Przebudzenie gdańskich lwów - relacja z meczu Lotos Trefl Gdańsk - Effector Kielce

Lotos Trefl Gdańsk podejmował po świątecznej przerwie Effector Kielce. Podopieczni Radosława Panasa przełamali złą passę i wygrali swój pierwszy pojedynek w 2014 roku.

Frekwencja w środowym meczu w gdańskiej hali AWF-u była wyraźnie poświąteczna. Na mecz z kielczanami przyszła wyjątkowo mała liczba kibiców, co może świadczyć o ich ogólnym rozczarowaniu postawą gdańskich siatkarzy.    
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Pierwsze piłki w meczu należały do gospodarzy, którzy pewnie prezentowali się zwłaszcza w ataku. Skuteczny był Jakub Jarosz, który także w polu zagrywki straszył rywali. Jednakże po pierwszej przerwie technicznej Lotos Trefl stracił wypracowaną przewagę, głównie za sprawą dobrej gry w obronie gości (11:10). Po błędzie przyjęcia gdańszczan, Bruno Romanutti skończył przechodzącą piłkę i wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie 13:12. Taki stan punktowy utrzymywał się przez środkową fazę tego seta - goście pilnowali swojej niewielkiej przewagi a po błędzie Krzysztofa Wierzbowskiego w ataku z drugiej linii, kielczanie wyszli na prowadzenie 17:15. Mimo prób, gdańszczanie nie zdołali dogonić swoich przeciwników na dłuższy okres czasu. Ostatecznie udało się gospodarzom wyrównać przy stanie 22:22, kiedy to zablokowany został Argentyńczyk Romanutti. Po emocjonującej końcówce i walce na przewagi, ostatecznie lepsi okazali się gospodarze.

Drugą odsłonę rozpoczął od efektownego, pojedynczego bloku Maciej Zajder. Gospodarze, podobnie jak w pierwszej partii, także i w kolejnej lepiej rozpoczęli zmagania (8:4). Przewaga Lotosu Trefla utrzymywała się przez środkową fazę partii - pewnie w ataku prezentował się to Jarosz, to Wierzbowski a goście zaczęli częściej mylić się w polu zagrywki (14:11). Lotos Trefl jednakże nie cechuje się stabilną grą w tym sezonie. Po tym jak Wojciech Żaliński nadział się na pojedynczy blok przy przechodzącej piłce, goście zdołali doprowadzić do remisu (14:14). W tym okresie gry mecz przypominał nieco siatkówkę żeńską, jako że drużyny zdobywały punkty seriami. Tym razem udało się to ponownie gospodarzom, którzy odskoczyli aż na 6 punktów (20:14). Wypracowanej przewagi gdańszczanie nie roztrwonili i wygrali seta 25:18.

Trzecia odsłona miała na początku podobny przebieg do poprzednich partii - to Lotos Trefl wyszedł na prowadzenie 6:2. Effector jednakże nie dawał za wygraną i od razu starał się zniwelować przewagę gospodarzy. Odrabiać udawało im się do stanu 8:7 - widać było agresję w grze kielczan, którą napędzały błędy Lotosu. Środkowa faza partii przebiegała więc w schemacie punkt za punkt i żadna z ekip nie osiągnęła wyraźniejszej przewagi (12:12). Niebezpiecznie dla gdańszczan zaczęło robić się po błędzie Jarosza przy stanie 16:17, kiedy to goście osiągnęli dwupunktową przewagę. Po czasie wziętym przez Radosława Panasa gospodarze zdołali wyrównać po skutecznym ataku Wierzbowskiego (18:18). Końcówka seta była bardzo wyrównana i przypominała tę z pierwszej odsłony. Także lepsi okazali się gdańszczanie, wygrywając do 24.

Lotos Trefl Gdańsk - Effector Kielce 3:0 (29:27, 25:18, 26:24)

Lotos Trefl Gdańsk: Łomacz, Jarosz, Gawryszewski, Zajder, Wierzbowski, Żaliński, Rusek (libero) oraz Milczarek, Mikołajczak, Stolc

Effector Kielce: Lipiński, Staszewski, Poglajen, Polański, Romanutti, Dryja, Sufa (libero) oraz Kaczmarek (libero), Bieniek, Wolański, Junglewicz, Buchowski, Bieniek

MVP: Jakub Jarosz

Źródło artykułu: