LŚ grupa A: Zasłużona wygrana Serbów

Kolejną wygraną dopisali do swojego konta zawodnicy Serbii, którzy w ostatnim spotkaniu V rundy Ligi Światowej pokonali reprezentację Wenezueli 3:1 (18:25, 25:20, 27:25, 25:20). O ewentualnym udziale Serbów w turnieju finałowym Ligi Światowej zadecydują dwa ostatnie spotkania - z zespołem Francji.

W tym artykule dowiesz się o:

Serbia: Kovacević, Bjelica, Grbić, Nikić, Gerić, Milijković, Rosić (libero) oraz Bojović, Petković, Starović, Petrić, Podrascanin

Wenezuela: Valera, Diaz, Rojas, Gomez, Marquez, Cedeno, Silva (libero) oraz Luna, Mendez, Tejeda, Blanco

Do niedzielnego pojedynku Wenezuelczycy przystąpili z wyraźną chęcią rewanżu za wcześniejszą przegraną i od początku narzucili gospodarzom swój agresywny styl gry. Niebezpiecznie mocna zagrywka skutecznie utrudniła przyjęcie Serbom, odrzucając ich od siatki. Największe problemy z precyzyjnym przyjęciem miał Milos Nikić, który w tym elemencie popełniał sporo błędów. Trudno się zatem dziwić, iż siatkarze z Ameryki Południowej objęli prowadzenie (5:8, as serwisowy Gomeza), które spokojnie utrzymywali przez całą partię (12:16). Po serbskiej stronie siatki mnożyły się błędy, a Wenezuelczycy osiągali coraz większą przewagę na siatce (14:19, 17:23). Serbom wyraźnie brakowało argumentów, aby powstrzymać atomowe ataki Gomeza, Diaza czy Marqueza. Ostatni punkt seta zdobył Ferdy Cedeno (18:25).

Druga partia to całkowita odmiana oblicza serbskiego zespołu, który postanowił zapomnieć o poprzedniej odsłonie i – z pełną koncentracją – przystąpił do walki z groźnymi rywalami (8:4, kontra Nikića). Przede wszystkim Serbowie uspokoili własną grę, również w polu zagrywki, a do wysokiej skuteczności w ataku powrócili Ivan Milijković i Milos Nikić, którzy zdobyli lwią część punktów dla gospodarzy (16:12). Wenezuelczycy mieli wyraźnie problemy z komunikacją na linii rozegranie – atak, popełniali także sporo błędów technicznych. O wyniku seta zadecydowała właśnie ilość własnych błędów – gospodarze popełnili ich tylko 3, przy 10 drużyny z Wenezueli (25:20, Gerić).

Trzeci set był chyba najlepszy w wykonaniu obu zespołów. Goście nadal prezentowali typowo męską siatkówkę, opartą na sile i dynamice poszczególnych graczy (Gomez, Diaz), a Serbowie – oprócz spokojnej i starannej gry, której podstawą była nienaganna indywidualna technika zawodników – pokazali nieugięty charakter i serce do walki (Grbić, Kovacević, Starović). Dzięki tym cechom udało im się odrobić początkowe straty (6:8, 16:14) i wyjść zwycięsko z rywalizacji na przewagi (27:25, kontra Kovacevića, po fantastycznej obronie Sasy Starovića).

W czwartej partii na parkiet powrócił Ivan Milijković, a Andriję Gerića zmienił na środku siatki Marko Podrascanin i obaj ci gracze mieli swój wkład w końcowy sukces ich zespołu. Właśnie blok Podrascanina dał minimalną przewagą gospodarzom (8:7), a kontrataki serbskiego atakującego pozawalały im zdobywać kolejne punkty (10:7). Kolejne akcje ofensywne Nikića (16:13), Podrascanina (17:14) i Milijkovića (18:14) pozwoliły Serbom na prowadzenie spokojnej gry, na którą ich przeciwnicy, mimo ambitnej gry Gomeza, już nie znaleźli skutecznej recepty (25:20).

Komentarze (0)