Spektakularna interwencja kosztem kontuzji. "Nie możemy tego zabronić zawodnikom. To jest adrenalina"

[tag=46390]Andrew Nally[/tag] w 2. secie meczu z AZS Częstochowa popisał się spektakularną interwencją w obronie. Amerykanin przypłacił to jednak urazem. - Zadziałała adrenalina - powiedział po meczu Marian Kardas.

Amerykański przyjmujący, przy prowadzeniu gości 23:21, popisał się ofiarną interwencją w obronie. Próbując ratować piłkę po niedokładnym przyjęciu Dawida Murka z impetem staranował krzesełka znajdujące się na ławce dla rezerwowych ekipy gospodarzy, chwilę później upadając na plecy. Przy przyjmującym bydgoskiej ekipy błyskawicznie znaleźli się ratownicy medyczni. Sytuacja wyglądała bardzo dramatycznie, a zgromadzeni w hali widzowie na kilka sekund wstrzymali oddech. - Podczas meczu adrenalina jest tak wysoka, ze trudno przewidzieć co ktoś wymyśli. Takie sytuacje się zdarzają. Zawodnicy idą do końca, bo wierzą, że każdą piłkę uda się obronić - powiedział po spotkaniu Marian Kardas, II trener Transferu Bydgoszcz.
[ad=rectangle]
Po meczu Dawid Murek przyznał, że takie dramatyczne sytuacje są nieodłącznym elementem sportowego widowiska. - Jest to przykre, ale musimy się liczyć z tym, że za boiskiem zawsze coś może stać: krzesełka, trybuny, czy coś innego. To jest zawsze duże ryzyko. Andrew podjął to ryzyko. Dla nas to źle, bo to zawsze jest strata zawodnika, który gra w podstawowej szóstce - powiedział libero ekipy znad Brdy.

Doświadczony przyjmujący przyznał, że rozumie postępowanie swojego kolegi, który ofiarną interwencję w obronie przypłacił kontuzją. Sam zresztą, w starciu z AZS Częstochowa również popisał się interwencją, która mogła zakończyć się urazem. Ostatecznie jednak, Dawid Murek zatrzymał się tuż przed banerem reklamowym oddzielającym pole gry od stanowisk dziennikarzy. - To jest adrenalina, idziemy do piłki, trzeba ją podbić i wtedy człowiek nie liczy się z niczym, po prostu trzeba bronić. Tak się złożyło, że AJ Nally został kontuzjowany. Ja w swojej interwencji piłki nie podbiłem, ale to normalne, ze idzie się do końca - zdradził były reprezentant Polski.

AJ Nally ofiarną grę w obronie przypłacił kontuzją, która wyeliminowała go z gry do końca meczu (fot. Karina Stańczyc)
AJ Nally ofiarną grę w obronie przypłacił kontuzją, która wyeliminowała go z gry do końca meczu (fot. Karina Stańczyc)

Na szczęście dla ekipy z Bydgoszczy, uraz nie wpłynął na końcowy wynik meczu, który gracze Vitala Heynena rozstrzygnęli na swoją korzyść. Dawid Murek w rozmowie z naszym portalem przyznał, że przykra sytuacja dodatkowo zmobilizowała zespół. - Takie sytuacje są przykre dla zawodnika i zespołu. To zawsze podwójnie mobilizuje. Dlatego dedykujemy jemu tą wygraną, bo jak było widać, robił wszystko, abyśmy wygrali. Życzymy mu zdrowia i oby powrócił do nas jak najszybciej, bo jest bardzo przydatnym graczem - powiedział 37-letni przyjmujący.

Komentarze (2)
avatar
Joker.
11.01.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To było po prostu coś niesamowitego. Poświęcenie z jakim Nally bronił tej piłki było absolutnie fenomenalne. Szkoda, że nie można było tego obejrzeć w TV. No i co ważne, kapitalna reakacja tren Czytaj całość
Dr Dexter
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To było coś niesamowitego co zrobił Nally. Może szalone, ale pokazuje jak wielkie zaangażowanie jest w zespole. Wracaj do zdrowia AJ!