Po niespodziewanej porażce w Będzinie, olsztynianie pokonali Inżynierów do zera i w dobrych humorach opuścili Warszawę. Za to stołeczni Akademicy wciąż nie mogą wyjść z dołka - w tym roku nie wygrali jeszcze ani jednego spotkania, a ich forma z grudnia gdzieś uleciała. Nie pomogły nawet powroty kluczowych zdawałoby się zawodników: Pawła Mikołajczaka, Aleksandra Śliwki i Artura Szalpuka. Trudno wskazać jakikolwiek pozytywny element w grze stołecznej drużyny.
[ad=rectangle]
- Jestem bardzo zawiedziony tym spotkaniem - powiedział po meczu z Indykpolem AZS Olsztyn trener Jakub Bednaruk. Jego wypowiedź do spokojnych jednak nie należała: - [i]Oczywiście spodziewaliśmy się, że rywale nie zagrają tak samo, jak w Będzinie, dlatego ich dyspozycja nie była dla mnie zaskoczeniem. Zastanawiam się po prostu, co my wyprawiamy. Jestem bardzo ciekawy, czy usłyszę od któregoś zawodnika słowa typu: "zrobiłem to i to źle w ważnym momencie" lub "nie trzymałem się
założeń taktycznych". Co z tego, że coś postanawiamy, kiedy na boisku w ogóle z tego nie korzystamy? [/i]- pytał retorycznie Bednaruk. - Nie wiem, z czego to wynika. To nie jest siatkówka. Panikujemy, ciągle coś nie zaskakuje. Nie ma nikogo, kogo mógłbym wyróżnić po tym meczu, nie ma nikogo, kto mógłby pociągnąć grę tego zespołu. Jasne, to są wszystko moje porażki; pierwszy muszę się z nich tłumaczyć. Ładnie prezentujemy się ostatnio na zdjęciach, ale nie na boisku. Nie wiem, czy moi zawodnicy myślą już o kolejnym sezonie, nowych kontraktach czy nowych klubach, ale jeżeli tak jest, ten sezon już się dla nich skończył. Ostatecznie może być i tak, że wylądujemy na ostatnim miejscu w tabeli i skończy się gadanie. Nie mówcie mi już tylko więcej o presji, bo zaśmieję się w twarz. Ludzie nie wiedzą, co to jest presja. Tutaj, w Warszawie? Przecież to jest najlepsze miejsce w Polsce dla młodych siatkarzy - zakończył wyraźnie rozgoryczony Bednaruk.
Kapitan Inżynierów był zdecydowanie oszczędniejszy w słowach. - Nie mieliśmy nic do powiedzenia w tym spotkaniu. Wyglądało to tak, jakbyśmy się po raz pierwszy widzieli. Przez cały mecz prezentowaliśmy bardzo słabą siatkówkę. Teraz jedziemy do Będzina i musimy do tego czasu wyczyścić głowy. Czeka nas ciężka rozmowa - powiedział Piotr Lipiński.
W przeciwieństwie do swojego kolegi z drugiej strony siatki, kapitan olsztynian Maciej Dobrowolski miał radośniejszy nastrój. - Nie ukrywam, że strasznie się cieszę z tego zwycięstwa. Po ciężkiej pracy, jaką wykonaliśmy spotkała nas przykra porażka w Będzinie, ale na szczęście udało się to odbudować w stolicy. Muszę przyznać, że zagraliśmy całkiem niezłe spotkanie. Jestem dumny z chłopaków, bo mimo kontuzji podejmujemy walkę i wciąż liczymy się w walce o miejsca 9-10 - stwierdził rozgrywający drużyny z Olsztyna.
Wtórował mu trener Indykpolu, Andrea Gardini: - Trzy punkty są dla nas niezwykle ważne po tym, jak 48 godzin temu polegliśmy w Będzinie. Tam nie zagraliśmy nic. Dlatego powiedziałem chłopakom, żeby oczyścili głowy i walczyli w kolejnych meczach - skomentował włoski szkoleniowiec.
Potrzebny jest reset - chłopaki Czytaj całość