Na konferencji prasowej, która odbyła się po zakończeniu sobotniego meczu pomiędzy PTPS Piła i Budowlanymi Łódź prezes klubu Radosław Ciemięga ustosunkował się do ostatnich informacji prasowych mówiących o rozwiązaniu kontraktu z Mariną Katić oraz zaległościach finansowych, które posiada klub wobec zawodniczek.
Prezes PTPS Piła nie ukrywa, że decyzja o rozwiązaniu umowy z chorwacką rozgrywającą podyktowana była opinią lekarską dotyczącą stanu zdrowia zawodniczki. - Powodem rozwiązania kontraktu z Mariną Katić była utrata zdolności do treningów i gry. Decyzja została wydana przez lekarza uprawnionego do badań sportowców i została potwierdzona konsultacją u neurochirurga, ponieważ takie było zalecenie. Pragnę stanowczo podkreślić, że nie chodzi o uraz, którego Marina nabawiła się w Pile. Mówię o tym dlatego, że nie chcemy, aby ktoś odniósł wrażenie, że chcemy się pozbyć zawodniczki tylko dlatego, że jest niezdolna do gry. Jest to przewlekła dolegliwość, dlatego też ubezpieczenie, które klub posiada i które obejmuje zabezpieczenie kontraktów oraz leczenie zawodniczek nie obejmuje tego typu przypadków. Nas natomiast nie stać na to, aby pokryć koszty leczenia siatkarki - przyznał prezes klubu z Wielkopolski.
Radosław Ciemięga nie ukrywa, że jest zdziwiony postępowaniem zawodniczki oraz jej menedżera, dla których kwestie finansowe okazują się ważniejsze od zdrowia. - Po decyzji lekarza, który cofnął zawodniczce zgodę na treningi proponowaliśmy Marinie rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron. Zawodniczka poprosiła nas o dzień do namysłu, a następnie poinformowała, że nie podpisze dokumentów o rozwiązaniu umowy. W tej całej sprawie najbardziej bulwersujące jest to, że podczas rozmowy z siatkarką o rozwiązaniu umowy ważniejsza od stanu zdrowia była wysokość ewentualnego odszkodowania, które klub miałby wypłacić. Być może, gdybyśmy zdecydowali się przekazać Marinie wszystkie pieniądze należne z tytułu kontraktu, wówczas zdecydowałaby się podpisać te dokumenty. Dostaliśmy również w tej sprawie maila od człowieka, który przedstawił się jako menedżer Chorwatki z zapytaniem, kiedy zostaną spłacone zaległości. Dziwi mnie fakt, że wobec dwóch zgodnych opinii lekarskich dla niektórych ważniejsze od zdrowia okazują się pieniądze - powiedział prezes PTPS Piła.
Radosław Ciemięga potwierdził również, że aby rozstrzygnąć spór, jest gotów spotkać się z zawodniczką w sądzie. - Wszystko, o czym mówię, mamy udokumentowane. Wszelkie opinie lekarskie na których się opieramy mamy na piśmie. Mamy również na płytach nagrania z tomografii komputerowej. Dlatego powtórzę to, co już wcześniej powiedziałem. Wolę spotkać się z zawodniczka w sądzie i tam rozstrzygać czy mieliśmy rację czy nie, niż później odpowiadać za to, ze zawodniczka zostałaby w Pile kaleką - powiedział Ciemięga.
Prezes PTPS odniósł się również do informacji o zadłużeniu pilskiego klubu. - Mamy zaległości finansowe. Spowodowane są one jednak wyłącznie tym, że Atom Trefl Sopot zalega nam ponad 200 tys. złotych z tytułu przeterminowanych zobowiązań i jeżeli do 14 stycznia należności nie zostaną uregulowane, wówczas kwota wzrośnie do 350 tys złotych. Takie są też nasze zaległości wobec zawodniczek. My tego nie ukrywamy i mówimy o tym ponieważ chcemy, abyście Państwo wiedzieli czym to jest spowodowane - wyjaśnił Radosław Ciemięga.
Spisał: Jacek Pawłowski.
Źródło: pilskisport.pl