PGE Skra Bełchatów w niedzielę pokonała Jastrzębski Węgiel po tie-breaku, a dzień później rozbiła rywali w trzech setach. - Najważniejsze, że cała drużyna dobrze grała i wygraliśmy, bo to najbardziej cieszy. Spodziewaliśmy się, że to będzie tak samo trudny mecz jak pierwszy. My graliśmy trochę luźniej, chyba to było widać, swobodniej, dzięki temu wygraliśmy w trzech setach - powiedział po drugiej wygranej Karol Kłos.
Pierwsza odsłona to walka punkt za punkt i mnóstwo błędów z obu stron. Przez dłuższy czas prowadził Jastrzębski Węgiel, dopóki w polu zagrywki nie pojawił się Mariusz Wlazły. Wtedy na prowadzenie wyszli gospodarze, ale nie potrafili odskoczyć rywalom. - Było bardzo blisko. W I secie zepsuliśmy bardzo dużo zagrywek i to zaważyło, że ten set był taki na przewagi. Później my ryzykowaliśmy i oni ryzykowali, ale różnica była taka, że my trafialiśmy, a oni nie. Myślę, że to zaważyło na wyniku - wyjaśnił środkowy bełchatowskiego zespołu.
Jastrzębski Węgiel w lidze przegrał na własnym parkiecie tylko z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Indykpolem AZS Olsztyn. - Na pewno nastawiamy się na to, że będzie bardzo ciężko. Byliśmy blisko w Jastrzębiu, żeby wygrać. Polegliśmy w tie-breaku po tym, jak już przegrywaliśmy 0:2 w setach. Nastawiamy się na to, że to będzie ciężki bój. Na pewno nikt nie myśli o tym, żeby wracać do Bełchatowa jeszcze na piąty mecz - zapowiedział Kłos. Publiczność może mieć znaczenie w Jastrzębiu, tak samo, jak miała znaczenie w Bełchatowie. - Kibice pomagają, ściany pomagają. Nie widziałem w tym sezonie, żeby tu było tylu kibiców, dostawiona trybuna, a końcówkę spotkania widziałem, że wszyscy na stojąco obserwowali, to bardzo cieszy - powiedział środkowy.
[i]
- W niedzielę kibice zgromadzeni mieli niezłą gratkę, oglądali całkiem fajne spotkanie. W poniedziałek myślę, że też. Było widać, że cieszyli się, a nas też to cieszy, że tylu ludzi przychodzi. Nie na każdym meczu u nas w Bełchatowie jest tylu kibiców na hali, na trybunach[/i] - przyznał Kłos. Kibice PGE Skry dopisują nie tylko w meczach domowych, ale także wyjazdowych. - To też bardzo cieszy, że na wyjazdach mamy mnóstwo fanów i kibiców. Wiem, że z Andrzejem Wroną mamy dużo kibiców w Warszawie, to tym bardziej cieszy. Zawsze jak tam przyjeżdżamy, to pół hali jest za nami, a pół za Warszawą. Nic tylko się cieszyć, uśmiechać, żeby ci kibice przychodzili i abyśmy my wygrywali dla nich cały czas - dodał siatkarz.
Siatkarze nie zapominają o drugim półfinale, który wyłoni rywala finałowego oraz przeciwnika w meczu o trzecie miejsce w PlusLidze. Kto zwycięży: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle czy Asseco Resovia Rzeszów? - Nie będę tutaj filozofem. ZAKSA jest już bardzo blisko, ma jeszcze dwa spotkania u siebie na boisku, można to nazwać z handicapem, a prowadzą 2-0. Ta kontuzja Oliega Achrema na pewno osłabiła i trochę pomieszała w zespole z Rzeszowa. Trzeba docenić grę ZAKSY, bo w połowie sezonu, kiedy nie grali za dobrze, było widać, że mają problemy, chociażby tutaj u nas. Podnieśli się, coś sobie chyba wyjaśnili i naprawdę grają świetnie, sami tworzą niezły kolektyw - zakończył Karol Kłos.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!