Przygotowania do meczu z Pałacem nie były łatwe dla Stali. Zawodniczki miały bowiem w pamięci wcześniejsze pechowe porażki. - Nie miałem najmniejszych problemów ze zmotywowaniem zespołu. Dziewczyny same były na siebie złe, że przegrają kolejne wygrane spotkania. Dlatego determinacja i ambicja były dzisiaj po naszej stronie. Musieliśmy ten mecz wygrać, żeby się lepiej poczuć - wyjaśnia trener mielczanek, Adam Grabowski.
Bohaterką spotkania była Rita Liliom. Węgierka poprowadziła koleżanki od zwycięstwa i otrzymała nagrodę MVP. - Nie znałem Rity, dopóki nie dostałem wiadomości, że przyjedzie do nas na testy. Jednak już po pierwszym treningu nie wyobrażałem sobie bez niej zespołu. Myślę, że wszystkich bardzo pozytywnie zaskakuje, a nagroda MVP należała jej się już wcześniej.
Grabowski ma wiele uwag dotyczących kalendarza rozgrywek. - Ten sezon jest bardzo ciekawy, ale też bardzo wyczerpujący. Nie wiem czy zrealizujemy nasze cele, bo to zależy od gry rywali i od zdrowia. Po przerwie mamy taki układ, że w poniedziałek gramy w Pile, a już w środę u siebie z AZS-em Białystok. Kto to wytrzyma? Może ja, bo nie muszę wybiec na boisko, ale zawodniczki już niekoniecznie. Gratuluję osobie układającej terminarz takiego pomysłu. W tej sytuacji martwię się przede wszystkim o zdrowie moich siatkarek i wynik staje się sprawą drugorzędną.
Mielczanki swój następny mecz rozegrają dopiero 21 listopada. Na czym więc skupią się przez najbliższe trzy tygodnie? - Na szczęście na razie nie mam w zespole żadnych kontuzji do leczenia, mimo że gramy wiele przedłużonych pojedynków. W czasie tej przerwy postaramy się uporządkować naszą grę. Musimy nauczyć się szanować piłkę. Wciąż przydarzają się nam błędy, których nie wypada popełniać na poziomie PlusLigi i musimy je wyeliminować
Sezon 2011/2012 jest na razie ciekawy i obfituje w niespodzianki. Czwartą w tabeli Organikę Łódź od ostatniego AZS-u Białystok dzielą zaledwie cztery punkty. Adam Grabowski uważa, że taka sytuacja jest bardzo pozytywna. - Na pewno w lidze będzie się jeszcze wiele działo i bardzo dobrze. Nie o to przecież chodzi, żeby dwa zespoły walczyły o mistrzostwo, a reszta odstawała. Jeśli dziesiąta drużyna walczy jak równy z równym z pierwszą, to wtedy można mówić o wysokim poziomie rozgrywek.