Michał Biegun: Chyba takie mecze jak przeciwko Mare Union-Ivkoni Dupnitsa chciałby pan rozgrywać codziennie?
Roberto Piazza: To niestety nie jest możliwe, szczególnie w PlusLidze. Wszystkie kluby z najwyższej dywizji w Polsce są silniejsze od zespołu z Dupnitsy. Przed meczem miałem okazję do rozmowy z ich trenerem. Najden Najdenow powiedział mi, że w ogóle nie mają pieniędzy, a jeszcze przed początkiem sezonu stracili dwóch ważnych sponsorów, a także kluczowych graczy.
We wtorek kompletnie udało wam się zdominować gości z Bułgarii.
- Okey, ten jeden mecz bardzo nam się udał. Przygotowując się do tej konfrontacji, obejrzałem pięć spotkań Dupnitsy, z wyróżnieniem ich gry w Lidze Mistrzów przeciwko Nowosybirsku. W tamtym dniu rozegrali naprawdę bardzo dobre zawody.
Owszem urwali seta wicemistrzom Rosji, ale Andriej Woronkow wystawił wówczas głównie rezerwowy skład wzbogacony młodzieżowcami.
- Dobrze, wiem, że było tam sporo graczy z Młodej Ligi, ale David Lee? On zdecydowanie do niej nie należy, również Oleg Samsonyczew, czy Nikołaj Leonienko! Proszę mi wierzyć, pracowałem w Rosji przez dwa lata to są bardzo dobrzy zawodnicy. To co pokazała w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów Dupnitsa, to była dobra siatkówka.
W takim razie, które elementy gry zadecydowały o tak wyraźnej waszej wygranej nad Dupnitsą?
- We wtorek naprawdę bardzo dobrze zagrywaliśmy, to po pierwsze. Po drugie nasz blok zafunkcjonował w najważniejszych momentach poszczególnych setów. Jeśli dobrze działają te dwa elementy, to reszta jest banalnie prosta.
No właśnie, tak prosta, że rywale nie mieli zbyt wiele do powiedzenia.
- Wbrew pozorom oni próbowali nam się przeciwstawić. Momentami prezentowali bardzo mocną zagrywkę, szczególnie dwóch zawodników dało nam się we znaki. Jednak popełniali w tym elemencie zbyt dużo błędów. Oczywiście chciałbym, abyśmy każdy mecz grali w ten sposób, szczególnie z najmocniejszymi rywalami. Jeśli grasz z najlepszymi, to w tym samym momencie poprawia się poziom twojego zespołu. Jednak, grając z drużynami pokroju Dupnitsy, musisz cały czas mieć się na baczności.
[ad=rectangle]
Czy trudniej przygotować jest zespół na mecze z ekipami takimi jak Marek Dupnitsa, czy Cai Teruel?
- Na pewno Cai Teurel jest lepszym zespołem niż Dupnitsa. Z pewnością gorzej gra się przeciwko tego typu zespołom. Największe ryzyko tkwi w tym, gdy w trakcie meczu niepostrzeżenie zaczynasz dopasowywać się do poziomu gry swojego słabszego rywala. Na całe szczęście we wtorek udało nam się tego uniknąć. Jeśli spojrzeć na wyniki poszczególnych setów, to dominowaliśmy na boisku.
Ma pan za sobą spotkania z mistrzami Hiszpanii oraz Bułgarii, jednak prawdziwym testem w Lidze Mistrzów będzie mecz przeciwko Lokomotiwowi Nowosybirsk.
- Nie, nie, nie. Teraz mam przed sobą spotkanie z Bydgoszczą, następnie są Gdańsk oraz Lubin, dopiero potem zagram z Nowosybirskiem. Tego typu pytania proszę mi zadać przed meczem z Lokomotiwem, czyli za jakieś dwadzieścia dni. W mojej głowie jest obecnie tylko i wyłącznie mecz z Transferem.
Naprawdę nie zajmuje pana myśli konfrontacja z wicemistrzami Rosji, która być może zadecyduje o pierwszym miejscu w grupie B?
- Dla mnie ma znaczenie tylko i wyłącznie następny mecz. Dlaczego tak miałbym nie postępować? Przecież tak naprawdę tylko to się się liczy, kolejne spotkanie.
Przed Jastrzębskim Węglem ciężki okres w lidze. Po środowym domowym meczu z Lotosem Trefl Gdańsk czekają was cztery wyjazdowe spotkania z rzędu.
- U siebie, czy na wyjeździe, to dla mnie stanowi żadnej różnicy, przecież gramy w siatkówkę! Ona wszędzie jest taka sama. Nie ważne, czy występujesz w roli gospodarza, czy gościa. Siatkówka, to siatkówka!
Naprawdę nie ma dla pana znaczenia tak długa seria wyjazdów?
- Dlaczego miałbym zmieniać z tego powodu swoją mentalność, nastawienie, sposób pracy? Gdzie tkwi problem w przemieszczaniu się? Wiem, że niektórzy trenerzy widzą w tym jakiś rodzaj wymówki, ale dlaczego ja miałbym jej szukać? Nie potrzebuję żadnego alibi. Nie lubię tego typu rzeczy. Wolę ciężko pracować każdego dnia i dopiero potem przekonywać się, co z tego wyniknie.
Wciąż poza zespołem pozostaje Denis Kaliberda, czy zna pan możliwą datę powrotu Niemca do gry?
- Nie wiem, naprawdę kompletnie nie znam konkretnej daty, kiedy Denis wróci na boisko. Mam jedynie nadzieję, że uda się to zrobić w terminie od dwóch do trzech kolejnych tygodni.