To miał być szybki mecz, zakończony w trzech setach, dopełnienie formalności i awans do kolejnej rundy. W pierwszych dwóch odsłonach spotkania pomiędzy BKS-em Aluprof a Dauphines Charleroi rzeczywiście bielszczanki wcielały w życie przedmeczowe założenia. W trzeciej partii jednak mocno odpuściły rywalkom z Belgii i w końcówce mogło być nerwowo. Rozgrywająca Marta Szymańska zaprzecza, iż jej zespół zlekceważył dużo słabszego przeciwnika.
- Bardzo chciałyśmy wygrać to spotkanie i zakończyć go jak najszybciej. Absolutnie nie zlekceważyłyśmy przeciwnika. Wiedziałyśmy, że one w Belgii sprawiły nam sporo problemów, szczególnie w pierwszym secie -
zapewniła Szymańska.
- Zaczęłyśmy fajnie, bo prowadziłyśmy 8:2, ale gdzieś ta koncentracja trochę uciekła. Kilka popsutych akcji, zagrywek, troszkę błędów. Na szczęście w końcówce udało się zakończyć ten mecz po naszej myśli - dodała druga rozgrywająca Aluprofu, która w środę dostała sporo minut na grę od trenera Wiesława Popika.
W kolejnej rundzie bielszczanki zmierzą się z nienajsilniejszym zespołem z Francji, Beziers VB. To przeciwnik absolutnie w zasięgu lidera Orlen Ligi. Na razie jednak siatkarki z Bielska-Białej ponownie skupiają się na rozgrywkach ligowych, gdzie w niedzielę zmierzą się z Impelem Wrocław.
- Dopiero wygrałyśmy z Belgijkami, dlatego nad kolejnym przeciwnikiem będziemy się zastanawiać w najbliższych dniach - zaznaczyła Szymańska.