To nie był nieudany sezon - rozmowa z Arturem Szalpukiem, przyjmującym AZS Politechniki Warszawskiej

20-letni przyjmujący właśnie kończy swój drugi sezon w PlusLidze. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl podsumowuje dokonania własne i całej drużyny w tym roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Ola Piskorska: Przegraliście pierwszy mecz pojedynku z Cuprum Lubin o siódme miejsce. Czy te spotkania ostatniej rundy mają jeszcze jakieś znaczenie? Chce się walczyć?

Artur Szalpuk: Mogę mówić tylko w imieniu siebie i kolegów z zespołu i dla nas mają jak najbardziej. Chcemy walczyć i chcieliśmy wygrać wszystkie mecze w kolejnych rundach play off.
[ad=rectangle]
To niespecjalnie wam to wychodzi chyba?

- No właśnie chciałem dodać, że niestety mimo wielkich chęci nie wygrywamy (śmiech). A mój śmiech to - zaznaczam - śmiech przez łzy, a nie radość z naszych porażek. Niestety, przegraliśmy trzy ostatnie mecze, ale to nie dlatego, że już nam się nie chce, że odpuszczamy czy myślami jesteśmy na wakacjach. Naprawdę bardzo staraliśmy się wygrać oba spotkania z Transferem Bydgoszcz i teraz z Cuprum Lubin, czegoś jednak zabrakło. Może umiejętności, może doświadczenia..

A w tym meczu z Miedziowymi czemu przegraliście?

- Przeciwnik zagrał przyzwoite spotkanie i dobrze wykorzystał to, że my im nieustannie podawaliśmy rękę. W każdym secie prowadziliśmy, i to nie jednym czy dwoma punktami, a czterema czy pięcioma. Z taką przewagą powinno się spokojnie kontrolować set do końca i go wygrywać, a nie ją głupio tracić i przegrywać. Na pewno będziemy musieli to we własnym gronie dokładnie przeanalizować i postarać się uniknąć tego rodzaju błędów w meczu rewanżowym w Lubinie.

Został wam jeszcze jeden mecz, ale spróbujmy już teraz podsumować ten rok w wykonaniu AZS Politechniki Warszawskiej. Jak go oceniasz?

- My myślimy tylko o meczu rewanżowym na razie, więc trudno mi już brać się za podsumowania. Ale sądzę, że kiedy usiądziemy sobie razem za miesiąc całą drużyną, to dojdziemy do wniosku, że fajny wynik zrobiliśmy i będzie się z czego cieszyć. Myślę, że będziemy z siebie zadowoleni. A pewnie, gdyby nie liczne kontuzje w naszym zespole, to byłoby nawet jeszcze lepiej.

A jak oceniasz swój własny występ w tym sezonie? Zwłaszcza w porównaniu z poprzednim, kiedy debiutowałeś w PlusLidze.

- Bardzo trudno jest porównać te dwa sezony w moim wykonaniu, bo w zeszłym roku mieliśmy inną drużynę, a do tego ja w niej pełniłem inną rolę niż teraz. Byłem najmłodszy i początkujący i wszyscy pozostali mi pomagali na boisku. Koledzy z zespołu robili bardzo dużo rzeczy za mnie, miałem inną funkcję i inne zadania niż w tym sezonie. Teraz było trudniej. Ale przede wszystkim najbardziej odbiła się na moim sezonie kontuzja mięśni brzucha, przez którą straciłem wiele tygodni. Nie mogę powiedzieć, że ten sezon był nieudany w moim wykonaniu, ale na pewno z powodów zdrowotnych nie był taki jak bym chciał. Z drugiej strony, to był kolejny rok nabierania doświadczenia, to jest też bardzo ważne.

Masz poczucie, że się rozwinąłeś jako siatkarz przez ten sezon?

- Tak, na pewno. Jestem bardzo zadowolony z decyzji, żeby zostać w Warszawie na kolejny rok. Mieliśmy świetną drużynę, poznałem super ludzi, a do tego przy naszym trenerze ciągle się bardzo dużo uczę jako zawodnik.

Artur Szalpuk ostatnie dwa sezony grał w barwach zespołu ze stolicy
Artur Szalpuk ostatnie dwa sezony grał w barwach zespołu ze stolicy

Co samo naprowadza nas na oczywiste pytanie - co dalej? Zostajesz w Warszawie na jeszcze jeden sezon czy zmieniasz klub?

- Nie wiem, naprawdę na razie nie wiem, tylko tyle mogę powiedzieć.

A ile ofert rozważasz?

- Ja sam w ogóle się tym nie zajmuję, tego rodzaju sprawami zajmuje się mój tata i to on wie, jakie są dla mnie propozycje.

I mam ci uwierzyć, że on z tobą o tym w ogóle nie rozmawia?

- Tak (śmiech). Bo tak się umówiliśmy, że do końca sezonu nie poruszamy tego tematu, żebym mógł się skoncentrować na graniu. Po sezonie usiądziemy z tatą, rozważymy wszystkie oferty i podejmiemy decyzję.

W Warszawie dostałeś bardzo dużo szans na granie, jak na swój młody wiek. To będzie dla ciebie ważne kryterium przy dokonywaniu wyboru na następny sezon?

- To jest bardzo ważne. Oczywiście żaden klub nie obieca mi grania w szóstce przy podpisywaniu kontraktu. Ale chciałbym być w takim miejscu, żeby w koncepcji trenera czy klubu było przewidziane dla mnie granie, a nie kwadrat. I to sporo możliwości grania.

Zaskoczyło cię powołanie do kadry A? Spodziewałeś się tego czy raczej kadry B ewentualnie?

- Jedyne, czego się spodziewałem, a nawet byłem raczej pewien, przyznam szczerze, to powołania do kadry juniorów, którego swoją drogą dotąd nie dostałem (śmiech). O kadrach seniorskich w ogóle nie myślałem. To było dla mnie ogromną niespodzianką i bardzo się ucieszyłem. Każda możliwość potrenowania z najlepszymi to już jest wspaniała rzecz, której nie mogę się doczekać, a o niczym więcej nawet nie myślę.

To na koniec powiedz mi, który wasz mecz uważasz za najlepszy w tym sezonie?

- O, to trudne pytanie, muszę pomyśleć (śmiech). Paru wyjazdowych nie widziałem w okresie kiedy byłem kontuzjowany, parę widziałem tylko zza band. Pozwolisz, że wybiorę taki, w którym grałem, ok? (śmiech) Myślę, że ten pierwszy, inauguracja sezonu w Bydgoszczy. Przegrywaliśmy już 0:2, wyciągnęliśmy na 3:2, pokazaliśmy charakter. To był bardzo udany debiut ligowy kilku chłopaków u nas, którzy rozkręcali się z seta na set. Wszystkich zaskoczyliśmy tym zwycięstwem.

Rozmawiała Ola Piskorska

Źródło artykułu: