Środowe spotkanie we Wrocławiu miało niezwykły scenariusz, z jednej strony pogrom gości w pierwszym secie, a z drugiej walka o każdą piłkę i partie kończone na przewagi. Tak właśnie wyglądała trzecia odsłona oraz tie-break. Trener wrocławianek, Rafał Błaszczyk po spotkaniu przyznał, że w tym meczu sztab szkoleniowy musiał wdrożyć w życie mnóstwo różnych rozwiązań taktycznych. - Dzisiaj zespół był w opałach, mieliśmy problemy i w związku z tym cały czas walczyliśmy i szukaliśmy rozwiązań dobrych dla nas. I to nie jest tak, że np. rozwiązania, które były dobre w pierwszym secie w jego pierwszej części, również były dobre na końcówkę piątego seta. Było to powodem, dla którego musieliśmy ciągle zmieniać sposób oddziaływania na zespół, ponieważ nasza gra falowała. To był istotnie bardzo trudny mecz. Myślę, że ten podział punktów jest na pewno w jakimś sensie odzwierciedleniem postawy obu zespołów. My oczywiście cieszymy się ze zwycięstwa chociaż muszę tutaj stwierdzić, że przyszło nam ono bardzo ciężko. Można powiedzieć, że w zasadzie wyszarpaliśmy je w ostatniej chwili. To bardzo cenne dla nas dwa punkty. Myślę, że z tak dysponowaną drużyną z Mielca kolejni przeciwnicy będą mieli ogromne problemy - przyznał.
W czwartym i piątym secie szkoleniowiec Impel Gwardii Wrocław dość często zmieniał swoje libero, co nie jest częstym widokiem na siatkarskich parkietach. Dotychczasową pierwszą libero zmieniała Dorota Medyńska, która swój debiut w PlusLidze Kobiet okrasiła zaraz po wejściu na boisko piękną obroną. - Myśmy przygotowywali sobie taki wariant w turniejach przed sezonem. Dorota (Medyńska - przyp. red.) w tych dwóch pierwszych meczach nie miała możliwości zaistnienia, ponieważ nie była wpisywana do protokołu jako libero. Ja muszę zdecydować przed meczem czy będę korzystał z tej zawodniczki jako libero czy jako tej wchodzącej na parkiet z ławki na prawach normalnej siatkarki. To jest zawsze dylemat, ponieważ nie mam tutaj zbyt dużo możliwości jeśli chodzi o rotowanie składem. W związku z tym decyzje podejmujemy zawsze w sposób dynamiczny, bezpośrednio przed meczem. Dzisiaj było kilka przesłanek, Ola (Aleksandra Krzos - przyp. red.) ma troszkę problemy ze zdrowiem. Była to po prostu możliwość dania jej trochę czasu na odpoczynek, ponieważ jest przeziębiona i to dość mocno. Takie 5 setów, kiedy jest się nieustannie w grze, potrafi bardzo eksploatować, a mając zawodniczkę przygotowaną do takiej gry, myślę, że trzeba było taki ruch zrobić. Z jednej strony Dorota Medyńska mogła zadebiutować w końcu w lidze, a z drugiej zagwarantowała pomoc w istotny sposób Oli Krzos w tym sensie, że ta praca się dzieliła na dwie - wytłumaczył Błaszczyk.
Przed zespołem z Wrocławia teraz trzy bardzo trudne wyjazdy. Gwardzistki udadzą się kolejno do Białegostoku, Muszyny i Sopotu na kolejne mecze ligowe. Szkoleniowiec zespołu z Dolnego Śląska jest optymistą przed tymi spotkaniami. - Myślę, że my najtrudniejszy moment mamy już za sobą. Faktycznie nie wiadomo skąd przyszła taka bardzo duża obniżka naszej dyspozycji w Bydgoszczy. Tam krótko mówiąc, sięgnęliśmy dna, dzisiaj sądzę, że się od tego dna troszeczkę odbiliśmy w sferze mentalnej. Zespół jest dobrze przygotowany jeśli chodzi o kwestie motoryczne. Ta drużyna jest bardzo mądra, grają tutaj bardzo mądre zawodniczki i teraz już będą szanowały to co robią i cały swój trud. To wcale jednak nie znaczy, że będziemy wygrywali wszystkie mecze, tutaj trzeba być realistą. Natomiast chodzi o to, żeby do każdego meczu podejść chociażby z tak dużym zaangażowaniem jak dzisiaj. Wtedy wynik jest sprawą otwartą. W każdym meczu chcemy, aby drużyna podejmowała walkę i angażowała się w każde kolejne spotkanie. Dążymy też do tego by grać tak, żeby to się wszystkim podobało i nawet po porażce chcemy nie mieć sobie niczego do zarzucenia - zakończył Rafał Błaszczyk.