Siatkarze Farta Kielce ostatni mecz ligowy wygrali w siódmej kolejce PlusLigi, a było to 3 listopada 2011 roku. - Potrzebowaliśmy tej wygranej jak ryba wody - komentował po zwycięstwie w Jastrzębiu trener kielczan.
Zanim jednak Grzegorz Wagner mógł się cieszyć z wygranej, jego podopieczni musieli stoczyć pięciosetowy bój z klubowymi wicemistrzami świata.
Początek pojedynku należał do gospodarzy spotkania. Jastrzębianie szybko objęli prowadzenie po zdecydowanych atakach. W dalszej części pierwszej partii mecz się wyrównał, minimalną przewagę utrzymywali jednak podopieczni Lorenzo Bernardiego. Farciarze popełnili w niej więcej błędów własnych i dlatego ją przegrali. Tak też ten set się zakończył, bo przy piłce setowej dla miejscowych, zagrywkę w siatkę posłał Grzegorz Kokociński.
W wyjściowej szóstce na kolejną odsłonę, siatkarze z Kielc wyszli z Marcusem Nilssonem, który zastąpił Sławomira Jungiewicza. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę trenera Wagnera. Szwed był najskuteczniejszym zawodnikiem przyjezdnych w tym secie, zamieniając 9 ataków na 6 oczek. Kielczanie szybko osiągnęli wyraźną przewagę i praktycznie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, wygrywając ostatecznie 25:21.
Trzecia partia to popis gry nie najlepiej dotąd spisującego się Luciano Bożko. Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla zanotował 83-procentową skuteczność w ataku, zdobywając 5 punktów. Kończył bardzo trudne piłki i robił to z użyciem siły, na co nie zawsze stać tego siatkarza. Przebieg seta do złudzenia przypominał partię pierwszą. Jastrzębianie objęli prowadzenie 4:1, a następnie gra toczyła przy ich niedużym prowadzeniu. W ostatniej akcji w polu zagrywki pomylił się Sławomir Jungiewicz i Jastrzębski Węgiel objął prowadzenie 2:1.
Farciarze jednak nie spasowali, a w czwartej partii żadna z ekip nie potrafiła wyrobić sobie chociażby dwupunktowej przewagi. Dopiero po wznowieniu gry po przerwie technicznej, były zawodnik Jastrzębskiego Węgla, Maciej Pawliński, zaserwował asa i kielczanie objęli prowadzenie 9:7. Rozgrywający miejscowych, Vinhedo, zbyt mało korzystał z usług dobrze dysponowanego Mateusza Malinowskiego i przewaga ekipy Wagnera szybko rosła. Za to po drugiej stronie siatki szalał Michał Kozłowski, który został po mecz obdarzony nagrodą MVP. Wygrywając tego seta, siatkarze Farta dali sobie szansę na przerwanie pasma porażek.
Cały mecz do tej pory nie stał na olśniewającym poziomie i nie dostarczył kibicom zbyt wielu emocji. Wszystkie braki nadrobił tie-break. Do stanu 11:3 dla gości śmiało można go było nazwać Kapfer show. Francuz kapitalnie serwował, a gdy nadarzyła się okazja kończył kontry. Kiedy jednak jastrzębianie odzyskali zagrywkę, Bernardi wprowadził na parkiet Ashleia Nemera. Ten od razu rozpoczął od asa, a następnie niesamowicie utrudniał serwisem przyjęcie zagrywki rywalom. W efekcie siatkarze Jastrzębskiego Węgla doprowadzili do stanu 10:12. To było jednak wszystko, na co było ich stać.
- Nie mam pretensji do swoich podopiecznych. Zagrali najlepiej jak potrafili i dali z siebie wszystko - komentował szkoleniowiec miejscowych.
Jastrzębski Węgiel - Fart Kielce 2:3 (25:21, 21:25, 25:23, 19:25, 11:15)
Jastrzębie: Vinhedo, Malinowski, Bontje, Kubiak, Holmes, Bozko, Rusek (libero) oraz Gawryszewski, Nemer, Polański, Violas
Fart: Jungiewicz, Zniszczoł, Buszek, Kapfer, Kokociński, Kozłowski, Żurek (libero) oraz Nilsson, Pujol, Pawliński, Kamiński
MVP: Michał Kozłowski