LŚ: Polacy przed historyczną szansą - zapowiedź meczu Polska - USA

Polscy siatkarze, awansując do ścisłego finału rozgrywek Ligi Światowej, już przeszli do historii. Absolutnie nie zamierzają jednak na tym poprzestać - zrobią wszystko, aby zdobyć złoty medal.

Podopieczni Andrei Anastasiego, pokonując bez straty seta w półfinale Ligi Światowej reprezentację Bułgarii, potwierdzili swoją wysoką formę. Zresztą, po pokonaniu zarówno Brazylijczyków, jak i Kubańczyków, nawet najwięksi malkontenci musieli zwątpić w to, że dotychczasowe wygrane biało-czerwonych były dziełem przypadku. Bo takim nie można nazwać zwycięstwa nad dwoma najlepszymi ekipami na świecie oraz, groźnym na każdej imprezie, gospodarzem.

Od momentu rozpoczęcia fazy interkontynentalnej tegorocznej edycji Światówki nasi rodacy zapowiadali walkę o Final Six. Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc po świetnych eliminacjach zawodnicy oraz sztab trenerski coraz głośniej mówili o medalu. Ten mają już zapewniony, ale absolutnie nie składają broni i walczą o końcowy triumf.

- To dla nas historyczny moment i jesteśmy z tego powodu bardzo podekscytowani - nie krył na konferencji prasowej po pojedynku z Bułgarami Marcin Możdżonek. Jego drużyna zagrała w sobotę siatkówkę kompletną, niepodzielnie panując na parkiecie. Niemałą rolę odegrało w tym sukcesie nastawienie mentalne. - Do spotkania podeszliśmy bardzo skoncentrowani. Cały czas kontrolowaliśmy grę - podkreślił kapitan reprezentacji Polski. Biało-czerwoni nie dali się sprowokować publiczności zgromadzonej w hali w Sofii, nie tylko gdy "częstowała" ona naszych rodaków potężną porcją gwizdów, ale również tuż po zakończeniu meczu, gdy na parkiet poleciały niebezpieczne przedmioty, a okazywanie radości ze zwycięstwa było niemożliwe.

- Polacy zagrali lepiej - powtarzali zgodnie trener gospodarzy, Najden Najdenow, oraz Władimir Nikołow. Spotkanie ze Stanami Zjednoczonymi powinno być najtrudniejsze dla podopiecznych Anastasiego. Po pierwsze, USA to drużyna turniejowa, która rozkręca się z meczu na mecz. Co więcej, w roku olimpijskim Amerykanie zawsze prezentują się świetnie, imponując przygotowaniem i formą. Dla nich to w końcu jedyna, poza mistrzostwami świata, tak ważna impreza w przeciągu czterech lat.

Biało-czerwoni staną przed niepowtarzalną okazją. Nigdy wcześniej nie grali w ścisłym finale Ligi Światowej. Dotychczasowe trzy podejścia kończyły się fiaskiem, a jedyny medal tych rozgrywek, jaki kiedykolwiek zdobyli, to brązowy, wywalczony przed rokiem w Gdańsku. Rosnąca forma napawa optymizmem i pozwala wierzyć w to, że, parafrazując słowa popularnej piosenki, "niedziela może być dla nas". Tym bardziej, że w Sofii będą ich wspierać, jak zawsze, wspaniali kibice.

Finałowe spotkanie Światówki rozpocznie się o godz. 19.45. Transmisja w Polsacie Sport i Polsacie. Relacja live z tego wydarzenia oczywiście w naszym portalu.

***

W starciu o trzecie miejsce zmierzą się ze sobą wicemistrzowie świata, Kubańczycy, oraz gospodarze turnieju. Obie ekipy nie miały większych szans w półfinałowych zmaganiach i zasłużenie zagrają w "finale pocieszenia". Trudno wskazać zdecydowanego faworyta. Za Bułgarami przemawia atut własnego boiska, lecz nie należy zapominać o tym, iż drużyna z Gorącej Wyspy gładko ograła w środę Brazylię. - Musimy przeanalizować dokładnie porażkę z Polską, bo chcemy zająć trzecie miejsce w Lidze Światowej, czyli musimy zwyciężyć z Kubą. Na pewno doda nam to pewności siebie przed igrzyskami w Londynie - zapowiedział Władimir Nikołow.

Mecz o brązowy medal od godz. 16.30, także na antenie Polsatu Sport.

Źródło artykułu: