Marko Podrascanin zaprezentował się w meczu przeciwko mistrzom Polski bardzo dobrze. Jako kapitan poprowadził Lube Bance do zwycięstwa 3:0. Serb uważa, iż pomimo trzech setów mecz był niezwykle zacięty. - Z Resovią rzeczywiście musieliśmy zagrać na 100 proc. naszych umiejętności. Rzeszowianie pokazali, że są zespołem na najwyższym światowym poziomie, szczególnie w dwóch pierwszych setach. W kolejnych partiach poprawiliśmy swoją grę, zwłaszcza blok, co zmieniło oblicze spotkania - mówi siatkarz.
Środkowy z ulgą wspomina kolejne etapy wtorkowego meczu na szczycie. Zdaje on sobie sprawę, że niewiele brakowało, a tablica wyników wskazywała by coś innego. - Jeśli ktoś zobaczy wynik trzysetowy pomyśli, że gra była dla nas łatwa i przyjemna. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Jeśli oni wygraliby pierwszego seta, prawdopodobnie nie tańczylibyśmy w szatni z radości (śmiech) - komentuje żartobliwie.
Czego więc możemy spodziewać się w rewanżowym meczu w Maceracie? - To będzie ciężkie spotkanie, bo Resovia wie, że jeśli tam polegnie odpadnie z LM. Dla nas będzie łatwiej, bo będziemy grać u siebie. Chcemy wygrać bez konieczności rozgrywania "złotego seta". Ale walka jeszcze się nie skończyła - przestrzega Podrascanin.
Czy mistrz Włoch nie obawia się powracającego do zdrowia Zbigniewa Bartmana? - Myśleliśmy, że Bartman zagra w Rzeszowie, ale tuż przed meczem usłyszeliśmy, że nie. Myślę, że on może pomóc Resovii, ale przecież Schops grał bardzo dobrze więc nie wiem czy będzie konieczność go zmieniać - zaznacza.
Siatkarz nie mógł wyjść z podziwu dopingu jaki zgotowali rzeszowscy kibice. - Polscy fani są niesamowici. To co dzieje się u was na meczach siatkówki to fenomen na skalę światową. Miałem okazję się o tym przekonać nie tylko grając z Resovią, ale też z reprezentacją - kończy zachwycony Serb.