Matej Kazijski dla SportoweFakty.pl: Jastrzębski wygrał zasłużenie

Halkbank Ankara mierzył się z Jastrzębskim Węglem ponad dwie godziny, ale kibice gospodarzy nie puścili Bułgara do szatni bez sporej porcji wspólnych zdjęć i autografów.

- Jestem trochę zawiedziony, bo wiem, że mieliśmy duże szanse na zwycięstwo w tym meczu. Jednak nasi rywale postawili nam bardzo trudne warunki i mimo wszystko zasłużenie wygrali. Musimy się teraz skupić na naszych błędach, gdyż wciąż mamy wiele do poprawy - przyznał po ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów Matej Kazijski.

Bułgarski przyjmujący w całym spotkaniu przeciwko jastrzębianom zdobył 23 punkty, atakując z 66 proc. skutecznością. Najgorszy był w jego wykonaniu drugi set, kiedy to nie zapisał na swoim koncie ani jednego oczka. W tej partii zawodnik pochodzący z Sofii nie skończył żadnego z pięciu ataków. Gwiazda światowej siatkówki miała też spore problemy z przyjęciem zagrywki pomarańczowych.

- Na pewno przed przyjazdem do Polski oczekiwałem dobrego meczu, tu w Jastrzębiu. Byliśmy gotowi na ciężki bój i z pewnością nie było to dla nas zaskoczenie. Wiedzieliśmy czego się mamy spodziewać - twierdzi były reprezentant Bułgarii. - Atmosfera hali była fantastyczna. Niestety kibice byli dodatkowym zawodnikiem naszych rywali, co w kluczowych momentach spotkania poniosło ich do zwycięstwa - dodaje siatkarz Halkbanku Ankara.

W ostatniej akcji tie-breaka miała miejsce kontrowersyjna sytuacja, kiedy to sędzia uznał, że goście zaatakowali w out. - Jak pewnie można było zauważyć zarówno ja, jak i moi koledzy byliśmy przekonani, że piłka była w boisku. Niestety dla nas sędzia uznał, że to był out i musieliśmy się pożegnać ze zwycięstwem. To jest tylko i wyłącznie nasza wina, bo mogliśmy wcześniej nie popełniać tyle błędów i spokojnie zwyciężyć w tie-breaku - ocenia zawodnik lidera ligi tureckiej.

Juantorena, Kazijski i Stojczew zamienili Trento na Ankarę
Juantorena, Kazijski i Stojczew zamienili Trento na Ankarę

Kazijski przez sześć lat występował w lidze włoskiej, ale latem zdecydował się na przenosiny do Turcji. Razem z nim podążyli Osmany Juantorena, Raphael Vieira de Oliveira, Mitar Durić oraz trener Radostin Stojczew.

- Cieszę się, że możemy wspólnie kontynuować pracę. To właśnie obecność moich kolegów z Trentino przekonała mnie do przeprowadzki. Mamy za sobą udany początek, ale to nie jest koniec sezonu. Czeka nas jeszcze sporo pracy. W meczu z Jastrzębskim Węglem było widać przestoje w naszej grze, co bardzo mnie niepokoi. Mamy przed sobą wiele ważnych gier, między innymi finały ligi tureckiej, czy Final Four Ligi Mistrzów i musimy być na nie gotowi w stu procentach - deklaruje Bułgar.

Oprócz nowego klubu, znakomitego siatkarza czekała również przeprowadzka do zupełnie innej kultury. - Na pewno życie w Turcji różni się od tego, które wiodłem we Włoszech. Pod wieloma względami jest to nowe i ciekawe doświadczenie, co jest niezwykle motywujące. Czasem tylko przeraża mnie rozmiar Ankary, bo to jest naprawdę duże miasto - kończy Kazijski.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (1)
avatar
panda25
21.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No cóż, Matej szczególnie łaskawy w sprawie tej feralnej ostatniej piłki :-)