Garstka kibiców powitała siatkarki Banku BPS, które zawitały do włoskiego Pesaro na mecz trzeciej kolejki Ligi Mistrzyń. Mineralne miały przed sobą trudne zadanie. Mierzyły się z ekipą, która do tej pory nie straciła nawet seta. Mimo to Polki nie stały na straconej pozycji. Już w poprzedniej kolejce, kiedy wygrały w Moskwie, pokazały, że nie można ich lekceważyć.
Od pierwszych akcji pojedynku Bogdan Serwiński postawił na Kingę Kasprzak obok swojej "pewniaczki", czyli Debby Stam-Pilon. Drugą niewiadomą przed rozpoczęciem gry było obsadzenie pozycji drugiej środowej. Obok Agnieszki Bednarek-Kaszy na boisko wybiegła doświadczona Serbka, Vesna Djurisić. Po drugiej stronie siatki również nie zabrakło polskiego akcentu. W pierwszej szóstce Scavolini pojawiła się Berenika Okuniewska.
Jak się okazało, decyzja opiekuna Mineralnych była strzałem w dziesiątkę. Spotkanie rozpoczęło się od serii zepsutych serwisów Włoszek. Przyjezdne nie miały wielu możliwości do pokazania swoich umiejętności. Na pierwsze większe prowadzenie Polki wyprowadziła Djurisić, która kapitalnie radziła sobie na siatce. Była prawdziwą zaporą nie do sforsowania dla swoich rywalek. Tylko przed drugą przerwą techniczną miała na swoim koncie aż trzy udane bloki.
Gra muszynianek wyglądała bardzo dobrze, do momentu, kiedy utrzymywały koncentrację. Gdy było inaczej, pokaźna przewaga bardzo szybko malała do zera. Tak było przy stanie 11:7 oraz 17:14. Kiedy Alexandra Rose Klineman skutecznym atakiem sprawiła, że na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 19:19, wydawało się, że końcówka będzie nerwowa i trudna dla Mineralnych. Jednak to właśnie przyjezdne zachowały więcej zimnej krwi i doskonale rozegrały końcówkę. Trzeba również przyznać, że Bankowi BPS sprzyjało szczęście. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się partia, gdyby szczęśliwa "zdrapka" Bednarek-Kaszy nie zaskoczyła włoskich broniących. Ostatecznie as serwisowy Joanny Kaczor dał zespołowi gości zasłużone zwycięstwo 25:22 i prowadzenie w meczu.
Jeszcze lepiej ułożyła się kolejna odsłona. Gospodynie dotrzymywały kroku Mineralnym tylko do pierwszej regulaminowej przerwy. Później na boisku rządziły podopieczne trenera Serwińskiego, które robiły co tylko chciały z rywalkami. Po raz kolejny kluczowa okazała się sytuacyjna piłka, w której większą przytomnością uwagi okazała się Polka - tym razem Kinga Kasprzak. Jej atak dał prowadzenie 13:12, a po pięciu kolejnych akcjach było już 18:12! Koncertowo, w każdym elemencie gry, spisywała się Djurisić, ale pozostałe koleżanki wcale nie prezentowały się gorzej.
Tego nie można było powiedzieć o liderce rywalek, Serenie Ortolani, która zupełnie nie radziła sobie w starciu z muszyńskim blokiem. Ten z kolei można opisywać jedynie w samych superlatywach. Zupełnie bezradne Włoszki przebudziły się na moment, ale nie były w stanie odrobić ogromnych strat. Ich zapał ponownie ugasiła ściana postawiona na siatce przez Djurisić, a także Bednarek-Kaszę w parze z Mileną Radecką. Ostatnie słowo należało ponownie do Joanny Kaczor, która atakiem z drugiej linii zakończyła drugiego seta.
Marzeniem polskich kibiców było, aby kolejna część gry była już ostatnią. Luciano Pedulla' rotował składem, a mimo to nie przynosiło to większych efektów. Od czasu do czasu jego podopieczne były w stanie wyprowadzić kilka składnych akcji pod rząd, którymi goniły straty, które miały do muszynianek. Jednak w grze Ortolani więcej było błędów, aniżeli okazji do radości skromnej widowni w Pesaro. Zadania swoim przeciwniczkom nie ułatwiała Djurisić, która zamieniała w punkty wszystkie piłki, które dotknęła.
Sytuacja wydawała się być klarowna przy stanie 19:14 dla gości, po serii zagrywek... Vesny Djurisić. Niemoc w ataku Banku BPS szybko dała wiarę Scavolini nadzieję na odwrócenie losów pojedynku. W mgnieniu oka sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Gospodynie wyszły na prowadzenie 20:19. Po chwili słabości Mineralne doszły do głosu i w końcówce prowadziły 24:22. Okazje na zakończenie kolejnej części gry miała Kaczor. Jednak jej atak został zatrzymany przez blok siatkarek z Pesaro. Przyjezdne po raz pierwszy pogubiły się w tak poważnie. Kosztowało je to bardzo wiele. Zepsuty atak Kasprzak i nieporozumienie w przyjęciu pozwoliły przedłużyć mecz o kolejnego seta.
Czarna seria trwała dalej. Potwierdziła się teza, że wygrana trzecia partia pobudzi Scavolini. Czwarty set rozpoczął się doskonale dla gospodyń, które na pierwszej przerwie technicznej prowadziły 8:5. To zmusiło do pierwszych roszad. W miejsce Kaczor i Kasprzak weszły Rachel Rourke i Anna Werblińska. Stopniowo przynosiło to zamierzone efekty. Mineralne wróciły do swojej zagrywki, która ponownie burzyła szeregi obronne drużyny z Pesaro. Szybka kontrofensywa widoczna była już na kolejnej przerwie, kiedy to przyjezdne cieszyły się z prowadzenia 16:14.
Włoszki szybko wyrównały i od tej pory zespoły grały punkt za punkt, cios za cios. Pierwszą drobną pomyłkę popełniły Włoszki, a konkretnie Ortolani, która w ważnym momencie przekroczyła linię trzeciego metra i zrobiło się 21:19. Sytuację ratować próbował Pedulla', który od razu poprosił o czas. Nie wiele on dał, bo tuż po nim oglądał najpierw złe przyjęcie, a później fatalny atak Maret Brinker. Spróbował więc wybić z rytmu Mineralne, ale efekt był podobny. Punktowy blok dał kolejne meczbole (24:19). Tym razem wszystko poszło po myśli Polek - mecz zakończyła Debby Stam-Pilon.
1:3
(22:25, 20:25, 26:24, 20:25)
Scavolini: Serena Ortolani, Maren Brinker, Alexandra Rose Klineman, Francesca Feretti, Berenika Okuniewska, Elisa Manzano, Monica De Gennaro (libero) oraz Lulama Musti De Gennaro, Laura Saccomani
Bank BPS: Milena Radecka, Joanna Kaczor, Agnieszka Bednarek-Kasza, Vesna Djurisić, Kinga Kasprzak, Debby Stam-Pilon, Mariola Zenik (libero) oraz Rachel Rourke, Anna Werblińska
Sędziowie: Bulent Bozkurt (pierwszy, Turcja) oraz Marcelino Tavares (drugi, Portugalia)