Styl zdecydowanie do poprawy - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Sir Safety Perugia

W ostatnim sprawdzianie przed rozpoczęciem sezonu ligowego kędzierzynianie po długim meczu pokonali szóstą drużynę minionych rozgrywek Serie A.

Zanim obie drużyny pojawiły się na parkiecie, odbyła się oficjalna prezentacja ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Rozpoczęła się ona od ośmiominutowego koncertu Młodzieżowej Orkiestry Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej. Po krótkiej dawce muzycznej, na boisko przy zgaszonych światłach wchodzili kolejni siatkarze ekipy z Opolszczyzny, anonsowani przez miejscowego spikera w iście bokserskim stylu. Potem przyszedł już czas na rozgrzewkę i pierwszy gwizdek sędziego.

Mecz rozpoczął się od zagrywki wykonanej przez ... Apoloniusza Tajnera, prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. Bardzo szybko moc swojego ataku pokazał Grzegorz Bociek, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie 5:2. Goście już niedługo całkowicie odrobili straty, w dużej mierze dzięki solidnej zagrywce Nemanji Petrica (10:10). Zróżnicowane serwisy Łukasza Wiśniewskiego oraz skuteczna postawa Dicka Kooya szybko pozwoliły kędzierzynianom na rozpoczęcie kolejnego zrywu (14:11). Kompletnie poza grą byli wszyscy skrzydłowi z Perugii. Znany z występów w PGE Skrze Bełchatów Konstantin Cupković zupełnie nie radził sobie ze sforsowaniem bloku rywala, a Goran Vujević oraz Petrić mocno męczyli się zarówno w ataku, jak i w przyjęciu (19:14).

Słabo grającym przyjezdnym pomocną dłoń podali jednak siatkarze ZAKSY. Kilka prostych pomyłek oraz dobre akcje środkowego Simone Butiego zmieniły obraz seta, a gospodarze ostatecznie przegrali go po nie pierwszym autowym zbiciu Boćka.

Przez dużą część drugiej partii trwało swoiste przeciąganie liny. Pojedynek toczył się w sennym tempie, a jednopunktowa przewaga co chwila przechodziła z jednej strony na drugą. Jako pierwsi ten stan rzeczy przełamali goście, w czym spora zasługa stopniowo rozkręcającego się Cupkovica (9:12). Lepsza passa włoskiej drużyna trwała jednak bardzo krótko. Wiśniewski oraz Bociek przypomnieli o swojej obecności punktowymi zagrywkami, dając swojej ekipie niewielki bufor bezpieczeństwa (15:13). Kędzierzynianie ciągle nie potrafili znaleźć sposobu na Cupkpvica, co wkrótce znalazło odzwierciedlenie w wyniku (21:21). Bohaterem końcówki ponownie został Buti, który w decydujących akcjach zatrzymał pojedynczym blokiem Wiśniewskiego oraz Dominika Witczaka.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Od początku trzeciej odsłony oba zespoły nie szczędziły sobie efektownych "czap". Ich bilans wyszedł jednak na remis, więc żadna z ekip nie potrafiła przez długi czas wypracować sobie w miarę bezpiecznej przewagi. W końcu udało się to gospodarzom (12:9), co było zasługą dwóch udanych akcji Wiśniewskiego, prezentującego się jednak w całym spotkaniu dużo poniżej optymalnego poziomu. Obraz gry kędzierzynian odmieniło na lepsze także wejście Grzegorza Pilarza, który rozgrywał z większą dokładnością niż Paweł Zagumny (17:13). Mimo dość pokaźnej straty, zawodnicy z Włoch nie złożyli broni. Nadzieję na odrobienie strat dały im choćby udane sztuczki techniczne Vujevica (21:20). Tym razem jednak ZAKSA w odpowiednim momencie cofnęła pomocną dłoń i zdołała jako pierwsza zdobyć 25. punkt.

Mimo przedłużenia pojedynku, tempo gry nie wzrosło ani trochę, a pozostawiający wiele do życzenia poziom gry jeszcze się obniżył. ZAKSA szybko odskoczyła na 8:3, lecz na taki wynik głównie złożyło się liczne pomyłki gości w ofensywie, m.in. w wykonaniu Butiego. Po drugiej stronie siatki obudził się Wiśniewski, zaczynając kończyć kolejne posyłane do niego piłki (11:5). Sporo krzywdy swoimi serwisami zrobił przeciwnikowi Witczak, a miejscowi nie oddawali inicjatywy ani na chwilę (16:11). Podopieczni Slobodana Kovaca zdołali jeszcze lekko postraszyć rywala. Duże spustoszenie siał rezerwowy Dore Della Lunga, lecz w najważniejszym momencie seta nie wytrzymał ciśnienia i popsuł zagrywkę. Wcześniej niepośrednią rolę w sukcesie gospodarzy odegrał Kooy, udanie kończąc trzy kolejne akcje w niezmiernie istotnym momencie.

ZAKSA ciągle płynęła na dość wysokiej fali, tylko w pierwszej fazie tie-breaka doszło do zmiany kapitana okrętu. Dowodzenie przejął Witczak, stanowiący duże zagrożenie w ataku i jeszcze większe w polu serwisowym (6:3). Naprowadzona na dobre tory kędzierzyńsko-kozielska maszyna pędziła z dużą prędkością, która dla włoskiej ekipy okazała się niemożliwa do powstrzymania. Sygnał do wysiadki dał Wiśniewski, kończąc mecz uderzeniem ze środka.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Sir Safety Perugia 3:2 (23:25, 21:25, 25:23, 25:22, 15:9)

ZAKSA: Zagumny, Gladyr, Wiśniewski, Kooy, Bociek, Ruciak, Gacek (libero) oraz Witczak, Lewis, Pilarz, Ferens

Perugia: Buti, Petrić, Cupković, Barone, Mitić, Vujević, Giovi (libero) oraz Paolucci, Della Lunga, Semenzato

Źródło artykułu: