Wyprawy zespołu z Dąbrowy Górniczej nie kończyły się zwykle po myśli tej ekipy: w sezonie 2010/11 w rozgrywkach Pucharu CEV podopieczne Waldemara Kawki o mały włos nie uległy 2004 Tomisowi Constanta i zapewniły sobie awans dopiero w rewanżu, natomiast rok temu Zagłębianki nie dość, że odpadły w słabym stylu z Ligi Mistrzyń po wyjazdowej porażce ze Stiintą Bacau, to jeszcze przegrały ze złapanym w podróży wirusem i chorobą, przez którą trzeba było zmieniać termin meczu z polickim Chemikiem. Tym razem czwarty zespół Orlen Ligi miał nadzieję na zwycięstwo i przełamanie serii ligowych porażek, tym większą, że w jego ekipie był człowiek, który już raz przyczynił się do pokonania tego zespołu, czyli trenera Tomasza Wasilkowskiego.
[ad=rectangle]
Do Rumunii nie poleciała Ozge Kirdar Cemberci, przez co na rezerwowej rozgrywającej Natalii Piekarczyk spoczywał spory ciężar odpowiedzialności za rezultat spotkania. Obawy o postawę polskiego zespołu okazały się mocno nieuzasadnione: Tauron MKS już na początku spotkania wypracował sobie przewagę (8:1), której nie oddał do końca pierwszej partii. Podobnie przebiegał kolejny set, w którym gospodynie mimo doprowadzenia do remisu 6:6 sukcesywnie ustępowały pola rozpędzonym dąbrowiankom, zaś tym nie pozostało nic innego jak jeszcze bardziej przekonujące zwycięstwa, tym razem do 17.
Więcej emocji przyniosła trzecia partia, w której podopieczne Juana Manuela Serramalery popełniły cztery pomyłki w odbiorze i przestały kontrolować w pełni przebieg wydarzeń na parkiecie. Rumunki przełamały przeciwniczki na drugiej przerwie (16:15) i dzięki znakomitej postawie Bogdany Anisowej i Dany-Diory Carbubeanu miały prawo myśleć o odrobieniu strat. Nieco zaskoczone takim scenariuszem zawodniczki z Dębowego Miasta starały się przez całą czwartą partię ani na moment nie pozwolił rywalowi na uzyskanie dominacji na parkiecie i choć momentami było gorąco, ta sztuka im się udała. Utrzymanie kilkupunktowej przewagi i wygrana 25:22 zakończyła całe spotkanie, a jego wynik może być dobrym prognostykiem przed rewanżem w hali "Centrum"
Należy wyróżnić przyjmujące dąbrowskiej drużyny, Ginę Mancuso i Kaciarynę Zakrewskają, które pod mentalną nieobecność na parkiecie atakującej Tamary Kaliszuk wzięły na siebie ciężar gry ofensywnej i przyczyniły się tym samym do zwycięstwa MKS-u. Amerykanka zdobył aż 22 punkty przy skuteczności rzędu 58 procent, ale bohaterką starcia w Bukareszcie należy obwołać Białorusinkę, autorkę 24 punktów (67 proc. skuteczności).
Dynamo Romprest Bukareszt - Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza 1:3 (19:25, 17:25, 25:22, 22:25)
Dynamo: Collar, Marcovici, Badea, Trombitas, Anisowa, Germanowa, Manu (libero) oraz Stefan, Marin, Carbuneanu, Kapelovies
Tauron MKS: Dziękiewicz, Mancuso, Zakrewskaja, Piekarczyk, Kaliszuk, Sobolska, Strasz (libero) oraz Łukaszewska
Spotkanie rewanżowe odbędzie się w Dąbrowie Górniczej, 26 listopada o godzinie 18.