Trzeci półfinałowy mecz Chemika Police z Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza był zapowiadany jako wyrównana, sportowa walka dwóch ambitnych ekip i to sprawdziło się na parkiecie. Spotkanie w hali "Centrum" zakończyło się dopiero po pięciu setach, ale ostatecznie zdobywczynie Pucharu Polski zdołały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i awansować do upragnionego finału mistrzostw Polski. - Nie chciałyśmy już przeciągać tej rywalizacji, natomiast wiedziałyśmy, że na terenie naszego rywala czeka nas bardzo trudne spotkanie i tak faktycznie było. Świadczy o tym choćby sam wynik - przyznała po spotkaniu Anna Werblińska, jedna z gwiazd polickiej ekipy.
Już podczas pierwszych dwóch starć w Policach zagłębiowski MKS potrafił przez długi czas skutecznie opierać się ofensywnej sile Chemika, zaś na własnym terenie potwierdził dobre przygotowanie do kluczowych meczów w sezonie. Przyjmująca beniaminka ligi przyznała, że z różnych względów był to jeden z trudniejszych meczów jej zespołu w rozgrywkach. - Oba zespoły toczyły wyrównany bój, nie obyło się bez błędów po obu stronach... Mecze o takiej stawce niosą ze sobą takie ryzyko. Poza tym ewidentnie mylili się sędziowie, z tym że ich decyzje krzywdziły obie drużyny. Najważniejsze jest to, że potrafiłyśmy zakończyć pomyślnie piątego seta i zakończyć półfinał w trzech meczach - powiedziała uśmiechnięta kapitan Chemika Police.
Co ciekawe, w piątek to gospodynie blokowały częściej (14 bloków do 11 w wykonaniu zawodniczek Chemika) i popełniły mniej błędów (30 do 37 pomyłek policzanek), zaś prym w ich szeregach wiodła do chwili kontuzji . Sama Werblińska była drugą najlepiej punktującą siatkarką w swojej drużynie (16 punktów), ale jej skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Gdyby nie będąca w wybornej formie , mecz mógłby zakończyć się zgoła innym rezultatem. - W pewnym momencie spotkania wyraźnie "uciekło" nam przyjęcie i nasza gra była bardzo czytelna. Dzięki temu przeciwniki mógł iść w ciemno podwójnym blokiem do lewego skrzydła. To są bardzo dobre zawodniczki, które świetnie blokują i dlatego ciężko było nam czasami zmieścić piłkę w polu. Dziewczynom z Dąbrowy należy się szacunek za postawę na boisku, ale to my jesteśmy zwycięskie i z tego się cieszymy - uznała zdobywczyni Pucharu CEV.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Reprezentantka Polski zdradziła, że ma faworyta w drugiej parze półfinałowej, a decydują o tym... względy rodzinne. - Bardzo chciałabym utrzymać taką formę do ostatniego meczu w sezonie! Teraz czekamy na naszego rywala w finale, obecnie trzymam kciuki za siostrę (Bogumiłę Pyziołek - przyp. red.) i dlatego chciałabym zmierzyć się z jej Impelem Wrocław. Trzeba pamiętać, że Impel i Atom to dwa wyrównane zespoły i chyba trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, aż wyłoni się zwycięzca tej rywalizacji - oceniła.