Pierwsza liga nie jest słaba - rozmowa z Bartłomiejem Nerojem, rozgrywającym Czarnych Radom

W miniony weekend Czarni Radom dwa razy pokonali Energetyka Jaworzno, najpierw w rozgrywkach pierwszej ligi, a dzień później w Pucharze Polski. Po tym dwumeczu rozmawialiśmy z Bartłomiejem Nerojem.

Piotr Dobrowolski: Bardzo łatwo poradziliście sobie z ekipą z Jaworzna...

Bartłomiej Neroj: Cieszymy się z wygranych dwóch meczów pod rząd, bo ostatnia przegrana w Ostrołęce troszkę sprowadziła nas na ziemię i każdy wziął się za siebie. Zaczęliśmy bardziej myśleć o tym, co robimy, przykładać się do treningów. Tym bardziej cieszy to, że wygraliśmy te spotkania w miarę gładko i to napawa nas optymizmem przed następnymi meczami. Teraz mamy trudny wyjazd, potem trudny mecz u siebie.

Oba starcia z podopiecznymi Sławomira Gerymskiego dzieliło zaledwie kilkanaście godzin. Regeneracja w tak krótkim czasie jest trudna?

- Na pewno. To jest sport, taki mamy zawód. Mamy młodych ludzi, więc nie było problemu. Gdyby był mecz po południu, to i tak rano mielibyśmy rozruch, więc i tak musielibyśmy się ruszać. Nie było jednak żadnych problemów.

Jak oceniłby pan sobotnie, ligowe spotkanie z Energetykiem?

- W sobotę zagraliśmy dobrze w pierwszym secie. W drugim już chyba myśleliśmy, że mecz sam się wygra, trochę "stanęliśmy", dostosowaliśmy się do gry przeciwnika i później było ciężko.

Szkoleniowiec, Wojciech Stępień, nie był zadowolony z waszej postawy...

- Trener miał o to do nas pretensje, ale w drugim meczu było już dużo lepiej, chcieliśmy pokazać, że gramy od początku do końca. Oby tak było zawsze, w każdym spotkaniu.

Niedzielne zawody obserwował opiekun Politechniki Warszawskiej, Jakub Bednaruk, z którym pan później rozmawiał. Śledzi pan to, co dzieje się w byłym klubie?

- Oczywiście, kibicuję Politechnice. Wiadomo, że budżet mają taki, jaki mają, ale, jak widać, zaangażowanie to jest coś bardzo ważnego. Nam też tego brakowało w Ostrołęce i z tego bardzo się cieszę, że pokazaliśmy je w tych dwóch meczach i wygraliśmy w miarę swobodnie. Mam nadzieję, że będziemy teraz pełni optymizmu i z pełną nadzieją na walkę i myślę, że jeżeli będziemy walczyli tak jak teraz, to jakieś punkty przywieziemy.

Czarni Radom to dobry wybór?

- Nie ukrywam, że jak dla mnie jest tutaj bardzo dobrze, bo jestem tylko dziewięćdziesiąt kilometrów od swojego rodzinnego miasta, więc praktycznie w wolnych chwilach, jednak tych nie mamy teraz zbyt dużo, można spotkać się z rodziną. Jeśli chodzi o sam pobyt w Radomiu, to jest bardzo fajnie. Organizacja w klubie jest idealna, tylko grać i o niczym innym nie myśleć.

Gdyby pokusił się pan o krótką charakterystykę swojego nowego zespołu...

- Jest to młoda drużyna, wymieszana z doświadczeniem, kilkoma rutyniarzami jak Robert Prygiel czy Marcin Kocik...

No i też pan...

- Ja to nie jestem takim rutyniarzem, bo dotychczas więcej czasu przesiedziałem na ławce niż grałem, ale jeśli chodzi o pomoc, to zawsze jakieś spostrzeżenia z boku mogę Kacprowi Gonciarzowi przekazać, bo jest to fajny zawodnik, który potrzebuje dużo grania.

Wasza forma i zgranie powinny być coraz lepsze...

- Jeśli chodzi o naszą drużynę, to z kolejki na kolejkę powinno wyglądać to coraz lepiej, jest to młody zespół, jeszcze się "docieramy". Szkoda tego ostatniego meczu na wyjeździe, ale te przed własną publicznością pokazały, że wracamy na naszą drogę, na której byliśmy w okresie przygotowawczym.

Zaplecze ekstraklasy bardzo odbiega poziomem od najwyższej klasy rozgrywek?

- Dużo zawodników, którzy nie "łapią się" do PlusLigi, przychodzi do pierwszej ligi, bo do ekstraklasy trafia coraz więcej obcokrajowców, więc tacy gracze jak Prygiel czy Kocik muszą szukać miejsca w pierwszej lidze. Przez to ona się wzmacnia. Nie mam teraz porównania do poziomu pierwszej ligi, bo co prawda graliśmy przed sezonem sparingi z drużynami z tego poziomu i w miarę to nam wychodziło, ale mecz w sezonie to co innego. Pierwsza liga nie jest słaba, tutaj nawet gdy zespół jest młody, to walczy o każdą piłkę i nie ma łatwych spotkań.

Dużo kontrowersji i dyskusji wciąż budzi pomysł zamknięcia PlusLigi. Pana zdaniem to dobre rozwiązanie?

- Na pewno wymagania finansowe są zbyt duże. Jednak wracając do meczu Politechniki z Bydgoszczą widać, że pieniądze nie grają, wyszło sześciu czy siedmiu zawodników z większymi ambicjami, z wolą walki i pokazali, że co prawda na papierze byli słabsi, ale zawziętością i hartem ducha są w stanie wygrać i grać z najlepszymi.

Źródło artykułu: