Impel Wrocław w poniedziałek pożegnał się z Pucharem Polski, a już w środę stanął do rywalizacji w Challenge Cup. Po wyeliminowaniu dwóch ekip z Belgii i francuskiego SF Paris Saint Cloud od upragnionego triumfu w najsłabiej obsadzonym z europejskich pucharów wrocławianki dzieli dwóch przeciwników. Pierwszym z nich jest turecki Besiktas Stambuł. Ekipa ta ekipa nie należy do największych potentatów w swoim mieście, ale może okazać się trudnym rywalem, zwłaszcza we własnej hali. Dlatego przed rewanżem na gorącym, tureckim terenie polskiemu klubowi bardzo przydałaby się wygrana za trzy punkty. To, uprzedzając fakty, się jednak nie udało.
Początek środowego spotkania był jednak wyrównany, a walka toczyła się punkt za punkt. Po skutecznym ataku Bogumiły Pyziołek to jednak Impelki na pierwszą przerwę techniczną zeszły ze skromnym, jednopunktowym prowadzeniem. Po chwilowej przerwie na boisku dalej trwała jednak zacięta walka o każde oczko. Dopiero po skutecznym bloku Makare Wilson gospodynie objęły prowadzenie 12:10. Chwilę później na tablicy świetlnej w Hali Orbita znów widniał jednak remis, a wrocławianki zaczęły popełniać coraz więcej błędów. Efekt? To Turczynki na drugą przymusową przerwę zeszły z dwoma oczkami zapasu.
W decydującej fazie pierwszego seta zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska wzięły się jednak w garść. Dzięki skutecznej zagrywce Katarzyny Koniecznej wrocławianki najpierw doprowadziły do remisu, a potem wyszły na prowadzenie, którego nie oddały już do końca tej odsłony zawodów, ostatecznie zwyciężając 25:18. Ogromna w tym zasługa Koniecznej, która popisała się czterema asami serwisowymi!
Początek drugiego seta znów był wyrównany, lecz po kilku minutach Impelki narzuciły rywalkom swój styl gry i po skutecznym bloku Agnieszki Kąkolewskiej wyszły na prowadzenie 8:4. Nie wiedzieć czemu w kolejnym fragmencie spotkania wrocławianki zupełnie jednak stanęły i to Turczynki zyskały kilka oczek przewagi. Na drugiej przerwie technicznej zawodniczki Besiktasu prowadziły 16:13. Na nic zdały się wcześniejsze zmiany w składzie dokonane przez Tore Aleksandersena.
Do końca tego seta gospodynie nie potrafiły już odwrócić losów potyczki. Gdy Impelki zbliżały się do rywalek, te chwilę później znów odskakiwały. Ostatecznie wrocławianki musiały uznać wyższość przeciwniczek z Turcji, przegrywając tę partię zawodów 20:25.
Początek trzeciej partii niczym nie różnił się od inauguracji poprzednich setów z tym jednak zastrzeżeniem, że na pierwszą przerwę techniczną to Turczynki zeszły prowadząc 8:6. Po chwilowym odpoczynku zawodniczki Besiktasu dalej utrzymywały bezpieczną przewagę. To wszystko jednak do czasu, bowiem na drugiej przerwie technicznej stopniała ona do zaledwie jednego punktu. Do remisu, przy stanie 22:22, doprowadziła w końcu skutecznym atakiem z drugiej linii Maren Brinker. Stało się tym samym jasne, że końcówka tej partii będzie niesłychanie emocjonująca. Wojnę nerwów wytrzymały jednak siatkarki ze Stambułu i to one zwyciężyły 25:22. Pojedynczy blok Mariny Tumas na Bogumile Pyziołek zakończył seta.
Od początku czwartej odsłony zawodów Turczynki wyszły na prowadzenie. Po kilku minutach gry na parkiet upadła Katarzyna Konieczna. Zawodniczka Impela wyraźnie cierpiąc musiała zejść z boiska. Podłamane gospodynie nie potrafiły już skutecznie zaatakować i na na krótką przerwę zeszły przegrywając 4:8.
Tore Aleksandersen starał się ponownie zmotywować swoje zawodniczki do walki, lecz nie przynosiło to rezultatu. Wrocławianki z każdą kolejną minutą traciły coraz więcej punktów. Turczynki złapały wiatr w żagle i nie oddały już zwycięstwa w tym secie, a w całym spotkaniu zwyciężyły 3:1. Wygrana Besiktasu Stambuł w czterech setach niemal przesądza losy rywalizacji. Rewanżowe spotkanie odbędzie się 2 marca w Turcji.
Impel Wrocław - Besiktas Stambuł 1:3 (25:18, 20:25, 22:25, 16:25)
Impel: Dirickx, Konieczna, Brinker, Pyziołek, Kąkolewska, Wilson, Medyńska (libero) oraz Gryka, Kaczor, Mroczkowska, Dozier, Sieczka.
Besiktas: Tumas, Koewa, Hanikoglu, Turkkan, Nizetich, Babat, Ihtiyaroglu (libero) oraz Kinik, Seda Eryuz, Akta.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!