Już pierwsze akcje premierowej odsłony pokazały, że będzie to zacięty pojedynek. Przyjezdni rozpoczęli od dwupunktowego prowadzenia, ale po podwójnym bloku Cerrad Czarnych było 2:2. Gdy tylko Effector Kielce osiągał przewagę, radomianie ją niwelowali. Zarówno Lukas Kampa, jak i Marcin Janusz często uruchamiali środkowych. Po udanej kontrze, wykorzystanej przez Bartłomieja Grzechnika, miejscowi pierwszy raz w tym meczu wyszli na prowadzenie (12:10). Wówczas o przerwę poprosił Dariusz Daszkiewicz. Nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów, bo jego podopieczni mieli spore problemy z przyjęciem. W ataku całkowicie niewidoczny był Arvydas Miseikis, dlatego szkoleniowiec ekipy z województwa świętokrzyskiego zdecydował się na podwójną zmianę. I to nie poprawiło obrazu gry kielczan, po udanych zagraniach Dirka Westphala, miejscowi prowadzili 20:15. W końcówce, po błędach Wojskowych w przyjęciu, Effector odrobił kilka "oczek" (22:20), ale na szczęście dla radomskich kibiców był to tylko chwilowy kryzys. Piłkę setową wykorzystał Jacek Ratajczak.
[ad=rectangle]
Po bardzo dobrych zagrywkach Lukasa Kampy Wojskowi udanie otworzyli seta numer dwa (4:1). Długo nie mogli się cieszyć z tego wysokiego prowadzenia, bo najpierw Bartłomiej Bołądź dotknął siatki przy bloku, a później w antenkę zaatakował Jakub Wachnik. Po błędzie Westphala kontrę wykorzystał Adrian Staszewski i był remis po 5. Kieleccy zawodnicy nie ułatwiali zadania Marcinowi Januszowi, po jednym z niedokładnych przyjęć sędziowie odgwizdali przełożenie, a przewaga Czarnych wzrosła do trzech punktów (10:7). Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie - gdy Buchowski zablokował słabo spisującego się Bołądzia, tablica wyników ponownie wskazywała remis (11:11). Od tego momentu inicjatywa leżała po stronie gości, jednak i oni nie utrzymali swojego rytmu gry. Nie ustrzegli się pomyłek, a po bloku Kampy i Ratajczaka na Staszewskim to Wojskowi prowadzili 18:17. Czarni złapali wreszcie swój rytm, kolejne akcje na punkty zamieniał Westphal. Wydarzenia na parkiecie starał się jeszcze odwrócić Staszewski, ale w siatkę zaserwował Grzegorz Pająk, dzięki czemu gospodarze prowadzili już 2:0.
Trzecia partia rozpoczęła się identycznym wynikiem, ale z korzyścią dla kielczan. Robert Prygiel nie chciał czekać na dalszy rozwój wypadków i szybko wykorzystał przerwę. Wskazówki na niewiele się zdały, bo na pierwszą przerwę techniczną po skutecznym zbiciu Jędrzeja Maćkowiaka Effector schodził z trzypunktowym prowadzeniem. W ataku Wachnik starał się jak mógł, ale Czarni wciąż musieli gonić rywala. Nie pomagały w tym kolejne zepsute przez gospodarzy zagrywki. Po drugiej przerwie technicznej Wojskowi zbliżyli się do podopiecznych Dariusza Daszkiewicza, a po kontrze wykorzystanej przez Westphala wyszli na pierwsze w tej odsłonie prowadzenie (19:18). Przeciwnicy nie zamierzali zbyt wcześnie kończyć pojedynku, po piekielnie mocnym serwisie Adriana Buchowskiego jego drużyna znów miała dwa "oczka" przewagi (19:21). Radomianie także nie odpuszczali, po bardzo szczęśliwym przebiciu Bołądzia, które wpadło w środek boiska i zaskoczyło Effector, tracili już tylko jeden punkt (22:23). Choć to kielczanie mieli piłkę setową, po wideo weryfikacji okazało się, że przyjezdni dotknęli siatki. Końcówka była bardzo nerwowa, na swoją korzyść rozstrzygnęli ją podopieczni Dariusza Daszkiewicza, ale dopiero przy stanie 31:29.
Po zmianie stron walka ponownie toczyła się punkt za punkt, z minimalnym wskazaniem dla gości. Po problemach Adama Kowalskiego z przyjęciem, piłek sytuacyjnych nie kończył Westphal i było 8:4 dla Effectora. Czarę goryczy przelał pojedynczy blok na Bołądziu (5:10), dlatego Robert Prygiel przywołał do siebie swoich podopiecznych, a w następnej akcji atakującego zmienił Igor Grobelny. Asowa zagrywka Kampy dodała gospodarzom nadziei, jednak ekipa z Kielc wciąż prowadziła, głównie dzięki udanym zagraniom Adriana Buchowskiego. Z każdą kolejną akcją sytuacja Wojskowych stawała się coraz gorsza, problemy z przyjęciem oznaczały pomyłki w ataku. Blok Effectora stanowił przeszkodę nie do przejścia i o wyniku spotkania decydował tie-break.
W piątym secie Czarni pogubili się zupełnie, popełniali kolejne błędy, przez co przeciwnik prowadził 3:0. Grzegorz Pająk rozrzucał piłki, jak chciał, bo Wojskowi w ogóle nie istnieli w bloku. Gospodarze starali się zniwelować straty, ale cały czas o te dwa punkty lepsi byli kielczanie. Dodatkowo sprzyjało im szczęście, po zagrywce Adriana Buchowskiego piłka zatańczyła na taśmie i wpadła w boisko (9:12). Jeszcze przy stanie 12:14 o przerwę poprosił Robert Prygiel, ale kilkanaście sekund później ze zwycięstwa mogli się cieszyć przyjezdni.
Cerrad Czarni Radom - Effector Kielce 2:3 (25:22, 25:21, 29:31, 16:25, 12:15)
Czarni: Kampa, Wachnik, Grzechnik, Bołądź, Westphal, Ratajczak, Kowalski (libero) oraz Kędzierski, Żaliński, Gutkowski, Grobelny, Ostrowski
Effector: Janusz, Buchowski, Bieniek, Miseikis, Staszewski, Maćkowiak, Sufa (libero) oraz Pająk, Krzysiek, Takvam, Penczew
MVP: Adrian Buchowski