Sparing oprócz wymiaru sportowego miał również wymiar charytatywny, był bowiem rozgrywany w ramach akcji "Gramy dla Amelki". Szkoleniowcy obu ekip umówili się, że rozegrają pięć setów. Na dąbrowskiej ławce zabrakło chorego Waldemara Kawki, którego w roli pierwszego trenera zastąpił Leszek Rus.
Premierowa odsłona od początku była setem, w którym obie ekipy obserwowały na co je stać. Nie brakowało również uśmiechów na twarzach wszystkich siatkarek, mimo że gospodynie zdołały wypracować sobie aż sześciopunktową przewagę i to dość szybko. Jednak zawodniczki Adama Grabowskiego walczyły dzielnie wspomagane jego radami, dzięki czemu udało im się zniwelować straty do trzech "oczek". Ich gra nie wystarczyła, by doprowadzić do remisu. Ostatecznie pewnie zwyciężyły dąbrowianki.
Na początku drugiej partii wynik oscylował w okolicach remisu, ale dobra postawa w obronie i ataku pozwoliła mielczankom odskoczyć. Natomiast konsekwencja oraz niedokładności w dąbrowskich szeregach sprawiły, że prowadzenie Stali utrzymywało się w postaci sześciu "oczek". Gdy w pole zagrywki weszła Aleksandra Liniarska pojawiła się szansa zniwelowania strat. Już trzy punkty zdobyte pod rząd zmusiły trenera Grabowskiego do wzięcia czasu. Ta seria szybko się skończyła, a dobra gra Stalówek trwała nadal, było po nich widać, że nie zamierzają wypuścić z rąk wygranej.
Zwycięstwo dobrze wpłynęło na przyjezdne, które równie dobrze rozpoczęły trzecią odsłonę, a mianowicie od kilku punktowego prowadzenia, które rywalki zniwelowały z pomocą szczęścia, ale również udanych zagrań głównie w ataku. Natomiast do remisu doprowadziły przy zagrywce Magdaleny Śliwy (12:12). Widać było bardzo dobre zgranie tej rozgrywającej ze środkowymi, do Liniarskiej i Małgorzaty Lis posyłała ryzykowne i szybkie piłki, które zazwyczaj kończyły się zdobyciem punktu. MKS wypracował sobie inicjatywę punktową, która zamieniła się w trzy "oczka" przewagi w najważniejszym momencie seta. Jednak nie wykorzystał tego, Agata Babicz tak utrudniła rywalkom przyjęcie, że nie zdołały skończyć akcji, a musiały to zrobić za nie mielczanki, które zaatakowały w antenkę (24:24). O zwycięstwie gospodyń zadecydował błąd rywalek.
Problemy z przyjęciem w mieleckich szeregach spowodowały, że Tauron MKS już na samym początku wypracował sobie sześciopunktową przewagę. Popełniane błędy własne nie pozwalały zawodniczkom Adama Grabowskiego niwelować strat, a gospodynie zaczynały grać niemal bezbłędnie zwłaszcza w polu zagrywki, co nie było dobrą wiadomością dla Stali. Na rozegraniu występowała młoda Paulina Szpak, która prezentowała się poprawnie. Jednak niewykorzystane szanse Stalówek w ataku mściły się bardzo szybko, koniec seta zbliżał się bowiem nieubłaganie. Gospodynie zwyciężyły bardzo wysoko i bez zbędnych nerwów w końcówce.
Tie-break tym razem nie miał rozstrzygać o zwycięstwie, bo MKS prowadził w sparingu 3:1, mimo to od początku był emocjonujący. Nie brakowało w nim długich wymian, mocnych ataków oraz fenomenalnych obron. Dopełnieniem był wynik, który oscylował w okolicach remisu, ale inicjatywę punktową miały gospodynie. O końcowym wyniku zadecydował blok, który zadziałał w dąbrowskich szeregach w odpowiednim momencie, dzięki niemu Tauron prowadził już 13:8 i nie zapowiadało się, by wypuścił wygraną z rąk. Jednak przyjezdne do końca grały skoncentrowane i doprowadziły do nerwowej końcówki, w której ostatecznie triumfowały gospodynie.
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - KPSK Stal Mielec 4:1 (25:21, 19:25, 27:25, 25:16, 15:13)
Tauron MKS: Frauke Dirickx, Izabela Żebrowska, Aleksandra Liniarska, Małgorzata Lis, Elżbieta Skowrońska, Charlotte Leys, Katarzyna Urban (libero) oraz Dorota Ściurka, Magdalena Śliwa, Natalia Kurnikowska, Natalia Nuszel.
Stal: Marta Szymańska, Katerina Kociova, Sylwia Pycia, Iwona Kandora, Agata Babicz, Rita Liliom, Mariola Barszcz (libero) oraz Magdalena Sadowska, Marzena Wilczyńska, Paulina Szpak, Urszula Bejga.