Paweł Sala: Parytety potrzebne również w siatkówce?

Parytety dotychczas kojarzyły mi się z zupełnie innymi dziedzinami niż sport, choćby z burzliwymi dyskusjami w Sejmie. Dzisiaj przychodzą mi one na myśl, gdy widzę co dzieje się wokół reprezentacji Polski siatkarek. Zaczynam zastanawiać się, czy można już mówić o dyskryminacji w stosunku do naszych kadrowiczek ze strony władz Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Obiecanki cacanki, a głupiemu radość - tymi słowami można podsumować ostatnie posunięcia - czy też w rzeczywistości ich brak - władz Polskiego Związku Piłki Siatkowej, na czele z prezesem Mirosławem Przedpełskim, w stosunku do siatkarek reprezentacji Polski. Prezes obiecywał i powtarzał na okrągło, iż jest duża szansa że nasze panie otrzymają dziką kartę na Puchar Świata do Japonii. Udział w tej imprezie znacznie poszerzyłby możliwości awansu Polek na igrzyska do Londynu. - Staramy się o dziką kartę dla naszych pań i nie jesteśmy pozbawieni szans - mówił jeszcze nie dawno Przeglądowi Sportowemu. Przedpełski wiedział jednak, że na mocy trójstronnej umowy dziką kartę na pewno otrzymają panowie (każda ze stron, która parafowała umowę będzie miała z niej duże korzyści) i był świadom, iż dwie przepustki dla naszej federacji wywalczyć będzie trudno.

Mimo to z uporem maniaka powtarzał ładnie brzmiące słowa, które trafiały w eter. Gdy jednak pojawiła się taka szansa, prezes PZPS nie poczynił żadnych kroków w tak ważnej sprawie dla polskich siatkarek. Miał możliwości, bowiem doskonale porusza się we władzach światowej siatkówki i ma tam liczne kontakty. Niedawno wybrano go wiceprezesem CEV. Tymczasem z tych znajomości niewiele wynika, a dzięki determinacji włodarzy związków z Włoch i Argentyny, te dwa kraje wystawią drużyny na Puchar Świata. Federacja dużo słabszej Argentyny okazała się ważniejsza dla FIVB od bądź co bądź znajdującej się w siatkarskiej elicie Polski. Czy zaowocowała w tym przypadku coraz lepsza gra siatkarzy reprezentacji Argentyny w ostatnim czasie? Śmiem twierdzić, że klu sprawy leży gdzie indziej.

Przypomnijmy sobie wrzesień 2010 roku. Przed mistrzostwami świata rozgrywanymi we Włoszech w kadrze prowadzonej wówczas przez Daniela Castellaniego wybuchła afera związana z brakiem sprzętu dla zawodników. Siatkarze nie mieli w czym trenować, ani rozgrywać meczy sparingowych, brakowało koszulek, spodenek. Podczas tournée po Brazylii kadrowicze poruszali się w cywilnych ubraniach, wyglądając jak turyści, brakowało dodatkowego sprzętu. Doszła sprawa z sześciogodzinną podróżą do Triestu z przesiadką w Rzymie oraz zaległymi, a wcześniej obiecanymi nagrodami. Dzisiaj po tamtych wydarzeniach nie ma śladu, a podopieczni Andrei Anastasiego przygotowują się do różnych imprez w komfortowych warunkach. Co innego siatkarki...

Te poddawane są w ostatnim czasie swoistej dyskryminacji ze strony związku. Zaczęło się od zamieszania ze szkoleniowcem reprezentacji. Nagle, w trakcie przygotowań w Szczyrku do rozgrywek World Grand Prix, zwolniono Jerzego Matlaka, wobec którego prezes Przedpełski stosował ruchy podjazdowe, raz broniąc go, a raz oskarżając. PZPS nie kwapił się nawet z rozpisaniem konkursu na nowego trenera, funkcję powierzając Świderkowi. Związek nie poczynił żadnych ruchów, aby zachęcić potencjalne kadrowiczki do szybszego poddania się zabiegom w związku z kłopotami zdrowotnymi. Wreszcie nie kiwnął palcem, gdy trener Bogdan Serwiński nie chciał puścić swoich zawodniczek na zgrupowanie kadry. PZPS stał z boku przyglądając się pojedynkowi na oświadczenia pomiędzy Serwińskim i klubem z Muszyny a Świderkiem. - Biorę winę na siebie, bo za późno zdecydowaliśmy się na zmianę trenera - tłumaczył się Przedpełski.

Siatkarki tymczasem spadły w rankingu FIVB o kilka pozycji, a ich szanse awansu na igrzyska są już wyłącznie iluzoryczne (pozostaje mocno obsadzony turniej kontynentalny, z którego awans wywalczy tylko zwycięzca). Wyraźnie nasze panie traktowane są jak piąte koło u wozu przez PZPS. Toż to istna dyskryminacja ze względu na płeć! I mówię to ja: mężczyzna. Czy receptą na nią są parytety? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że związek na czele z Przedpełskim jest odpowiedzialny w równym stopniu za siatkarzy i siatkarki reprezentacji Polski.

Paweł Sala

Komentarze (0)