Reprezentacja Polski meczem z Francją zainaugurowała występy na pierwszym turnieju Igrzysk Europejskich. Biało-Czerwoni w starciu z Les Bleus potwierdzili, że ich zapowiedzi walki o najwyższe cele nie były tylko mrzonką. Podopieczni Andrzeja Kowala po fatalnym czwartym secie zdołali powrócić do gry, wyszarpując przeciwnikom wygraną w tie-breaku.
[ad=rectangle]
Polacy rozpoczęli niedzielne starcie bardzo dobrze, już na początku odskakując przeciwnikom na kilka punktów, dzięki skutecznej grze blokiem oraz udanym atakom w wykonaniu Dawida Konarskiego i Dawida Dryji (7:4). Niestety, Trójkolorowi, którzy przed pierwszą przerwą techniczną niezbyt dobrze radzili sobie w ofensywie, po powrocie na parkiet zaczęli spisywać się znacznie lepiej. W efekcie, po tym jak Quentin Jouffroy skutecznie powstrzymał pojedynczym blokiem akcję Dawida Dryji, na tablicy pojawił się rezultat remisowy (10:10). Od tego momentu gra się wyrównała, jednak to Francuzi częściej posiadali inicjatywę, dwukrotnie przed drugą przerwą techniczną odskakując na dwa punkty (16:14). Taka różnica, na korzyść Les Bleus utrzymywała się przez dłuższy czas. Co prawda podopieczni Andrzeja Kowala po ataku Artura Szalpuka, po raz kolejny zdołali doprowadzić do remisu, jednak rywale odpowiedzieli błyskawicznie, ponownie odskakując (18:20). Ostatecznie, losy inauguracyjnej partii rozstrzygnęły się w końcówce, po grze na przewagi. Biało-Czerwoni zdołali bowiem odrobić dystans, a nawet wyjść na jednopunktowe prowadzenie wykorzystując serię błędów rywali. W decydujących momentach więcej zimnej krwi zachowali jednak Francuzi, którzy decydujące punkty zdobyli wykorzystując niedokładne przyjęcie naszych siatkarzy.
Drugiego seta, gracze znad Wisły rozpoczęli bardzo słabo, myślami będąc jeszcze chyba przy poprzedniej partii. W efekcie, po tym jak Artur Szalpuk nadział się na blok Jhona Wendta, Trójkolorowi odskoczyli na trzy punkty przewagi (4:1). Chwilę później, Polacy ruszyli do odrabiania strat, po atakach Dawida Konarskiego i Aleksandra Śliwki doprowadzając do remisu (5:5). To był jednak tylko krótki przejaw dobrej gry podopiecznych Andrzeja Kowala. Kolejne akcje należały bowiem do ekipy prowadzonej przez Marca Francastela. Trójkolorowi odbudowali bowiem bezpieczny dystans i wykorzystując nieskuteczność rywali w ataku, utrzymywali trzy oczka przewagi przez dłuższy czas. Sygnał do ataku dał po pierwszej przerwie technicznej "Szalupa". Młody przyjmujący udanym atakiem ze skrzydła zakończył długą wymianę, doprowadzając w ten sposób do remisu 11:11. Od tego momentu gra się wyrównała, choć to Biało-Czerwoni przejęli inicjatywę. Efektem tego było powolne budowanie przewagi przez polski zespół, który na drugi time-out zszedł z prowadzeniem 16:15. Po powrocie na plac gry, Polacy nadal kontynuowali dobrą grę, czego potwierdzeniem był as serwisowy Szymona Romacia (20:16), który najwyraźniej odebrał Les Bleus ochotę do walki.
