Jan Nowakowski po wygranej w Danii: Graliśmy jak u siebie

Reprezentacja Polski pod wodzą Andrzeja Kowala triumfowała w trzech setach w inaugurującej Ligę Europejską potyczce. Pierwszymi rywalami Biało-Czerwonych są Duńczycy.

O swoich sobotnich rywalach, reprezentacja Polski nie wiedziała zbyt wiele. Duńczycy w tym sezonie rozgrywali tylko sparingi, a w ostatnich latach nie mieli okazji mierzyć się z Biało-Czerwonymi. 
[ad=rectangle]

Ostatecznie całe spotkanie zakończyło się w trzech setach. - Walka była przez cały mecz, jednak bardziej walczyliśmy sami ze sobą. Ostatnie dni nie były łatwe dla naszych organizmów: powrót z Baku, bardzo długa podróż, teraz przylot tutaj, nie jest to wymarzony tydzień przedmeczowy, żeby się przygotować. Walczyliśmy ze sobą, ze swoimi niedogodnościami. Wynik pokazał, że udało się, przeciwnik starał się, ale to my byliśmy lepsi - podsumował Jan Nowakowski.

Oba spotkania rozgrywane są w 30-tysięcznej miejscowości Slagelse. Nie wszystkie trybuny były dostępne, ale mimo to przyszła spora grupa ludzi, z czego duża część, wspierająca Polaków.  - Kibice dopisali, ale graliśmy właściwie jak u siebie. Nawet kiedy spiker próbował krzyknąć "Dania", to i tak na hali było słychać tylko okrzyki "Polska". To było świetne, bardzo dobrze gra się przy takich trybunach. Cieszy wynik, no i miejmy nadzieję, że w niedzielę uda się to powtórzyć - przyznał środkowy.

Fakt, że Duńczycy są mniej znanym rywalem, był swego rodzaju utrudnieniem. - Na pewno początek meczu jest zawsze dziwny lub jeśli jakiś nowy zawodnik wchodzi na boisko, wtedy nie wiemy co może pokazać, jak zagra. Kiedy gramy z bardziej znanymi drużynami, to przygotowujemy się, bo mamy kilkanaście meczów, w których oni grali. Są to setki ataków, które są analizowane i wtedy na pewno jest nam łatwiej, bo wiemy, na co rywal może sobie pozwolić. Oczywiście, im groźniejszy, tym większy wachlarz zagrań, ale początki z takimi mniej znanymi przeciwnikami są zagadką - wyjaśnił Nowakowski.

Na szczególną poprawę tego, co nie funkcjonowało w sobotę, nie ma już co liczyć. Biało-Czerwoni w sobotę po meczu mają czas na odpoczynek, a w niedzielę nie będą mieli już treningu. - Myślę, że nawet kiedy mecze są nawet co drugi dzień, tak jak graliśmy w Baku, to nie ma możliwości na jakieś wielkie zmiany. To jak gramy, to wypadkowa tego, jak przygotowujemy się w długim okresie, przed samymi rozgrywkami. Tu gramy już wyłącznie tak jak potrafimy - zakończył środkowy.

Ze Slagelse
Dominika Pawlik

Komentarze (0)