Magdalena Śliwa: Mecz wyglądał niepoważnie

Magdalena Śliwa po raz kolejny musiała wziąć sprawy we własne ręce. Doświadczona i wielce zasłużona była reprezentantka Polski, miała spory wpływ na sukces Atomu Trefla Sopot w kolejnym meczu o wejście do finału PlusLigi.

Magdalena Śliwa po raz kolejny pokazała, że wciąż jest w znakomitej dyspozycji. Znów zastąpiła na parkiecie nie najlepiej spisującą się Izabelę Bełcik i w znaczący sposób przyczyniła się do zwycięstwa swojego zespołu.

- Pierwszy set pokazał, że stawka meczu była wysoka. Obie drużyny zdobywały zbyt łatwo punkty po własnej zagrywce. Można powiedzieć, że mecz wyglądał niepoważnie. Sporo prostych błędów z obu stron, ale z czasem wszystko się uspokoiło i wróciło do normy. Gra zaczęła przypominać siatkówkę - mówi portalowi SportoweFakty.pl Magdalena Śliwa, rozgrywająca Atomu Trefla Sopot.

Trudno się z siatkarką nie zgodzić, bo w pierwszej partii poziom przyjęcia zagrywki przeciwnika obie drużyny miały katastrofalny. Nie umniejsza to jednak sukcesu podopiecznych Alessandra Chiappiniego. "Atomówki" pokonały zespół z Dąbrowy Górniczej 3:1 i prowadzi w rywalizacji do trzech zwycięstw 2:1. - Siatkarki Tauronu pokazywały przez cały sezon, że tworzą bardzo wartościową drużynę. Są bardzo groźne dla rywali, dlatego niezmiernie się cieszę z tego zwycięstwa. Nie jest to jednak jeszcze koniec. Do awansu do finału ligi droga jest jeszcze daleka - ocenia była reprezentantka Polski, dwukrotna złota medalista mistrzostw Europy.

Magdalena Śliwa zanim zasiliła ekipę z Sopotu, reprezentowała barwy MKS-u Dąbrowa Górnicza. - Dla mnie nie ma to znaczenia. Kiedy przebywa się na parkiecie, myśli się tylko o grze. Oczywiście słychać delikatnie całą "otoczkę", ale nie ma ona większego wpływu. Mogę jedynie powiedzieć, że kibice zarówno Tauronu, jak i Atomu są wspaniali. Miło znowu zagrać przed taką publiką - kończy Magdalena Śliwa.

Źródło artykułu: