Tomasz Wójtowicz dla SportoweFakty.pl: To dopiero początek zgrywania się

 / Tomasz Wójtowicz
/ Tomasz Wójtowicz

Polscy siatkarze z kompletem zwycięstw zakończyli turniej kwalifikacyjny do ME rozegrany we Wrocławiu. - Reprezentacja wypadła całkiem nieźle - uważa Tomasz Wójtowicz.

Nowy rozdział z nowym duetem trenerskim na ławce nasi reprezentanci rozpoczęli od turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw Europy 2015, który odbył się w miniony weekend we Wrocławiu. Biało-czerwoni zmagania zakończyli z kompletem trzech zwycięstw, odprawiając z kwitkiem reprezentacje Łotwy, Macedonii i Słowenii. Ze względu na niezbyt wymagających rywali ciężko jednoznacznie ocenić dyspozycję podopiecznych Stephana Antigi i Philippa Blain, ale Tomasz Wójtowicz uważa, że mamy powody do optymizmu.

- Ciężko pokusić się o jednoznaczną ocenę, bo zawodnicy i sztab szkoleniowy mieli bardzo mało czasu do pracy. Obecnie te eliminacje są najważniejsze i trzeba po prostu zająć pierwsze miejsce w grupie i awansować. Potem już trzeba odpowiednio przygotować się do mistrzostw świata poprzez Ligę Światową. Jak na ten etap, to myślę, że reprezentacja wypadła całkiem nieźle. Wszyscy spodziewaliśmy się, że pokonamy tych nie najmocniejszych przeciwników, ale przynajmniej Słoweńcy postarali się, by nasi zawodnicy choć trochę się spocili - podkreśla złoty medalista mistrzostw świata z 1974 roku w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

[ad=rectangle]
Zgodnie z przypuszczeniami, najtrudniejsze warunki naszej drużynie postawili Słoweńcy, w których szeregach można było zobaczyć kilku zawodników znanych z parkietów PlusLigi: Alena Pajenka, Tine Urnauta, czy Mitję Gaspariniego. Słoweńcy byli w stanie urwać naszej ekipie jednego seta, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że był to efekt przede wszystkim festiwalu błędów naszych reprezentantów w polu serwisowym.

- Można było spokojnie wygrać ten mecz 3:0. Słoweńcy zdecydowanie lepiej zagrali, bo poprzednie mecze wygrali po 3:2. To też było małą niespodzianką, a wygląda na to, że najlepsze karty odkryli przeciwko nam i postawili opór. Najważniejsze jednak, że mamy kilka punktów przewagi i możemy spokojnie jechać do Słowenii, by tam dopełnić formalności - zauważa jeden z najbardziej utytułowanych siatkarzy w dziejach polskiej siatkówki.

Po zakończeniu turnieju nasi zawodnicy podkreślali, że bardzo dobrze się stało, że w pierwszym sprawdzianie pod wodzą francuskiego duetu po drugiej stronie siatki stanęły zespoły, które nie należą do tuzów europejskiej siatkówki. Pozwoliło to przetestować różne warianty gry, bo jak słusznie zauważa Wójtowicz, nasi gracze nie mieli dotąd zbyt wiele czasu do treningów. - To tak naprawdę dopiero początek zgrywania się. Zawodnicy mają za sobą tylko kilka dni treningów i sparingi z Finami. Potrzeba trochę czasu, by między rozgrywającymi, a innymi zawodnikami zawiązała się jeszcze lepsza współpraca - dodaje.

Po dłuższej nieobecności we Wrocławiu znów z Orzełkiem na piersi wystąpili Paweł Zagumny i Mariusz Wlazły. Szczególnie ten drugi swoją znakomitą grą udowodnił, że obecnie jest po prostu niezbędny naszej reprezentacji. - Mariusz jest bardzo potrzebny kadrze, tym bardziej, że był w bardzo dobrej formie już w rozgrywkach ligowych. Teraz też oglądaliśmy go w znakomitej dyspozycji i jest po prostu przydatny reprezentacji. Cieszy też fakt, że nie tylko ze swoim rozgrywającym klubowym, ale i z Fabianem Drzyzgą i Pawłem Zagumnym jego współpraca wygląda całkiem nieźle - mówi Wójtowicz.

Podczas turnieju w nowej roli zadebiutował także Stephane Antiga, który w ekspresowym czasie zamienił siatkarskie buty na dres szkoleniowy. Wójtowicz zalicza debiut naszego nowego selekcjonera do udanych, podkreślając jednocześnie ogromne zaangażowanie Phillippe Blain, który absolutnie nie pozostaje w cieniu swego rodaka. - Rywale nie byli zbyt wymagający, ale ten turniej może być dla Stephana dobrym wprowadzeniem do pracy z naszą reprezentacją. Bardzo fajnie to wyglądało. Widać, że Phillippe Blain także jest mocno zaangażowany i tak jak przypuszczaliśmy ta para znakomicie się uzupełnia - twierdzi członek legendarnej drużyny Huberta Jerzego Wagnera.

Wójtowicz uważa, że do kwalifikacyjnego turnieju we Wrocławiu nie należy przykładać zbyt dużej wagi. Prawdziwa weryfikacja nastąpi podczas mistrzostw świata, ale nasz ekspert twierdzi, że możemy optymistycznie patrzeć w przyszłość. - Myślę, że możemy być optymistami przed dalszymi turniejami. Jeśli nie wydarzą się jakieś nieprzewidywane sytuacje w postaci choćby kontuzji, to przecież mamy zawodników, których potencjał znamy z poprzednich lat. To bardzo wczesny etap, ale miejmy nadzieję, że na mistrzostwa świata zespół osiągnie odpowiednią formę - puentuje Tomasz Wójtowicz.


Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (1)
avatar
panda25
20.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie zapominajmy o antence w drugim secie i słusznej złości trenera Słoweńców... :-)
Z przekroju gry Słowenia zasłużyła na seta. A czy to było za sprawą ich dobrej gry, czy słabej naszych, ma zn
Czytaj całość