Wynik 0:3 nie oddaje do końca przebiegu rywalizacji między Impelem Wrocław a Eczacibasi Vitra Stambuł. Wrocławianki przez dwie partie były równorzędnym przeciwnikiem dla uczestniczek tegorocznego turnieju Final Four Ligi Mistrzyń. Turczynki nie zdołały osiągnąć wyraźnej dominacji właściwie w żadnym z elementów siatkarskiego rzemiosła, a przewagi punktowe budowały głównie na niewymuszonych błędach Impelek. - Mecz przegrany 0:3, ale myślę, że mógł się podobać. Stoczyłyśmy dużo bardziej zaciętą walkę niż z Zurychem, jesteśmy tego świadome i cieszy to nas. Trzeba mierzyć siły na zamiary i musimy zrobić wszystko, abyśmy z jak najlepszej strony pokazały się w Lidze Mistrzyń. Myślę, że dzisiaj to uczyniłyśmy, nawet pomimo porażki 0:3. Dałyśmy z siebie 100 % - skomentowała Agata Sawicka, libero zespołu.
[ad=rectangle]
Decydujący dla przebiegu rywalizacji okazał się pierwszy set, w którym wrocławianki najpierw ambitnie odrabiały straty, by w końcówce wyjść na dwupunktowe prowadzenie. W decydujących momentach partii po wrocławskiej stronie zabrakło skuteczności na skrzydłach, co bezlitośnie wykorzystały przyjezdne. - O wyniku zadecydowały nasze niewymuszone, często "głupie" błędy w końcówce pierwszego seta. Mogłyśmy go wygrać i kto wie, jakby się mecz dalej potoczył. Mleko się rozlało, już po wszystkim, trzeba wyciągnąć wnioski i iść naprzód - zauważyła.
Od początku spotkania wśród siatkarek Impela można było dostrzec ogromną wolę walki. Wicemistrzynie Polski uwijały się w defensywie, w grze obronnej szczególnie mogła podobać się postawa właśnie Sawickiej, która kilkukrotnie stanęła na drodze atomowych zbić Bethanii De la Cruz de Pena. - Była walka przez cały czas i starałyśmy się wzajemnie motywować. W niektórych momentach być może zadecydował brak doświadczenia. Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona z zespołu - mówiła libero Impela. O odpowiedni poziom motywacji zadbał też szkoleniowiec Tore Aleksandersen, który podkreślał, że występy w Lidze Mistrzyń to wyjątkowa sprawa i należy cieszyć się z możliwości pokazania się szerszej europejskiej publiczności. - To miały być nasze urodziny, imieniny i wesele razem wzięte. Wzięłam sobie to szczególnie mocno do serca, uwielbiam motywację Tore - przyznała zawodniczka.
Po dwóch porażkach z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna i Volero Zurych, podopieczne Aleksandersena zdołały przełamać złą passę i w spotkaniu z Budowlanymi Łódź zdołały wywalczyć trzy punkty. - Myślę, że będzie już tylko poprawa. Po to pracujemy, żeby z biegiem sezonu było dobrze, a nie tylko na początku sezonu. Liczymy, że od meczu z Łodzią zaczęła się nasza lepsza gra - zapowiedziała Sawicka.
Następne starcie w Lidze Mistrzyń Impelki rozegrają z Omiczką Omsk, która w pierwszym spotkaniu gładko uległa Eczacibasi. Wrocławianki nie stoją w tej rywalizacji na straconej pozycji. - Po prostu wyjdziemy na boisko i będziemy chciały wygrać ten mecz. Pomimo, że nie widziałem meczu Omiczki Omsk, to uważam, że jesteśmy od nich lepszym zespołem - stwierdziła była reprezentantka Polski.