Przed rozpoczęciem rywalizacji półfinałowej zdecydowanym faworytem zmagań w parze: Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów byli aktualni mistrzowie kraju. Jednak podopieczni Andrei Anastasiego po raz kolejny w trwającym sezonie zadziwili siatkarską Polskę stawiając skuteczny opór bełchatowianom. - Chyba nikt nie obstawiał, że uda nam się zagrozić drużynie z Bełchatowa (śmiech). W naszej rywalizacji półfinałowej presja zdecydowanie spoczywa na naszych rywalach. Taka sytuacja nam odpowiada. W tym momencie zaledwie trzy sety dzielą nas od spełnienia marzeń o finale, co brzmi trochę nierealnie (śmiech). Nie możemy jednak zapomnieć, że Skra to bardzo doświadczona drużyna, która potrafi wychodzić nawet z najtrudniejszych sytuacji. Nastawiamy się na prawdziwą bitwę - mówił przed czwartym meczem półfinałowym Murphy Troy. [ad=rectangle]
Wielkosobotni pojedynek pomimo późnej pory przyciągnął do Ergo Areny 8076 osób. Już pierwsze piłki spotkania zapowiadały zaciętą walkę: w ekipie przyjezdnych brylował na boisku Mariusz Wlazły, natomiast gra Lotosu Trefla Gdańsk opierała się głownie na efektownych akcjach wyprowadzanych na środku siatki. Oba zespoły grały czujnie na siatce i praktycznie nie popełniały prostych błędów. Tuż przed drugą przerwą techniczną gdańszczanie dwukrotnie zatrzymali blokiem ataki mistrzów Polski i odskoczyli rywalom na trzy "oczka" przewagi. Bełchatowianie zdołali odrobić straty punktowe gdy w polu serwisowym zameldował się Nicolas Uriarte. O losach inauguracyjnej partii zadecydowała zacięta końcówka, w której główne role odegrali przyjmujący PGE Skry Bełchatów: Nicolas Marechal oraz Facundo Conte.
Na początku drugiej odsłony w szeregach gospodarzy pojawiły się spore problemy z precyzyjnym wykończeniem ataków. Całkowicie odmienna sytuacja panowała po drugiej stronie siatki: Wlazły raz po raz umiejętnie omijał ręce blokujących i zdobywał kolejne oczka dla swojej drużyny. Tuż po pierwszej przerwie technicznej podopieczni trenera Anastasiego włączyli wyższy bieg. W roli głównego egzekutora wcielił się Murphy Troy, a skutecznie asystował mu duet gdańskich środkowych. Na drugi regulaminowy czas w tym secie, zespoły schodziły po punktowym serwisie rozgrywającego Lotosu Trefla, Marco Falaschiego (16:13). Podobnie jak w poprzedniej partii, siatkarze z Trójmiasta bardzo szybko roztrwonili wypracowaną przewagę. Kibice zgromadzeni w Ergo Arenie po raz drugi w sobotni wieczór byli świadkami zaciętej końcówki, z której zwycięsko wyszli gospodarze, tym samym wyrównując stan meczu na po 1 w setach.
Gdańszczanie podbudowani "wyszarpaną" wygraną w drugiej partii, kolejną odsłonę zaczęli z wysokiego "c". Przy zagrywce Mateusza Miki gospodarze popisali się znakomitą serią zdobywając sześć oczek z rzędu (8:4). W dalszym ciągu wysoką skuteczność na prawej stronie siatki prezentował Troy, który nie po raz pierwszy w obecnym sezonie, brał na swoje barki ciężar zdobywania punktów z najtrudniejszych piłek. Każdy kolejny punkt trafiający na konto gospodarzy rozgrzewał publiczność zgromadzoną w trójmiejskiej hali widowiskowo-sportowej. Na drugiej przerwie technicznej podopieczni Andrei Anastasiego dzięki punktowej zagrywce rozgrywającego prowadzili już 16:12. Wysoka przewaga wypracowana w środkowej części partii wystarczyła gdańszczanom do zakończenia zwycięsko trzeciej odsłony. Seta zakończył as serwisowy posłany przez Wojciecha Grzyba.
Początek czwartej odsłony należał do drużyny przyjezdnej, która w ekspresowym tempie objęła prowadzenie 5:1. Po chwili jednak Michał Winiarski oraz Andrzej Wrona zanotowali pomyłki w ataku i Lotos Trefl Gdańsk zdołał doprowadzić do remisu 7:7. Wówczas Miguel Falaska zdecydował się na zmianę na pozycji przyjmującego: Winiarskiego zastąpił Wojciech Włodarczyk. 24-letni zawodnik pozytywnie zameldował się na boisku, wprowadzając do zespołu sporą dawkę energii. W środkowej części partii gra toczyła się punkt za punkt. Dopiero po drugiej przerwie technicznej bełchatowianie zdołali odskoczyć na dwa "oczka" przewagi dzięki atomowej zagrywce Marechala. W newralgicznym dla losów partii momencie, a zarazem całego spotkania (19:20), Włodarczyk zanotował znakomitą serię zagrywek i poprowadził swoją ekipę do zwycięstwa 25:21.
Do rozstrzygnięcia zaciętej gdańsko-bełchatowskiej batalii potrzebne było rozegranie tie-breaka. Piąty set rozpoczął się od zaskakującej kiwki zaproponowanej przez Nicolasa Uriarte. Jednak kolejne trzy oczka padły łupem gospodarzy: Bartosz Gawryszewski zapunktował zagrywką, natomiast Grzyb popisał się pojedynczym bokiem. Stojący pod ścianą siatkarze z Bełchatowa robili co w ich mocy, aby wygrać sobotnie starcie, ale to gdańszczanie błyszczeli w najważniejszych momentach. Lotos Trefl Gdańsk zwyciężył 15:13 i awansował do wielkiego finału PlusLigi. Nagrodę MVP spotkania otrzymał Murphy Troy.
Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 3:2 (24:26, 27:25, 25:22, 21:25, 15:13)
Lotos Trefl Gdańsk: Troy, Grzyb, Falaschi, Gawryszewski, Schwarz, Mika, Gacek (libero) oraz Czunkiewicz, Schulz, Stępień.
PGE Skra Bełchatów: Wlazły, Kłos, Conte, Marechal, Wrona, Uriarte, Tille (libero), Piechocki (libero) oraz Winiarski, Włodarczyk, Brdjović, Lisinac.
MVP: Murphy Troy
Stan rywalizacji: 3:1 dla Lotosu Trefla (do trzech zwycięstw).
Nie mogę się doczekać spotkań finałowych. Niech wygra lepsza drużyna.
Pozdrawiam!