Ekipa Budowlanych Łódź w tym sezonie spisuje się poniżej oczekiwań. W Dąbrowie Górniczej łodzianki zanotowały bardzo dobry początek. Dzięki trudnym zagrywkom Natalii Skrzypkowskiej, z przyjęciem których problemy miały dąbrowianki, Budowlane na pierwszą przerwę techniczną w meczu schodziły przy prowadzeniu 8:0! Jednak już w połowie pierwszej partii gra zespołu gości się załamała i do głosu doszły siatkarki Taurona Banimexu MKS.
[ad=rectangle]
Pierwszego seta wygrały co prawda łodzianki, lecz w drugiej odsłonie to Zagłębianki były stroną dominującą. W trzeciej partii obie drużyny w końcowej fazie seta grały punkt za punkt, ale grę na przewagi na swoją korzyść rozstrzygnęły gospodynie. Z kolei w czwartej odsłonie MKS nie dał rywalkom najmniejszych szans na nawiązanie walki. Nic zatem dziwnego, że po zakończeniu meczu Budowlane czuły niedosyt. - Mam wielki niedosyt po tym meczu, bo szansa na wygranie czegoś więcej na pewno była. Dało się to odczuć i szkoda tego trzeciego seta, którego przegrałyśmy na przewagi. Wtedy mecz mógł się potoczyć inaczej - powiedziała Magdalena Śliwa.
Doświadczona rozgrywająca weszła na plac gry w połowie czwartego seta, lecz jej pojawienie się na parkiecie nie odmieniło gry łodzianek. - W połowie czwartego seta niestety straciłyśmy koncentracje, popełniłyśmy dużo błędów własnych. Zespół z Dąbrowy Górniczej w końcu zaskoczył i zaczął grać bardzo dobrze. Dziewczyny pociągnęły to do końca i wygrały to spotkanie. Ogromnie żałuję, bo czułam, że możemy ten mecz wygrać - oceniła Śliwa.