Mimo porażki rzeszowianek, było kilka powodów do optymizmu w szeregach beniaminka. Jednym z nich była dobra gra młodej Pauliny Filipowicz. Libero po bardzo udanym poprzednim sezonie, w tym musi rywalizować o miejsce w składzie z bardziej doświadczoną Lucyną Borek. - Paulina Filipowicz z bardzo dobrej strony pokazywała się już na treningach. Tydzień temu postawiliśmy na zagrywkę i miejsca w dwunastce dla niej zabrakło. Muszę być sprawiedliwy. Gra dwunastka, która w danym tygodniu jest najlepsza - powiedział Marcin Wojtowicz.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec Developresu SkyRes Rzeszów chwalił także Magdę Jagodzińską. Atakująca zmieniła Paulę Szeremetę. Ta roszada okazała się strzałem w dziesiątkę. Zagrywka Jagodzińskiej była kluczem do wywalczenia jednego punktu z Budowlanymi Łódź. - Zagrała dobre spotkanie. Miała kilka bloków, ale przede wszystkim zagrywkę. Zrobiła z niej 6 punktów. Nie wiem, ile tydzień temu zrobiła rozgrywająca z Impela Wrocław, ale to pewnie są zbliżone ilości (Denise Hanke zdobyła też 6 "oczek" - przyp.red.) - powiedział.
Szkoleniowiec ekipy znad Wisłoka dostrzegł też jednak pewien mankament natury mentalnej w swoim zespole. - W meczu z Chemikiem, po wygraniu seta cieszyliśmy się, jakbyśmy wygrali mecz. Dziewczyny wybiegły z kwadratu. Uczulałem na to dziewczyny, że nie możemy się satysfakcjonować, gdy wynik jest sprawą otwartą. W piątek, po doprowadzeniu do tie-breaka, spadła z nich presja meczu. Nie były one już zmobilizowane tak, jak w tych dwóch setach. Wcześniej gra nas napędzała. Piąty set, to było już dobijanie nas. Nie wyprowadziliśmy praktycznie żadnej składnej akcji. Wszystko było przypadkowe. Nie przyjmowaliśmy zagrywek, które przez 2 sety odbieraliśmy w punkt. Jeżeli trzeba, to Łódź już kontroluje wydarzenia na boisku. My musimy się tego nauczyć - przyznał Wojtowicz.
Kto wie, jak zakończyłby się piątkowy pojedynek, gdyby nie przeciętna gra rzeszowianek w dwóch pierwszych setach. - Bardzo długo wchodzimy w mecz. Tak samo było z Chemikiem Police, pierwszy set szedł jak po grudzie. Musimy albo zmodyfikować rozgrzewkę lub poranny rozruch, żeby dziewczyny wchodziły w mecz w szybciej. Trzeba się zastanowić, co z tym zrobić, bo przez dwa sety na boisku była jedna drużyna. Potencjał Łodzi jest też dużo większy niż nasz, my możemy nadrabiać jakąś młodzieńczą fantazją i wolą walki. Zrobiliśmy kolejny krok do przodu. Na początek był set, a teraz punkt. Życzyłbym sobie, żeby po kolejnym meczu były 2 punkty. To będzie jednak bardzo trudne, bo jedziemy na trudny teren - zakończył trener Developresu.
Kolejne spotkanie, beniaminek rozegra 18 października. W hali Orbita, po drugiej stronie siatki stanie wicemistrz Polski, Impel Wrocław.