Jacek Nawrocki zdecydował się, by po raz kolejny w wyjściowej szóstce pojawił się Michał Winiarski, który drugi mecz rozgrywał ze złamanym palcem. Od pierwszych piłek w miejsce Mariusza Wlazłego pojawił się Aleksandar Atanasijević.
Częstochowianie pragnęli odnieść zwycięstwo równie mocno jak gospodarze i na początku spotkania walczyli punkt za punkt. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną Bełchatowianie ruszyli do ataku i wysunęli się na trzypunktową przewagę. Przez błąd w liczeniu punktów zawodnicy mieli dodatkową przerwę techniczną, jednak to nie miało wpływu na gospodarzy, którzy dwukrotnie zablokowali Bartosza Janeczka. Goście się nie poddawali i nie pozwalali zbudować przeciwnikowi bezpiecznej przewagi, jednak za każdym razem kiedy mieli okazję na doprowadzenie do remisu byli blokowani lub atakowali w aut.
Akademicy dopięli swego dopiero po ataku Krzysztofa Gierczyńskiego (20:20). Chwilę później dzięki dobrym zagrywkom Łukasza Wiśniewskiego mieli dwa punkty przewagi, jednak bełchatowianie nie zwykli się poddawać. Świetne bloki pozwoliły doprowadzić do remisu i niezwykle emocjonującej walki na przewagi. Obie drużyny miały bardzo wiele okazji do rozstrzygnięcia tej partii na swoją korzyść jednak więcej zimnej krwi zachowali Częstochowianie, którzy wygrali 31:29.
Zdecydowanym liderem drużyny gości w pierwszym secie był Janeczek, który zdobył dziesięć punktów, w czasie gdy w drużynie z Bełchatowa najlepiej spisywał się Bartosz Kurek. Kolejna partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia Skry (4:0), jednak częstochowianie bezlitośnie wykorzystywali błędy i nieporozumienia w drużynie gospodarzy i jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną wyszli na prowadzenie 6:8.
Gra bełchatowian falowała i po chwili słabości przyszedł okres bardzo skutecznych ataków i bloków. Marek Kardos starał się odmienić grę swojego zespołu, nowi zawodnicy walczyli o każdą piłkę, a po błędzie Bartosza Kurka podobnie jak w pierwszej partii doprowadzili oni do remisu 20:20 jednak podopieczni Jacka Nawrockiego wyciągnęli wnioski z porażki w poprzednim secie i nie pozwolili wydrzeć sobie zwycięstwa.
Dużym ułatwieniem dla zawodników Skry była postawa atakujących z Częstochowy. Bardzo dobrze spisywał się Janeczek i Gierczyński, w czasie gdy pozostali mieli na swoim koncie bardzo małą ilość skutecznych ataków. Miguel Falasca miał ułatwione zadanie, gdyż wszyscy jego koledzy spisywali się znacznie lepiej.
Po zwycięstwie w drugiej partii zawodnicy z Bełchatowa ciągle mieli szansę na wywalczenie trzech punktów w tym spotkaniu. Wprawdzie przez bardzo długi czas w trzecim secie toczyła się walka punkt za punkt to jednak gospodarze prezentowali się lepiej i przed drugą przerwą techniczną objęli prowadzenie. Konsekwentna gra pozwoliła im na stopniowe powiększanie swojej przewagi. Goście popełniali coraz więcej błędów i nie byli już w stanie podjąć walki w tej partii.
Tak jak wszystkie poprzednie sety tak i czwarty rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy. Tym razem grali oni znacznie mądrzej i nie popełniali zbyt wielu błędów, co pozwoliło im w spokoju kontrolować przebieg tej partii. Częstochowianie po ospałym początku wrzucili wyższy bieg i udało im się zniwelować część strat. W końcówce zbliżyli się oni do gospodarzy na jedynie jeden punkt. Jacek Nawrocki nie zwlekał i poprosił o czas aby wybić przeciwnika z uderzenia.
Końcówka czwartej partii zapowiadała się niezwykle emocjonująco, jednak bełchatowianie nie zamierzali przeżywać kolejnego thrillera. Po punktowej zagrywce Atanasijevića gospodarze wyszli na trzypunktowe prowadzenie, którego już nie oddali zdobywając w tym spotkaniu trzy bardzo ważne punkty.
PGE Skra Bełchatów - Tytan AZS Częstochowa 3:1 (29:31, 25:21, 25:20, 25:22)
PGE Skra Bełchatów: Atanasijević, Falasca, Winiarski, Kurek, Możdżonek, Pliński Zatorski (libero) oraz Wlazły, Woicki, Cupković
Tytan AZS Częstochowa: Murek, Gierczyński, Drzyzga, Janeczek, Hunek, Wiśniewski Stańczak (libero) oraz Kamiński, Hebda, Kaczyński
MVP: Atanasijević