Częstochowianie nie byli faworytem w starciu z rewelacyjnie spisującym się beniaminkiem z Lubina, ale potrafili stoczyć wyrównaną walkę z rywalem. Zarówno w pierwszym, jak i drugim secie Akademicy dzielnie walczyli do połowy seta, ale w końcówkach po raz kolejny dały o sobie znać stare grzechy częstochowskiej ekipy. W kluczowym momencie podopieczni Michała Bąkiewicza tracili punkty seriami i w rezultacie ponownie zeszli z parkietu pokonani. - Zabrakło nam trochę chłodnej głowy. W pierwszych dwóch setach byliśmy bardzo blisko, graliśmy na styku, ale nie potrafiliśmy utrzymać przewagi i dowieźć wygranej. Lubinianie zasłużenie zwyciężyli. To bez wątpienia jeden z najrówniej grających zespołów w PlusLidze. Można im tylko gratulować, bo debiutują w PlusLidze, a już pukają do najlepszych - nie ukrywa podziwu libero AZS-u, Adrian Stańczak.
[ad=rectangle]
Sygnał do walki i odrabiania strat dał swoim kolegom właśnie Stańczak, który w trzecim secie popisał się ofiarną interwencją, taranując krzesełka na ławce rezerwowych. Piłkę na drugą stronę oddał rywalom Guillaume Samica, a w kontrze na blok nadział się Szymon Romać. To mógł być punkt zwrotny dla losów całego meczu, ale sił miejscowym wystarczyło tylko na triumf w trzeciej odsłonie. - Mocno wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie odmienić losy tego meczu, ale wystarczyło tylko na jednego seta. Podobnie, jak w meczu w Lubinie, Cuprum pokazał nam swoją wyższość i mogę im tylko pogratulować. Nie wiem, czy spotkamy się jeszcze w tym sezonie, ale jeśli tak się stanie, to mam nadzieję, że kolejne mecze przechylimy na naszą stronę - dodaje niespełna 28-letni libero.
Kalendarz PlusLigi nie jest teraz łaskawy dla Akademików. W kolejnych dwóch spotkaniach częstochowianie zmierzą się z PGE Skrą Bełchatów i Asseco Resovią Rzeszów. Nikt z pewnością nie będzie stawiał na wygraną częstochowskiej ekipy, ale Stańczak właśnie w tym upatruje szans swojego zespołu na sprawienie niespodzianki. - Nie będzie łatwo, ale jak jechaliśmy do Gdańska, to też wszyscy skazywali nas na pożarcie, a pokazaliśmy charakter i zwyciężyliśmy pewnie 3:0. Życzylibyśmy sobie tego samego w meczu w Bełchatowie, bo takie wygrane na pewno podbudowują i dają pozytywnego "kopa" na kolejne spotkania - zauważa.
Od kilku tygodni na ławce trenerskiej częstochowskiego zespołu zasiada Michał Bąkiewicz. 33-latek bardzo szybko rozpoczął swoją trenerską przygodę, ale Stańczak zauważa, że mimo młodego wieku Bąkiewicz nie musi się wstydzić swojego trenerskiego warsztatu. - Michał dopiero wchodzi w tą rolę, ale na pewno pewien bagaż doświadczeń i rozwiązań posiada. Pracował z niejednym wysokiej klasy szkoleniowcem. Ma wiedzę na temat prowadzenia treningów i wszystkiego co związane z funkcją trenera. Każdy daje z siebie wszystko zarówno na treningach, jak i meczach i ciężko mi osobiście dostrzec jakieś zmiany w naszej pracy - kończy Adrian Stańczak.