wszystko zaczyna się od zera.
Wszystko w tym sezonie reprezentacyjnym jest podporządkowane pod mistrzostwa Europy?
- Wszystkie turnieje, które grałyśmy w tym sezonie, były dla nas bardzo ważne. Na każdym z nich miałyśmy pewne założenia, które udało nam się zrealizować. Ale nie ukrywam, że mistrzostwa Europy będą dla nas najważniejsze. Jako współgospodarz tej imprezy będziemy starały się pokazać z jak najlepszej strony oraz potwierdzić naszą pozycję w Europie.
Widać było, że w trakcie World Grand Prix trener Gert Vande Broeck dokonywał rozmaitych roszad w składzie, m.in. ustawiał cię na pozycji przyjmującej. Czy taki wariant dalej jest brany pod uwagę?
- Na treningach próbujemy różnych ustawień. W ten sposób szukamy rozwiązania na słabe punkty drużyny. W zależności od potrzeb, trener może mnie wystawić jako atakującą lub jako przyjmującą. Na obu pozycjach czuję się dobrze.
W grupie zagracie z Turcją, Azerbejdżanem i Węgrami. Dwóm pierwszym zespołom macie chyba coś do udowodnienia po Igrzyskach Europejskich.
- W tym turnieju nikt nie może być pewny zwycięstwa. Tu już nie ma słabych drużyn. Najpierw musimy się skupić na pierwszym meczu z Węgierkami. To będzie dla nas bardzo ważne spotkanie, które może zadecydować o losach dalszej rywalizacji. Mam nadzieję, że z kolejnych dwóch meczów uda nam się wygrać przynajmniej jeden.
To twoje pierwsze mistrzostwa Europy jako seniorka, ale z koleżankami z drużyny znasz się przecież doskonale. Jakie emocje dominują przed tym turniejem?
- Myślę, że jestem gotowa, zresztą podobnie jak cały zespół. Nasza drużyna zdołała już pokazać, że to zgrana, ambitna i waleczna ekipa. To nasze największe zalety. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawione, zmotywowane oraz gotowe do walki. Nie może być inaczej grając u boku żywiołowej Freyi Aelbrecht!
Co jest waszym realnym celem na te mistrzostwa?
- Chcemy udowodnić, że należymy do najlepszej ósemki w Europie. Jednak każdy mecz będzie wymagał od nas maksymalnej koncentracji. O zwycięstwie może zdecydować czasami dyspozycja dnia lub odrobina szczęścia.
Jeśli tak jak na Igrzyskach Europejskich dojdzie do meczu z Polską, jak podejdziesz do tego spotkania? Będziesz śpiewać dwa hymny?
- Mam nadzieje że dojdzie do takiego spotkania, bo to będzie oznaczało, że obie drużyny przeszły już do dalszej rundy. Urodziłam się w Polsce, wiec hymn Polski oczywiście jest mi doskonale znany. Chociaż nie zawsze mam okazję go śpiewać, to serduszko zawsze bije mocniej w takich sytuacjach.
Rozmawiał Krzysztof Sędzicki