Koleta Łyszkiewicz zapytana przez nasz portal o to, czy odczuwa smutek, czy szok po wysokiej porażce z Tauronem MKS w trzecim spotkaniu półfinałowym, powiedziała: - Jest smutek, bo grałyśmy przed własną publicznością i chciałyśmy jak zawsze pokazać się z dobrej strony. Jednak Tauron MKS pokazał klasę. Rywalki zasłużenie zwyciężyły, grając bardzo dobrze w ataku.
Bielszczanki nie potrafiły przeciwstawić się rywalkom zarówno w ataku, jak i bloku, choć ten drugi element dotychczas był mocną stroną ekipy Wiesława Popika. Zupełnie nie do powstrzymania była Katarzyna Zaroślińska, zdobywczyni 22 punktów dla Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza. Co zdaniem Łyszkiewicz było główną przyczyną porażki jej zespołu?
- Psychicznie nie wytrzymałyśmy, przyjęcie nam siadło. Nie wiem co powiedzieć, bo głupio się stało. W niedzielę jest jednak nowy dzień, nowe emocje i chcemy po tym dniu remisować z dąbrowiankami - stwierdziła przyjmująca BKS-u.
Siatkarka wróciła pamięcią do drugiego spotkania w Dąbrowie Górniczej, przegranego przez Aluprof 2:3. - Na pewno czujemy niedosyt, bo w tamtym spotkaniu miałyśmy rywala w zasięgu ręki. Siatkówka jest jednak nieprzewidywalna i jak to z kobietami bywa... Ale zapomniałyśmy już o tamtym meczu i myślimy do przodu - zaznaczyła Łyszkiewicz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.