Milena Rosner: We trójkę nie możemy być na boisku

Milena Rosner to jedna z najbardziej doświadczonych i utytułowanych siatkarek, które występują obecnie na polskich parkietach. Przez dwa lata próbowała swoich sił na zachodzie, najpierw w hiszpańskiej Teneryfie, potem we włoskim Foppapedretti Bergamo, skąd wróciła do Polski, do drużyny mistrzyń kraju, Muszynianki Fakro. Na razie Milena Rosner spełnia jedynie rolę wchodzącej, ustępując miejsca Joannie Mirek i Aleksandrze Jagieło. Jak sama mówi, taka rola w niczym jej nie przeszkadza.

Wielu kibiców zastanawia się, dlaczego tak doświadczona i utytułowana zawodniczka jak Milena Rosner, nie jest jak dotąd pierwszoplanową postacią w zespole z Muszyny. Trener Bogdan Serwiński zwykł mawiać, że jego zawodniczki nie dzielą się na te, które są zmienniczkami i wchodzącymi. Nie inaczej jest w przypadku Mileny Rosner. - Wszystkie zawodniczki mają jednakową szansę. Nie dzielę żadnej na zawodniczkę ławkową i szóstkową. Decyduje dyspozycja dnia. Cała moja kadra, to zawodniczki o ogromnych umiejętnościach - mówi Serwiński. Niebagatelny wpływ na formę zawodniczek, w tym także Mileny Rosner, mają występy reprezentacyjne, a w szczególności wielkie imprezy siatkarskie. Podobnego zdania jest szkoleniowiec Muszynianki, który twierdzi, że olimpiada w Pekinie miała znaczący wpływ na formę zawodniczek i chwilę potrwa, nim wszystkie odbudują formę. - Na razie Milena jest po olimpiadzie. To zawsze jest tak, że po takiej wielkiej imprezie następuje okres spadku formy. Widać to nie tylko po naszych zawodniczkach, ale też po innych, na przykład zagranicznych. Wystarczy spojrzeć na Włoszki, które po Pekinie nie doszły jeszcze do siebie - twierdzi Serwiński.

Sama zawodniczka nie widzi problemu w tym, że na razie zaczyna mecze najczęściej na ławce rezerwowych. - Nie mam zamiaru się zabijać z tego powodu, że na razie spełniam rolę wchodzącej. We trójkę nie możemy być na boisku jako skrzydłowe. Na razie grają Joasia Mirek i Ola Jagieło, ale to nie oznacza, że nie zdarzą się takie mecze, w których będę musiała pojawić się na boisku żeby pomóc zespołowi - mówi Rosner. Mistrzyni Europy z 2005 roku uważa, że jej doświadczenie na pewno może pomóc zespołowi, a forma powinna z każdym tygodniem rosnąć. - Ja już trochę w siatkówkę pograłam, co oczywiście nie znaczy, że nie mam zamiaru jeszcze grać. Mam nadzieję, że forma będzie rosła i moja gra będzie coraz lepsza - podsumowała zawodniczka.

Muszyniankę czeka teraz prawdziwy maraton meczowy przed własną publicznością. Już we wtorek do Muszyny przyjedzie jeden z najsłabszych zespołów ligi, Gedania Żukowo. Później do hali Mistrzyń Polski zawitają jeszcze Centrostal Bydgoszcz i Stal Mielec. To mają być mecze, które przygotują siatkarki z Muszyny do kluczowego spotkania z VakifBankiem Stambuł w Lidze Mistrzyń. - VakifBank to najważniejsze spotkanie, bo może nas przybliżyć do awansu z grupy w Lidze Mistrzyń. Oczywiście będzie niezwykle trudno, bo to bardzo mocna drużyna, ale mamy teraz możliwość spokojnego przygotowania do tego meczu. Gramy trzy spotkania u siebie pod rząd, dlatego nie musimy opuszczać Muszyny i możemy spokojnie trenować i myśleć o meczu właśnie z Vakifbankiem - mówi trener Serwiński. Te trzy mecze mogą być również dobrą okazją do częstszej gry dla zawodniczek, które zwykle rozpoczynają mecze na ławce. Już w meczu z Dąbrową Górniczą, trener Serwiński pokazał, że odważnie sięga po Joannę Kaczor, Agnieszkę Śrutowską, a przede wszystkim, Milenę Rosner. - Milena dostaje szansę i widać u niej stały wzrost formy. Pojawiła się na parkiecie w meczu z Dąbrową Górniczą i niczego złego nie zrobiła, a wręcz przeciwnie! Mam nadzieję, że jej forma będzie nadal rosła - optymistycznie kończy trener Muszynianki.

Komentarze (0)