Od rozdania nominacji przez nowego selekcjonera siatkarskiej reprezentacji Polski, Stephana Antigę, minęło już kilka "dobrych" dni. Wielu siatkarskich ekspertów wypowiedziało się na ten temat, wśród których prym wiedli ci związani z Polsatem. Nie od dziś wiadomo, że owa TV wkłada w polski volley mnóstwo kasy, dużo antenowego czasu i sporo inwencji własnej, by Polska siatkówką stała. Nie oznacza to jednak, że wszystko co łączy się z polsatowskim "słoneczkiem" ma być wyrocznią i prawdą ponad rzeczywistość.
Zdumiewające jest to, że wszyscy ci panowie są zachwyceni powołaniami i z małymi wyjątkami, nie widzą jakichkolwiek uchybień i nawet najmniejszych błędów francuskiego coacha biało-czerwonych. Trudno jednak szukać bałaganu we własnym mieszkaniu. Wszak Polsat, jakby nie było, bierze nie tylko wizyjny udział w kształtowaniu polskiej siatkówki.
Wśród polskich fanów będą tacy, którzy podzielą moje zdanie. Będą również przeciwnicy teorii o kilku błędach w powołaniach. A ja właśnie uważam, że kilka z nich nie do końca zostało rzetelnie przemyślanych. Nie oznacza to, że jestem negatywnie nastawiony do Antigi, czy kadry narodowej. Nie zgadzam się jednak z kilkoma decyzjami nowego selekcjonera. I żeby nie być gołosłownym, przytoczę przykłady.
Z całym szacunkiem dla Marcina Możdżonka, jego dotychczasowych osiągnięć i wzrostu, nie rozumiem tego powołania. Zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle już dawno przestał "straszyć" zagrywką. Refleksem pod siatką nigdy nie "grzeszył", zaś pierwszy skład w obecnej ekipie Sebastiana Świderskiego zawdzięcza raczej niedyspozycji Jurija Gladyra, niż własnym umiejętnościom. W bloku i owszem, plasuje się w krajowej czołówce, ale blok jak pieniądze, znaczy "to nie wszystko". Wobec obecności w kadrze Nowakowskiego, Kłosa, Wrony czy Wiśniewskiego, trudno sobie wyobrazić Możdżonka w pierwszym składzie, a nawet w meczowej dwunastce. Bardziej wartościowe dla reprezentacji byłoby więc powołanie, dla chociażby obycia w doborowym towarzystwie, jakiegoś utalentowanego młokosa lub z racji ogromnego doświadczenia i ciągle dobrej dyspozycji Daniela Plińskiego.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Podobnie sytuacja ma się z Pawłem Woickim. Ten bardzo sympatyczny siatkarz miewał krótsze i dłuższe epizody w barwach narodowych. Nigdy nie zaistniał jednak w reprezentacji w sposób zdecydowany. I tym razem będzie podobnie, bo dwójka na "polski" mundial wśród rozgrywających zostanie wybrana spośród trio Zagumny - Żygadło - Drzyzga. Co do tego wątpliwości nie ma żadnych.
Czym przekonał do siebie Antigę Wojciech Ferens, zrozumieć też nie jestem w stanie. Były zawodnik Indykpolu AZS Olsztyn, obecnie reprezentujący ZAKSĘ z Kędzierzyna-Koźla, występował w tym sezonie na parkietach PlusLigi sporadycznie. Zaś nawet przy zdrowotnych problemach kędzierzynian, trener Świderski przekonania do tego przyjmującego nie miał. Ciekawe zatem, kiedy selekcjoner naszych "orłów" zauważył jego talent? Wszak czasu na obserwację miał mało, zaś możliwości weryfikacji umiejętności Ferensa jeszcze mniej. A przecież można było wypróbować na przykład Jakuba Wachnika, grającego regularnie w rewelacji pierwszej części tegorocznych rozgrywek. Mowa oczywiście o Cerradzie Czarnych Radom.
Reasumując, nie jest źle, ale gdzie są ważne decyzje, tam są i kontrowersje. Jak dla mnie, zabrakło nowemu coachowi odrobiny odwagi, bo reprezentacyjna kadra jest mocno zachowawcza. Oby przyniosło to oczekiwany efekt, bo w innym przypadku znów posypią się gromy. A delikatny powiew świeżości nikomu by przecież nie zaszkodził.
Zdrowych i Wesołych Świąt życzę - Marek Knopik
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
Dziennikarz chciał się wybić ,więc napisał z braku laku tekst.
Każdy kto choć trochę i Czytaj całość