Spotkanie X kolejki PlusLigi między Transferem Bydgoszcz i Effectorem Kielce miało być przełomowym dla jednej z drużyn. Bydgoszczanie zdecydowali się po raz kolejny wzmocnić swój zespół, aby w końcu opuścić ostatnie miejsce w tabeli, które okupują praktycznie od początku sezonu. Kielczanie natomiast chcieli po serii porażek z mocniejszymi zespołami wrócić do wygrywania.
Obie drużyny przystąpiły do tego spotkania bardzo skoncentrowane. Już na początku podopiecznym nowo-zakontraktowanego trenera Vitala Heynena udało się osiągnąć dwu-punktowe prowadzenie po zarządzonej przez szkoleniowca gospodarzy skutecznej wideo-weryfikacji (5:3). Bydgoszczanie utrzymali minimalne prowadzenie do pierwszej przerwy technicznej po widowiskowym ataku Jana Nowakowskiego (8:7). Od tego momentu przewaga Transferu zaczęła rosnąć głównie za sprawą dobrze spisującego się w ataku z prawego skrzydła Carsona Clarka (12:8). Goście nie zamierzali jednak oddać tego seta bez walki. Punktowe zagrywki Dawida Dryji zmusiły trenera bydgoszczan do wzięcia przerwy (14:13). Atomowy atak Marcina Walińskiego z trzeciego metra pozwolił gospodarzom odbudować nieco swoją przewagę (16:14). Przez dłuższy czas obie drużyny prowadziły wyrównaną walkę do chwili, kiedy to w bydgoskim zespole w polu zagrywki pojawił się Clark, dzięki któremu prowadzenie miejscowej drużyny wzrosło do czterech "oczek" (22:18). Pierwszą partię zakończył atak w antenkę Cristiana Poglajena poprzedzony udaną "kiwką" Pawła Woickiego.
W drugiego seta lepiej weszli gospodarze, rozpoczynając od prowadzenia 2:0. Ponadto bydgoszczanie cały czas mogli liczyć w ataku na Walińskiego, popisującego się 75-procentową skutecznością. Po drugiej stronie siatki pewnym punktem stał się Sławomir Jungiewicz, który zdecydowanie poprawił swój dorobek punktowy w stosunku do poprzedniej partii. Żadna z drużyn nie wypracowywała sobie większej przewagi, gdyż obie ekipy wyprowadzały pewne ataki w pierwszej akcji (8:7). Tym razem to zagrywki Nowakowskiego sprawiły gościom ogromne problemy. Dwa punkty zdobyte bezpośrednio w tym elemencie pozwoliły gospodarzom wyjść na prowadzenie 11:8. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza od razu ruszyli w pogoń za rywalem i szybko udało im się wyrównać stan rywalizacji po asie serwisowym Jungiewicza (14:14). Dominacja gospodarzy zaczęła być widoczna, kiedy zawodnicy wrócili na boisko po drugiej przerwie technicznej. Pięciopunktowa seria wyprowadziła gości z równowagi, a bydgoszczanie objęli prowadzenie 22:15. Na nic się zdała gonitwa kielczan, którzy ostatecznie przegrali tego seta 18:25 po bloku na Adrianie Buchowskim.
Początek trzeciej partii to walka "punkt za punkt". Bydgoszczanie cały czas nie mogli znaleźć recepty na Jungiewicza, natomiast w szeregach gospodarzy skuteczność ataku na wysokim poziomie zapewniał Marcin Wika (7:7). W drużynie Trasferu można było dostrzec pewną nerwowość, której kielczanie jednak nie potrafili wykorzystać, popełniając proste błędy w ataku (9:8). Ręki nie zwalniał natomiast Waliński, który wyprowadził swój zespół na dwu-punktowe prowadzenie (12:10). Gospodarze zaczęli grać coraz luźniej, a co za tym idzie efektywniej, schodząc na przerwę techniczną przy korzystnym stanie 16:13. Wymarzoną zmianę dla bydgoszczan dał Bartosz Janeczek, który do dorobku swojej drużyny dołożył pewny atak oraz dwa "oczka" w polu zagrywki. Końcówka trzeciej partii to popis gry Transferu w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Ostatnią, długą wymianę skończył Wika spektakularnym atakiem ze środka na pustej siatce (25:19).
Transfer Bydgoszcz - Effector Kielce 3:0 (25:21, 25:18, 25:19)
Transfer Bydgoszcz: Clark, Waliński, Wika, Jurkiewicz, Nowakowski, Woicki, Bonisławski (libero) oraz Janeczek, Salas, Wieczorek.
Effector Kielce: Lipiński, Poglajen, Staszewski, Jungiewicz, Polański, Dryja oraz Sufa (libero) oraz Wolański, Romanutti, Buchowski, Kaczmarek (libero).
MVP: Marcin Waliński.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Nie wiem, czy może być to już zasługa nowego trenera.
Jeżeli tak było, to raczej w wymiarze psychologicznym, choć ostatecznie taką rolę trener ma przecież Czytaj całość