Michał Biegun: Skąd taka słaba postawa niemieckiego zespołu w pierwszych dwóch meczach Memoriału Huberta Jerzego Wagnera?
Vital Heynen: Chciałbym wszystkim dokładnie wytłumaczyć sytuację naszego zespołu. Nasze przygotowania zaczęliśmy 15 sierpnia. To znaczy, że pracujemy około trzech tygodni. Zdaję sobie sprawę, że to za mało czasu, ale chciałem, żeby moi zawodnicy byli dobrze wypoczęci tego lata.
Dlaczego tak późno zdecydowaliście się rozpocząć przygotowania?
- Mieliśmy bardzo ciężki ubiegły rok i niektórzy zawodnicy potrzebowali dłuższej przerwy od gry i treningów. Jedni odpoczywali miesiąc, a niektórzy nawet opuścili Ligę Światową.
Chyba pan przyzna, że w tak krótkim czasie nie da się przygotować drużyny do walki o medale?
- Mistrzostwa Europy są dla nas zbyt wcześnie. Może coś ugramy? Nie wybiegam w przyszłość. Myślę tylko o kolejnym dniu i o tym, co możemy zrobić lepiej. Jeśli tak jak na Memoriale gramy z zespołami na poziomie Holandii, to jesteśmy w stanie powalczyć. Natomiast co do meczów z drużynami o klasie światowej, jak Polska i Rosja, to jesteśmy bez szans. Mamy mniej niż dwa tygodnie, aby coś zmienić.
Na pewno z dnia na dzień nasza gra będzie wyglądać lepiej. Czy jesteśmy w stanie przygotować się w tak krótkim okresie? Nie wiem.
W takim razie jakie są wasze cele na polsko-duński turniej?
- Tegoroczne mistrzostwa Europy nie są dla nas najważniejsze. Naszym głównym celem jest zakwalifikowanie się na mundial. Wszystkie plany przygotowań są
właśnie temu podporządkowane, abyśmy za rok mogli wystąpić w Polsce. W styczniu są eliminacje i to jest nasza impreza, nasz czas.
Czyli mistrzostwa to dla pana kolejna możliwość testowania zawodników?
- Oczywiście, że nie traktujemy Euro jako treningu. Byłbym głupi, gdybym tak stwierdził. Zawsze chcesz wygrywać. Ten turniej jest po to, aby dać szansę
młodzieży. Starsi mieli dłuższe urlopy i zobaczymy co z tego będziemy w stanie zrobić. Jestem gotowy na każdy rezultat. Przyjmę nawet największą porażkę. Natomiast nie odpuszczę sobie eliminacji do mistrzostw świata. Nie ma mowy.
W pierwszym meczu Memoriału dość wyraźnie przegraliście z Rosją. Czy to właśnie podopieczni Andrieja Woronkowa są głównymi kandydatami do złota w Kopenhadze?
- Rosjanie nie są nie do pokonania. Fakt, że nie grają typowo rosyjskiej siatkówki. To nie są klasyczne, wszelkiego rodzaju silne zbicia wysokich piłek. Tam nie ma tylko Muserskiego. Reszta drużyny również nieźle się prezentuje. Mają takich walecznych zawodników jak Pawłow, czy Spiridonow. Oni wiedzą kiedy przycisnąć, posiadają umiejętność wygrywania kluczowych meczów.
Czyżby zatem wyłamywał się pan z powszechnego uznania Sbornej za jedynego faworyta do złota?
- Jest mi to naprawdę bardzo trudno ocenić. Według mnie najlepsza w Europie będzie drużyna z grup, które będą grały w Polsce. Moimi faworytami są nie tylko Rosjanie, ale także Bułgarzy i Polacy. To nie jest tak, że jest tylko Rosja, a potem długo, długo nic. Ktoś z tej trójki zwycięży.
W reprezentacji Niemiec na pozycji atakującego ma pan prawdziwe bogactwo. Czy nie jest to problemem, że nie ma takiego wyraźnego numeru jeden?
- Mam fantastycznych zawodników. Może nie zawsze pod względem umiejętności, ale przede wszystkim pod względem osobowości. Naprawdę cieszę się, że mogę z nimi pracować. Mogę spokojnie rozmawiać z Schoepsem, czy Grozerem. Oni potrafią słuchać i rozumieć. Czasem nie są szczęśliwi ze swojej pozycji w drużynie, ale to normalne. Każdy z moich podopiecznych to stuprocentowy profesjonalista. Uwielbiam
przychodzić na treningi każdego dnia.
Czyli w pańskiej drużynie nie ma wyraźnego podziału na pierwszą szóstkę i
rezerwowych?
- Zawsze mam taki system pracy. Lubią korzystać z wszystkich zawodników, dlatego nie pytaj mnie, który z nich znajdzie się w pierwszym składzie na mistrzostwa Europy. Zawsze dzień przed meczem pytam siebie, który z nich powinien grać. Każdy ma szansę, staram się być wobec nich fair, ale to nie jest łatwe.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
mam nadzieję, że reprezentacja Niemiec coś ugra:>