W trzecim secie, od początku było widać, że zawodnicy zapomnieli już o emocjach towarzyszących debiutowi na Igrzyskach Europejskich. Zdecydowanie mniej było bowiem błędów z obu stron. W ataku lepiej spisywali się jednak Francuzi, którzy na pierwszą przerwę techniczną zeszli z dwupunktowym prowadzeniem (8:6). Po powrocie na boisko, kilkakrotnie dobrze zafunkcjonował blok naszych siatkarzy, punkt skutecznym atakiem dorzucił Aleksander Śliwka i prowadzenie przeszło na stronę Polaków (10:9). Od tej pory, to Polacy sprawowali kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, dodatkowo powiększając dystans do trzech oczek po ataku Artura Szalpuka (15:12). Ambitnie grający Francuzi, wśród których szczególnie aktywni w ataku byli Trevor Clevenot i Jhon Wendt, przez dłuższy czas starali się zniwelować dystans do rywali, jednak bezskutecznie. Dobra dyspozycja rozgrywającego Michała Kędzierskiego, który w trakcie seta zmienił Pawła Woickiego oraz skuteczne ataki Szymona Romacia, pozwoliły Biało-Czerwonym dowieźć przewagę do końca seta.
Czwartą odsłonę Polacy rozpoczęli fatalnie i już na początku, przy stanie 1:4, trener Andrzej Kowal zmuszony był poprosić o przerwę. Narada ze sztabem szkoleniowym najwyraźniej pomogła, choć zespół założenia taktyczne zaczął realizować z niewielkim opóźnieniem. Do odrabiania strat nasi siatkarze ruszyli bowiem od stanu 3:7. Znakomita gra w obronie i asekuracji, pozwoliły Biało-Czerwonym na wyprowadzanie kontrataków, zakończonych zdobyciem punktu. W efekcie, przed pierwszą przerwą techniczną udało się zmniejszyć różnicę do jednego punktu (6:7). Po powrocie na parkiet, niestety ponownie nastąpił przestój w grze naszej drużyny. Wykorzystali to Trójkolorowi, którzy po skutecznym bloku na Szymonie Romaciu, odskoczyli od przeciwników na osiem oczek (16:8). Kolejne uwagi ze strony sztabu szkoleniowego nie były w stanie wpłynąć na postawę graczy znad Wisły, którzy kompletnie nie radzili sobie w przyjęciu i wyprowadzeniu ataku. Serię punktową Francuzów przerwał dopiero Quentin Jouffroy, zagrywając w aut przy stanie 19:9. Upokorzeni Polacy nie byli jednak w stanie poderwać się do walki, przegrywając ostatecznie 10:25!
Mimo bardzo nierównej gry, trener Andrzej Kowal w decydującym secie postanowił postawić na szóstkę, która rozpoczynała cztery poprzednie partie. Jak się okazało, była to dobra decyzja, bowiem Biało-Czerwoni wykorzystując błędy przeciwników, szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (5:2). Niestety, chwila dekoncentracji sprawiła, że do głosu doszli Francuzi, obejmując prowadzenie tuż przed zmianą stron. Myślący o zdobyciu medalu Igrzysk Europejskich Polacy, po krótkiej przerwie potwierdzili, że ich wysokie aspiracje są w pełni uzasadnione. Dzięki kilku udanym akcjom Aleksandra Śliwki nasi siatkarze odzyskali inicjatywę, ponownie oddalając się od rywali na kilka punktów (12:9). To jak się okazało wystarczyło, bowiem podłamani Francuzi nie zdołali odrobić strat, przegrywając ostatecznie 10:15 i całe spotkanie 2:3.
Polska - Francja 3:2 (25:27, 25:20, 25:20, 10:25, 15:10)
Polska: Konarski, Kosok, Śliwka, Woicki, Szalpuk, Dryja, Wojtaszek (libero) oraz Ferens, Romać, Kędzierski, Buchowski.
Francja: Jouffroy, Takaniko, Wendt, Aguenier, Quesque, Clevenod, Rossard (libero) oraz Tuitoga.
Jakub Jarosz: Z Polską siatkówką na pewno jest dobrze