Marcin Olczyk: Uległyście w Łodzi Budowlanym 2:3. Co czuje pani po przegraniu meczu, który powinnyście wygrać?
Maja Ognjenović:Faktycznie to spotkanie przegrałyśmy niejako na własne życzenie. W pewnym momencie straciłyśmy koncentrację i uciekło nam kilka punktów z rzędu. Przy zmianie stron w tie-breaku miałyśmy pięć oczek przewagi. Według mnie, grając w siatkówkę na najwyższym poziomie, roztrwonienie takiej przewagi jest niemożliwe. Nie mam więc pojęcia jak wytłumaczyć to co się stało. Zresztą w spotkaniu z Budowlanymi miałyśmy szansę zgarnąć nawet trzy punkty, a skończyło się niestety tylko na jednym. Wydaje mi się jednak, że z dnia na dzień prezentujemy się coraz lepiej. Ostatnio nie wszystko układało się najlepiej, dlatego potrzebujemy czasu, żeby pokazać na co nas stać. Z meczu na mecz powinnyśmy się poprawiać.
Czy przed spotkaniem wiedziała pani cokolwiek na temat zespołu z Łodzi?
- Znałam na pewno kilka zawodniczek. Słyszałam oczywiście o Courtney Thompson z reprezentacji Stanów Zjednoczonych czy grającej niegdyś w biało-czerwonych barwach Sylwii Pyci. Wiem, że już w polskiej drużynie narodowej nie gra, ale kiedyś nieraz ze sobą rywalizowałyśmy. To chyba tyle. Reszty dziewczyn wcześniej nie kojarzyłam.
Co według pani było największym atutem Budowlanych w sobotnim spotkaniu?
- Trudno mi powiedzieć. Może po prostu popełniły mniej błędów niż my?
Do drużyny dołączyła pani niedawno. Czy udało się już pani odnaleźć w Impelu?
- Tak. Czuję się w zespole bardzo dobrze. Trafiłam tu miesiąc temu i nie mam na co narzekać. Przed przyjazdem do Wrocławia znałam już kilka zawodniczek i wiedziałam na co je stać. Pozostałe też prezentują wysoki poziom. Nasze relacje w drużynie są bardzo dobre. Jestem pewna, że - tak jak już wspominałam - potrzeba nam tylko i wyłącznie czasu.
Rozgrywającej nie jest łatwo wejść do zespołu w trakcie sezonu.
- Zgadza się. Muszę nauczyć się gry wszystkich koleżanek. Podstawa to oczywiście jak najwięcej treningów. Trzeba ciągle dążyć do lepszej gry i starać się zgrywać z każdą zawodniczką. Na pewno jest to trudne zadanie, ale nie mam wątpliwości, że dam radę. Na koniec powinno być dobrze. Mamy swój cel jako drużyna i wierzę, że go osiągniemy.
Co zatem Impel chce osiągnąć w tym sezonie?
- Kiedy rozmawiałam z ludźmi z klubu powiedziano mi, że dobrym wynikiem będzie środek tabeli i oczywiście awans do play-off. Tego się trzymamy.
Czemu zdecydowała się pani przyjąć ofertę z Wrocławia?
- Przede wszystkim wiedziałam od Vesny (Djurisić - przyp. red.), która jest tu od początku sezonu, że klub jest bardzo dobrze poukładany od strony organizacyjnej. W świecie siatkówki nie jest to tak częste i oczywiste. Nie zawsze zajmujący się siatkówką ludzie wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Poza tym wydaje mi się, że z takimi zawodniczkami jak nasza kapitan, ale też Makare Wilson czy Kasia Konieczna, możemy być naprawdę silnym zespołem. Ostatnio było trochę nerwowo, ale dla mnie bardzo ważne jest, by być częścią drużyny mającej wyznaczony cel i dążącej do jego realizacji. Postanowiłam dać z siebie wszystko, żeby tak się stało.
Nie jest pani w Polsce długo. Czy może pani powiedzieć już coś o naszej lidze?
- Orlen Liga jest bardzo silna. Już kilka lat temu zaczęły tu przyjeżdżać naprawdę dobre zawodniczki z całego świata. Na transfer do Polski decydują się utytułowane siatkarki z Niemiec, USA czy Włoch. Wszystko stoi tu na wysokim poziomie.
Teraz pora na trochę odpoczynku. Jakie ma pani plany na święta?
- Wracam do domu. Niemal od razu ruszam do Belgradu.
Czego można pani życzyć z okazji Bożego Narodzenia?
- Tylko zdrowia. To jest zdecydowanie najważniejsze.