Paweł Sala: Przed nami Święta Wielkanocne. Chyba po raz pierwszy siatkarki w Polsce usiądą do stołów z rodziną już po zakończeniu całego sezonu, z myślami o wczesnych wakacjach.
Monika Czypiruk: Dziś wyjeżdżam do Rybnika, gdzie czekają na mnie moi rodzice i najbliższa rodzina. Tak, aż trudno uwierzyć, że to już koniec.
Część zawodniczek żałuje, że tak wcześnie bo w marcu skończył się sezon 2011/2012, m.in. Karolina Ciaszkiewicz.
- Zgadzam się z Karoliną. Był to trudny sezon, bowiem często nie było czasu na dłuższe przygotowania do kolejnego meczu.
Jakie plany masz na najbliższą przyszłość? Zostajesz na kolejny sezon we Wrocławiu?
- Plany, jak to zawsze nasz trener Rafał Błaszczyk mówi, mam ambitne. Co do przyszłego sezonu nie mogę jeszcze podać żadnych informacji. Mogę jedynie powiedzieć, że za parę miesięcy kończy mi się kontrakt z Impel Gwardią.
Zakończyliście sezon jako drużyna na piątym miejscu w PlusLidze Kobiet. To satysfakcjonujący rezultat?
- To był ciężki sezon. Rozgrywaliśmy dużo spotkań w krótkim czasie. Do tego doszły kontuzje zawodniczek, które w ostatnim sezonie nas bardzo męczyły. Dziś jednak cieszymy się z piątej lokaty i wszystkie jesteśmy zadowolone. Dziękuję wszystkim, którzy wierzyli w nas do końca.
Kolejny raz zagracie w europejskich pucharach. To chyba takie namacalne ukoronowanie dobrej gry w przeciągu sezonu.
- Oczywiście europejskie puchary są cenne. Cieszymy się z wygranych spotkań, choć łatwo nie było w tym tempie funkcjonować. Puchary pokazały nam różną siatkówkę i cieszymy się z nowego doświadczenia.
W zakończonym sezonie rywalizacja w drużynie Impel Gwardii o miejsce w szóstce była zacięta. Pojawiła się w drużynie na przykład Milena Rosner. Szczególnie rywalizację było widać na pozycji przyjmującej, na której ty nominalnie występujesz.
- Tak, w tym sezonie rywalizacja na pozycji przyjmującej była większa, jednak kiedy dziewczyny męczyły kontuzje zostało nas zdecydowanie mniej. Na treningach granie szóstkami to było marzenie. Na meczach z kolei ławka była krótka. Czekałyśmy, kiedy dziewczyny będą zdrowe i kiedy będzie nas więcej. No i wróciły. Wtedy mogłyśmy pracować wszystkie na wspólny sukces. Każda z nas dała coś od siebie i to była zdrowa rywalizacja.
Nie tylko do Polski, ale w ogóle do siatkówki na dużym poziomie powróciła Milena Rosner. Szybko w drużynie z tą zawodniczką, niegdyś reprezentantką Polski złapałyście wspólny język?
- Nie mnie oceniać koleżanki. Oczywiście szybko się dogadałyśmy i nie było z tym problemów. Człowiek spędza dużo czasu razem więc i szybko się poznaje.
Żadna z zawodniczek Impel Gwardii nie została powołana przez trenera Alojzego Świderka do kadry Polski. Znalazła się w niej natomiast choćby siatkarka PTPS-u Piła. Czy to oznacza, że we Wrocławiu obecnie nie ma wielkich indywidualności? Są za to w reprezentacji Joanna Wołosz czy Maja Tokarska, niegdyś Gwardzistki.
- To prawda, żadna zawodniczka z naszej drużyny nie została powołana. Ale uważam, że nie jesteśmy przez to gorsze. Trener Świderek dobrał takie dziewczyny, które chciał widzieć w swoim składzie.
Ty widzisz siebie w reprezentacji Polski?
- Myślę, że każdy sportowiec marzy o reprezentacji. Jest to zaszczyt w niej grać.
Jest coś, czego żałujesz po ostatnim sezonie?
- Wiadomo, że zawsze może być lepiej. Z pewnością każda z nas marzy o tym by w danym sezonie zdobyć medal. Nie udało się, więc w przyszłym sezonie jest o co walczyć. Dziś cieszymy się z piątego miejsca. Po tak ciężkich rozgrywkach jest to jeszcze bardziej wartościowa pozycja, bo mogło być różnie.