W piątkowy wieczór AZS Politechnika Warszawska podejmowała Fart Kielce. Dla obydwu drużyn spotkanie było ważne, bowiem przed nim różnica między dorobkiem punktowym była niewielka - wynosiła zaledwie dwa oczka na korzyść gospodarzy. Po meczu Inżynierowie zyskali dodatkowy punkt przewagi nad rywalem w ligowej tabeli, jednakże walka o układ w tabeli będzie toczyła się do końca. - Na razie kandydatem do szóstego miejsca jest AZS Częstochowa, my, ale jeszcze też jest Fart Kielce. Dlatego nie zdziwię się, jeśli ostatnia kolejka fazy zasadniczej jeszcze o wszystkim będzie decydować - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Damian Wojtaszek.
Inżynierowie prowadzili z podopiecznymi Grzegorza Wagnera 2:0 w setach i 7:2 w trzeciej partii, a mimo tego kielczanie potrafili potrafili doprowadzić do tie-breaka. W ten sposób zawodnikom ze świętokrzyskiego "pofarciło" się nieco i ze stolicy wracali z jednym punktem. - Obawialiśmy się tego meczu, ponieważ wróciliśmy z dalekiej Rosji, byliśmy trochę zmęczeni. Mieliśmy trening tam po spotkaniu, a po przylocie do Polski tylko rozruch. Mieliśmy obawy, gdyż w pewnym momencie mogło nam zabraknąć sił i odciąć nas kompletnie. Dobrze, że potrafiliśmy się zmotywować i wygrać spotkanie. To jest taka siatkówka, nikt nie wie, jak to będzie. Możliwe, że za szybko poczuliśmy smak zwycięstwa za trzy punkty i potem musieliśmy walczyć z Fartem do samego końca. Dobrze, że tak to się wszystko skończyło i dopisujemy dwa punkty do swojego konta - analizował na bieżąco najlepszy zawodnik spotkania.
Podopieczni Radosława Panasa dwa dni przed potyczką ligową przechodzili niezwykle trudny sprawdzian związany ze wszystkim, co rosyjskie: siatkówką, podróżą i warunkami. - Podróż do Rosji źle nam się kojarzy - nie ukrywał Wojtaszek. - Po pierwsze z warunkami, po drugie z taką, a nie inną organizacją, a po trzecie to sam fakt, że przegraliśmy mecz po tym pierwszym secie dość gładko. Jednak będziemy chcieli się zrewanżować za to. Miejmy nadzieję, że dopisze nam szczęście, dopiszą kibice i wygramy tak mecz, jak i potem złotego seta - nie skrywa optymizmu libero warszawskiej drużyny.
Siatkarze Politechniki Warszawskiej czas na przygotowanie się do spotkania z Fartem Kielce mieli tyle, co na lekarstwo. Na niespełna 24 godziny przed pojedynkiem dopiero lądowali w Warszawie po długiej i trudnej podróży z Krasnodaru. - To są uroki gry w pucharach europejskich, coś za coś. Chcemy walczyć w pucharach i w lidze, dlatego musimy się szybko regenerować. Różnego rodzaju suplementy pozwalają nam na taką regenerację i powrót do spotkania. Wielu z nas dopiero zaczyna poznawać taki tryb związany z grą w europejskich pucharach, gdzie mecze są rozgrywane co trzy dni. Dla mnie jest to nowe doświadczenie i bardzo się cieszę, że w tamtym sezonie wywalczyliśmy piąte miejsce - zakończył Damian Wojtaszek.