Walka o jak najlepsze miejsce trwa - podsumowanie 16. kolejki I ligi kobiet

Dwie kolejki przed końcem fazy zasadniczej wszystkie spotkania były niezwykle zacięte. Każdy z zespołów chciał zapewnić sobie jak najlepszą pozycję. Po porażce miejsca w "szóstce" nie wywalczy Wisła.

Budowlani Toruń - SMS PZPS Sosnowiec 3:0 (25:23, 27:25, 25:21)

Dla SMS-u było to ostatnie spotkanie w tegorocznych rozgrywkach pierwszej ligi. Spowodowane jest to turniejami wojewódzkimi na poziomie juniorskim. Choć mecz zakończył się trzypunktową zdobyczą miejscowych, nie oznacza to, że spotkanie nie było zacięte. Zawodniczki z Sosnowca grały z Budowlanymi jak równy z równym, jednak końcówki lepiej wytrzymały bardziej doświadczone torunianki. Podopieczne Mariusza Soi wciąż nie są pewne gry w play-offach, na dwie kolejki przed końcem fazy zasadniczej mają cztery punkty przewagi nad Zawiszą.

KS Murowana Goślina - TS Wisła Kraków 3:1 (24:26, 25:22, 25:23, 25:21)

Siatkarki Wisły miały jeszcze nadzieję na awans do najlepszej "szóstki" rozgrywek, jednak porażka w Wielkopolsce przekreśliła ich szanse. Mecz z pewnością mógł się kibicom podobać, w każdej partii wyniki były praktycznie na styku. Przyjezdne zdają sobie sprawę, że przeciwnik był do pokonania. - Momentami wydawało się, że KS jest w zasięgu, ale jak tylko wychodziliśmy na jeden czy dwa punkty przewagi, to momentalnie nas dochodziły. Nie byliśmy w stanie ich przełamać. Popełniliśmy zbyt dużo błędów i przegraliśmy w końcówkach - komentuje dla serwisu tswisla.pl szkoleniowiec Wisły, Tomasz Klocek. Forma KS-u na koniec sezonu zwyżkuje- było to trzecie z rzędu zwycięstwo podopiecznych Piotra Sobolewskiego.

Szesnaście punktów to za mało, by zapewnić sobie miejsce w "szóstce"
Szesnaście punktów to za mało, by zapewnić sobie miejsce w "szóstce"

MLKS Zawisza Roltex Zawisza Sulechów - Silesia Volley Mysłowice 3:0 (25:19, 25:19, 25:11)

Od stanu 5:5 inicjatywę przejęły sulechowianki, które grały bardzo ofiarnie w obronie i skutecznie kończyły kontry. Silesii natomiast kiepsko wychodziło zdobywanie punktów w pierwszej akcji, dlatego premierowa odsłona skończyła się wynikiem 25:19. Druga miała w zasadzie bliźniaczy przebieg, początek był wyrównany, jednak po chwili Zawisza "odskoczył" rywalkom na kilka "oczek". Zawodniczki prowadzone przez Sebastiana Michalaka zaczęły mieć także spore problemy z przyjęciem, co wykorzystały miejscowe. W trzecim secie już zdecydowanie dominowały nad ekipą ze Śląska, pod koniec prowadziły nawet różnicą siedemnastu punków (20:3). - Zespół zagrał naprawdę doskonałe zawody, bardzo dobrze radziliśmy sobie w ataku, na wysokim poziomie grają nasze środkowe. Oby tak dalej - tak dla portalu zawiszasulechow.pl chwali swoje podopieczne Marek Mierzwiński.

Developres Rzeszów - AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Św. 1:3 (25:18, 20:25, 22:25, 28:30)

Lider i dotychczasowy wicelider zagrali ze sobą w Rzeszowie. W pierwszej rundzie mecz przebiegał pod dyktando KSZO, tym razem spotkanie zdecydowanie zasłużyło na miano hitu kolejki. Pojedynek był niezwykle wyrównany. Pierwsza partia padła łupem miejscowych, jednak w kolejnych lepiej zaprezentował się zespół z Ostrowca Świętokrzyskiego. Najwięcej nerwów było w czwartym secie, Developres był blisko doprowadzenia do tie-breaka, jednak w końcówce ostatecznie to AZS zdobył dwa punkty z rzędu. - Stworzyliśmy dobre widowisko dla kibiców. KSZO się dobrze do tego meczu przygotowało, prowadziło grę. O tym, kto wygra, decydowały niuanse. My zagraliśmy najlepsze spotkanie, AZS też z pewnością jeden z lepszych, dlatego na poziom nie można było narzekać - tłumaczy dla portalu kszo.info szkoleniowiec rzeszowianek, Marcin Wojtowicz. Z kolei Dariusz Parkitny, trener AZS-u, narzeka na zachowanie opiekuna Developresu. - Trener z Rzeszowa wprowadzał nerwową atmosferę, próbował wywierać presję na sędziach. My przecież nie przyjechaliśmy kłócić się z gospodarzami, tylko grać. Developres miał dobrą zagrywkę, zgubiliśmy kilka punktów, ale na szczęście dla nas później wszystko się ułożyło.

Developres po raz pierwszy przegrał we własnej hali
Developres po raz pierwszy przegrał we własnej hali

Sparta Warszawa - PWSZ Karpaty MOSIR KHS Krosno 1:3 (29:27, 18:25, 20:25, 23:25)

Najlepszy mecz w sezonie rozegrała także Sparta, ale było to za mało, by pokonać Karpaty. Lepiej rozpoczęły przyjezdne, których przewaga utrzymywała się przez cały set. Zawodniczki z Krosna miały nawet piłkę setową, ale nie potrafiły jej wykorzystać. Dlatego sprawy w swoje ręce wzięły warszawianki, wyprowadziły dwie skuteczne akcje i to one objęły prowadzenie. Taki obrót wydarzeń zdenerwował ekipę z Podkarpacia. Kluczowa dla dalszej gry była zwłaszcza przerwa, o którą poprosił Dominik Stanisławczyk. Po niej jego podopieczne złapały właściwy rytm i nie pozwoliły ekipie ze stolicy na zbyt wiele. - Mimo że to my nadawaliśmy ton grze, gospodynie odrabiały straty i doprowadziły do nerwowych końcówek. Dobra zagrywka przeciwniczek znacznie utrudniała nam grę. Wysoka skuteczność w ataku i bloku pozwoliły nam wyjść zwycięsko z tego meczu - tak dla portalu khskarpaty-krosno.pl grę Karpat ocenia Joanna Bednraczyk, asystent trenera.

MDrużynaMeczePktSety
1 KSZO Ostrowiec Św. 16 46 48:10
2 Karpaty Krosno 17 37 39:22
3 Developres Rzeszów 16 35 37:17
4 Budowlani Toruń 16 29 31:25
5 Zawisza Sulechów 16 25 31:26
6 KS Murowana Goślina 17 23 31:37
7 Silesia Volley 16 19 24:31
8 TS Wisła Kraków 16 16 25:37
9 SMS I Sosnowiec 16 9 15:47
10 MUKS Sparta Warszawa 16 7 14:43

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)